wtorek, 23 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Ilony, Jerzego, Wojciecha| CZ: Vojtěch
Glos Live
/
Nahoru

Najwyższy punkt Śląskiej Ostrawy | 16.03.2019

Hałda „Ema” jest specyficznym miejscem na turystycznej mapie Ostrawy. W niedzielę wybrałam się na sztucznie usypane stożkowate wzgórze w ramach spaceru z przewodnikiem. Punktem wyjścia był dziedziniec Zamku Śląskoostrawskiego.

Ten tekst przeczytasz za 6 min.
Na "ostrawskim Wezuwiuszu". Fot. DANUTA CHLUP

Pod hałdę Ema prowadzi żółty znak turystyczny. Drogowskaz pod zamkiem informuje, że trasa wynosi 2,5 kilometra. Można skorzystać także z dłuższej, bo okrężnej trasy edukacyjnej, wzdłuż której rozmieszczone są panele informujące o ciekawostkach historycznych, przemysłowych, przyrodniczych.

Naszą grupę czeka przeszło dwugodzinny spacer. Przewodniczka Veronika Břicháčkowa nie zamierza zabrać nas od razu na hałdę. Po drodze mamy się zapoznać z ciekawostkami z historii Śląskiej Ostrawy. Zaczynamy od zamku – dawniej grodu obronnego. Słuchamy opowieści o szlacheckiej rodzinie Wilczków, która zaczęła pisać górniczą historię Ostrawy. Wilczkowie kupili zamek na początku 18. wieku, natomiast pod koniec tego samego stulecia – w 1787 roku – rozpoczęli wydobycie węgla kamiennego w Śląskiej (wówczas Polskiej) Ostrawie. Z odkryciem węgla w dolinie zwanej Burnia wiąże się kilka legend. Według najbardziej prawdopodobnej odkrywcą był młynarz Jan Augustin.

 „Trójca” splamiona krwią

Od zamku kierujemy się na ulicę Cieszyńską. Zatrzymujemy się przy sfatygowanych zabudowaniach z czerwonej cegły, wzniesionych w stylu typowym dla dziewiętnastowiecznych obiektów przemysłowych. To budynki dawnej kopalni „Trójca”. Nazwa wzięła się stąd, że kopalnia została uruchomiona w czerwcu 1844 roku, w dzień Świętej Trójcy. W pobliżu znajduje się obelisk upamiętniający górników, którzy zginęli podczas strajku od kul żandarmerii. – Strajk górników walczących o skrócenie czasu pracy, lepsze zarobki i warunki bytowe odbył się 9 maja 1894 roku. Protestujący ruszyli od pobliskiego kościoła w stronę kopalni „Trójca”. Chcieli się przekonać, czy w zakładzie nie ma „łamistrajków”. Zatrzymała ich żandarmeria. Zaczęły się potyczki słowne. W tym samym czasie ulicą Cieszyńską nadjechały z tyłu powozy konne. Napierały na tłum, co spowodowało, że strajkujący posunęli się o parę kroków wprzód. Żandarmi potraktowali to jako prowokację. Otworzyli ogień. Dwanaście osób straciło życie – opowiadała przewodniczka.

Kolejnym naszym przystankiem jest ratusz. Stoi na tak zwanym Zamościu. Każdy, kto zna ten budynek, zgodzi się zapewne, że to ozdoba Śląskiej Ostrawy. – W 1910 roku ogłoszono konkurs architektoniczny na gmach nowego ratusza, który miał zastąpić nieodpowiedni, zbyt ciasny i mało reprezentacyjny budynek. W latach 1911-1913 wzniesiono piękną budowlę. Na uwagę zasługuje zwłaszcza wnętrze budynku z elementami secesji, wspaniałym oświetleniem i reprezentacyjnymi salami – zachwala pani Veronika. O prawdziwości jej słów nie możemy się przekonać, ponieważ w niedzielę ratusz zamknięty jest na cztery spusty.

Tu mieszkał znany humorysta

Mijamy most Miloša Sýkory i docieramy na plac Jurija Gagarina z metalową kompozycją upamiętniającą lot pierwszego człowieka w kosmos. Nieduży rynek nie robi specjalnego wrażenia. Ale zamieniam się w słuch, kiedy nasza przewodniczka zaczyna opowiadać o pisarzu Zdeňku Jirotce, autorze popularnej powieści humorystycznej „Saturnin”, która doczekała się także ekranizacji. Nie miałam pojęcia, że pisarz pochodził z Ostrawy. – Jirotka urodził się w Śląskiej Ostrawie w 1911 roku. Jego ojciec miał dużą agencję reklamową, bardzo dobrze zarabiał. Kiedy Zdeněk miał dwanaście lat, jego rodzice się rozwiedli, podobno z powodu histerii pani Jirotkowej. Synowie wyjechali z ojcem do Hradca Kralowej – opowiada Břicháčkowa.

Po schodach wspinamy się na wyżej położone partie Śląskiej Ostrawy. Przed nami wznosi się poszarzały, ewidentnie czekający na remont kościół husycki. Śląskoostrawski zbór Czechosłowackiego Kościoła Husyckiego został założony w 1924 roku, w atmosferze politycznej sprzyjającej Kościołowi wyznającemu ideały narodowo-husyckie. Data założenia zbiegła się z 500. rocznicą śmierci Jana Żiżki. Podobno w Ostrawie odbyły się wówczas huczne uroczystości z tej okazji.

Na ostrawskim Barrandowie

Mijamy miejsce, gdzie w okresie międzywojennym znajdowało się popularne lodowisko. Docieramy do spokojnej części Śląskiej Ostrawy, gdzie można podziwiać przedwojenne wille oraz nowoczesne apartamentowce. Niektóre z nich wkomponowane są w zbocze w stylu charakterystycznym dla praskiego Barrandowa. Dlatego też, trochę na wyrost, nazywane są nieraz „Barrandowem”. – Dawniej Śląska Ostrawa była biedną górniczą miejscowością, teraz coraz bardziej staje się bogatą dzielnicą – zwraca uwagę przewodniczka.

I nagle – zmiana otoczenia. Ponownie mamy przed sobą obszar przemysłowy. Ulicą Pod výtahem idziemy w stronę nieczynnej kopalni Petr Bezruč (dawniej Terezie). Wydobycie zakończono w 1992 roku. Wydeptana dróżka prowadzi nas dalej po zboczu hałdy „Ema”, dziko porośniętym lasem liściastym. Gołe o tej porze roku gałęzie robią nieco smętne wrażenie. Napotykamy żółty znak. Oznakowana trasa okrąża szczyt zwałowiska. To dlatego, że hałda nadal jest aktywna termicznie, temperatura w jej wnętrzu sięga podobno 1500 stopni Celsjusza. Z wnętrza wydobywają się gazy, które w dużym stężeniu mogą być trujące. Wobec powyższych faktów na szczyt „Emy” można wchodzić na własne ryzyko, o czym informuje ostrzeżenie zamieszczone na panelu informacyjnym.

Ostatni odcinek jest stromy, wspinamy się po kamienistej dróżce. Ale to raptem tylko kilka minut. Z wierzchołka roztacza się widok na Ostrawę. Nie mamy idealnej pogody – niebo jest w chmurach, panorama miasta jest trochę rozmyta. Niemniej łatwo rozpoznajemy charakterystyczne punkty – wieżę Nowego Ratusza, katedrę, huty w Witkowicach i Kończycach. I osiedla z betonowej płyty, które dla wielu są synonimem nieciekawej ostrawskiej architektury.





Może Cię zainteresować.