Wybory przeprowadzone
4 czerwca 1989 r. były rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy
władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas
obrad Okrągłego Stołu. W książce „Pół wieku dziejów Polski 1939-1989” prof.
Andrzej Paczkowski pisał: „Najważniejszym owocem Okrągłego Stołu było obszerne
porozumienie politycznie, nazwane – na poły ironicznie, na poły krytycznie – »kontraktem
stulecia«. Obejmowało ono pakiet ustaleń dotyczących zarówno zasadniczej
reorganizacji najwyższych organów państwowych – wprowadzenie drugiej izby
parlamentu (Senat) i urzędu Prezydenta PRL – jak i kształtu ordynacji
wyborczej. Strona koalicyjno-rządowa ustąpiła ze swego najistotniejszego
żądania odbycia wyborów z jednej listy i na podstawie wspólnej deklaracji”.
Jednorazowe
ustalenia
Po długich
targach ustalono, że wszystkie miejsca w Senacie oraz 35 proc. miejsc w Sejmie
obsadzonych będzie w wyniku wolnej gry wyborczej, natomiast pozostałe 65 proc.
posłów zostanie wybranych z list o charakterze „kurialnym”, podzielonych między
PZPR i jej sojuszników z PRON (w tym 35 z listy krajowej). W ten sposób
komuniści zapewniali sobie, jak sądzili, „kontrolny pakiet” mandatów
wystarczający do bieżącego zarządzania państwem, ale praktycznie uniemożliwiali
jednostronne zmiany o charakterze konstytucyjnym wymagające 2/3 głosów.
Dzięki
ograniczonemu do 100 miejsc składowi Senatu stwarzali też ogromną szansę wyboru
na prezydenta popieranego przez siebie kandydata, ponieważ elekcji tej miały
dokonywać obie izby połączone w Zgromadzenie Narodowe. W ten sposób, wedle
litery zapisu, wybory stawały się w istocie „niekonfrontacyjne”, przy
czym PZPR uważała, iż formuła ta oznacza także łagodną kampanię wyborczą.
Ustalenia
zawarte wówczas w sprawie wyborów parlamentarnych były jednorazowe.
Kolejne wybory miały być już przeprowadzone według zasad całkowicie
demokratycznych.
Dobra
kampania wyborcza opozycji
7 kwietnia
1989 r. Sejm przyjął Ustawę o zmianie Konstytucji PRL, wprowadzającą m.in.
zapisy o Senacie, urzędzie prezydenta oraz ordynacjach wyborczych do Sejmu i
Senatu. 13 kwietnia Rada Państwa wyznaczyła termin wyborów na 4 i
18 czerwca 1989 r.
Kilka dni
później, zgodnie z ustaleniami Okrągłego Stołu, nastąpiła legalizacja NSZZ „Solidarność”
(17 kwietnia 1989 r.) i NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” (20 kwietnia
1989 r.). Zgodnie z wolą Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność”,
kierownictwo kampanii wyborczej do parlamentu powierzone zostało Komitetowi
Obywatelskiemu „S”. 23 kwietnia na jego pierwszym posiedzeniu z
przedstawicielami regionalnych komitetów obywatelskich zatwierdzono listy
wyborcze do Sejmu i Senatu oraz przyjęto program wyborczy.
Tego właśnie
dnia, podczas pierwszej tury wyborów, miliony Polaków zadały przy pomocy kartki
wyborczej śmiertelny cios komunistycznej dyktaturze.

(...) Wybory czerwcowe miały kluczowe znaczenie dla upadku reżimu
komunistycznego i narodzin III Rzeczypospolitej
Prof. Antoni
Dudek
Prof. Antoni
Dudek, politolog i historyk, w jednym z tekstów o wyborach z
4 czerwca 1989 r. zwrócił uwagę na dobrą kampanię wyborczą opozycji.
Znakomitym pomysłem okazały się plakaty reklamujące kandydatów opozycji przy
pomocy zdjęcia z Lechem Wałęsą. Twarz przywódcy „Solidarności” była powszechnie
znana, ale o niektórych kandydatach tego obozu mało kto wcześniej słyszał.
