wtorek, 10 grudnia 2024
Imieniny: PL: Danieli, Bohdana, Julii| CZ: Julie
Glos Live
/
Nahoru

Ostrawa: przy polskim stoliku w czeskim mieście | 18.10.2024

Stolik Polski w Ostrawie, będący inicjatywą społeczną dwu kobiet – wykładowczyni języka polskiego na Uniwersytecie Ostrawskim Jany Raclavskiej oraz dziennikarki mediów polskich w RC Martyny Radłowskiej-Obrusník, obchodził w środę 20. urodziny. Spotkanie podsumowujące setki rozmów na polskie, czeskie i zaolziańskie tematy odbyło się w sali multimedialnej Muzeum Ostrawskiego.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 60 s
Martyna Radłowska-Obrusnik przyjmuje podziękowania od Jiřego Muryca z UO. Fot. Beata Schönwald
– W styczniu 2004 roku, kiedy rozpoczęłyśmy inicjatywę Stolika Polskiego, w Ostrawie nie istniał żaden nieformalny punkt spotkań Polaków. Dopiero co zamknięto Dom Polski, nie działało koło PZKO, a polskość cichła w mieście – przybliżyła obecnym okoliczności powstania stolika Martyna Radłowska-Obrusník. W tej sytuacji założycielki zainspirowały się XIX-wieczną praktyką krakowską. – W restauracjach przy rynku człowiek interesu z prowincji mógł sobie zamówić miejsce przy stoliku i np. w środę i czwartek w godz. 13.00-16.00 otwierał tam swoją „kancelarię”, przyjmując interesantów z miasta. Nie posiadając w 2004 roku żadnej siedziby w mieście, wpadłyśmy na pomysł powtórzenia tego sposobu. W sukurs przyszedł nam właściciel Domu Książki „Librex” Jan Becher – dodała.

15 stycznia 2004 roku w Kawiarni Becher odbyło się pierwsze spotkanie Stolika Polskiego, a po nim co tydzień kolejne, najpierw w czwartki, a potem w środy. Tak było przez rok, po czym już comiesięczne spotkania przeniesiono do galerii na 2. piętrze, a następnie do pomieszczenia, w którym odbywały się spotkania autorskie „Librexu”.

Środa jako dzień spotkań Stolika Polskiego utrzymała się zarówno po przeprowadzce inicjatywy w 2014 roku do Klubu „Atlantic”, jak i w 2023 roku do sali multimedialnej Muzeum Ostrawskiego. – Ponieważ obie byłyśmy mocno zaangażowane w życiu zawodowym, nie chciałyśmy instytucjonalizować tego przedsięwzięcia. Stwierdziłyśmy zatem, że stolik będzie nierejestrowany, nieformalny, niedochodowy, opierający się na ochotniczej pracy stolikowiczów i fanów stolika – zaznaczyła dziennikarka.

Stolik Polski świętował 20-lecie działalności szampanem. Fot. Beata Schönwald

– Od początku zakładałyśmy, że kultura polska, czeska, zaolziańska jest wieloaspektowa. Były więc wykłady z języka polskiego, zwłaszcza z frazeologii, literatury, dowiedzieliśmy się czegoś o historii takich miast, jak Łódź i Wrocław czy np. o architekturze krakowskiej Nowej Huty. Była mowa o Bibliotece Śląskiej w Katowicach, poznaliśmy wiele intersujących szczegółów dotyczących Muzeum Auschwitz-Birkenau. Zapraszaliśmy ludzi zajmujących się Śląskiem Cieszyńskim, występowały u nas teatralne grupy amatorskie, jak SZKAPA działająca przy Polskim Gimnazjum w Czeskim Cieszynie i zespół Klubu Polskiego w Pradze. Były też spotkania mniej poważne, np. na tematy kulinarne – wyliczała polonistka, dodając, że bohaterami stolika byli również Polacy z Litwy goszczący na Uniwersytecie Ostrawskim.

Potwierdzeniem owej różnorodności tematycznej była seria 200 slajdów, które obejrzeli w środę uczestnicy jubileuszowego Stolika Polskiego w Ostrawie. Spotkań było jednak znacznie więcej. – Nigdy nie brakowało nam pomysłu. Ludzie zgłaszają nam się sami i to my musimy przeprowadzać selekcję – stwierdziła Jana Raclavská. Przyznała jednak, że zdarzały się okresy trudne, jak ten związany z covidem, kiedy organizatorki stolika nie miały pewności, czy bez darmowego lokum uda im się reaktywować tę inicjatywę. Przy wsparciu Centrum Polskiego Kongresu Polaków w RC pokonano również tę przeszkodę i obecnie spotkania odbywają się trzy razy w semestrze w Muzeum Ostrawskim.

Spotkanie urodzinowe Stolik Polski obchodził w gronie swoich wiernych słuchaczy – Polaków z Ostrawy i Zaolzia oraz Czechów zainteresowanych tym, co polskie. – Żyjemy w Ostrawie i okolicy i, chociaż jesteśmy Czechami, to z przyjemnością doświadczamy tutaj polskiego punktu widzenia i polskiej narracji. Mój dziadek był Polakiem, w Błędowicach spędzałem u niego dzieciństwo. Czuję się tutaj jak w domu – zwierzył się „Głosowi” pan Erich w imieniu własnym i swoich czeskich kolegów.



Może Cię zainteresować.