Naruszenie dóbr osobistych, zniesławienie, hejt, mowa
nienawiści – we wszystkich tych określeniach, niezależnie od wykładni prawnych,
zawsze idzie o słowa. O (przynajmniej) podejrzenie, że granice wolności słowa
zostały w jakiś sposób przekroczone. Niekiedy idzie o bardziej (czy mniej, a
nawet – znacznie mniej) wyczuwalne granice obyczajowe, innym razem – o paragrafy
kodeksów, raz cywilnego, innym razem – karnego.
Czytaj więcej »»