Liczyło się też poparcie, którego kandydatom „S” udzielili znani artyści i
ludzie kultury, również z zagranicy, tacy jak Jane Fonda, Yves Montand i Stevie
Wonder. W kraju, w którym od kilkudziesięciu lat wybory były fikcją,
trzeba było ludzi szybko nauczyć co mają zrobić z kartą, żeby ich głos się
liczył i jak mają zaznaczyć poparcie dla konkretnego kandydata. W czasie
spotkań przedwyborczych (ale też przed lokalami wyborczymi 4 czerwca, bo
nie było ciszy wyborczej) kolportowano więc ściągi z instrukcją. Zaznaczano na
nich jedynie nazwiska kandydatów „Solidarności”, zalecając równocześnie
skreślanie wszystkich innych nazwisk, w tym także tych umieszczonych na liście
krajowej.
Słabością
Komitetu Obywatelskiego był ograniczony dostęp do środków masowego przekazu.
Audycje telewizyjne „Solidarności” po raz pierwszy wyemitowano dopiero 9 maja,
ale zostały przygotowane w sposób profesjonalny i cieszyły się ogromnym
zainteresowaniem widzów. Z kolei dla prasowej akcji propagandowej „Solidarności”,
najistotniejsze znaczenie miało ukazanie się 8 maja, w nakładzie 150 tys.
egzemplarzy, pierwszego numeru „Gazety Wyborczej”.
Wielkie
zwycięstwo »Solidarności«
W niedzielę
4 czerwca 1989 r. odbyła się pierwsza tura wyborów do Sejmu i Senatu.
Wzięło w niej udział 62 proc. uprawnionych do głosowania. W wyborach do Senatu
kandydaci Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” uzyskali 92 mandaty, strona
koalicyjna ani jednego. Z kolei w wyborach do Sejmu „Solidarność” zdobyła 160
ze 161 możliwych do zdobycia miejsc. Kandydaci koalicyjni z 299 przysługujących
im mandatów uzyskali zaledwie trzy. Natomiast na 35 kandydatów z listy
krajowej, na której znajdowali się czołowi przedstawiciele koalicji rządowej,
tylko dwaj (Mikołaj Kozakiewicz z ZSL, już wkrótce marszałek Sejmu i Adam
Zieliński – prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, a potem rzecznik praw obywatelskich)
otrzymali ponad 50 procent głosów. Zgodnie z ordynacją oznaczało to, że
pozostali zostali wyeliminowani, a 33 mandaty poselskie będą
nieobsadzone. Wybory zakończyły się wielkim zwycięstwem „Solidarności”.
Jego rozmiary zaskoczyły nie tylko komunistów, ale także stronę
solidarnościowo-opozycyjną.
Pierwszego
podsumowania takich wyników przedstawiciele władzy dokonali już 5 czerwca,
na rozszerzonym posiedzeniu Sekretariatu KC PZPR. Wypowiadali się m.in.
Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak i Stanisław Ciosek. – Przeciwnik ostro
walczył od początku do końca, posługując się różnymi środkami. My działaliśmy w
białych rękawiczkach, nie wykorzystując nawet ewidentnych okazji. Wyniki
wyborów przeszły oczekiwania opozycji. (...) Wybory do Senatu to
nasza całkowita klęska – mówił gen. Kiszczak. Ciosek przyznał, że nie rozumie
przyczyn porażki i podkreślił, że odpowiedzialni za nią powinni ponieść
konsekwencje. Zwrócił uwagę na sprawę wyboru prezydenta. Zgodnie z umową
zawartą przy Okrągłym Stole to nowo utworzone stanowisko miało przypaść obozowi
rządowemu. Problem polegał jednak na tym, że w Sejmie ten obóz nie miał już
wystarczającej do przeprowadzenia takiego wyboru liczby mandatów.
Pierwszy
numer „Gazety Wyborczej”. Fot. ARC
Ciosek
namawiał do negocjacji z opozycją. – Bo prezydent to zabezpieczenie całego
systemu, to nie tylko nasza wewnętrzna sprawa, to sprawa całej socjalistycznej
wspólnoty, nawet Europy – mówił. Według gen. Jaruzelskiego, porażka obozu
rządowego w wyborach była dowodem na słabe kadry PZPR. – W 50 procentach jest
dziś ona partią różnego rodzaju kierowników i emerytów. Dlatego musi bardzo
niepokoić, że właśnie taka partia (urzędnicza) nie wykazała instynktu
samozachowawczego w wyborach – mówił Jaruzelski.
»Wybraliśmy
nową Polskę. Komuniści dostali czerwoną kartkę«
Zupełnie
odmienne nastroje panowały po drugiej stronie. Opisał je w książce „Wiosna
obywateli. Rewolucja 1989 widziana w Warszawie, Budapeszcie, Berlinie i Pradze” Timothy Garton Ash. „Niedziela 4 czerwca była punktem zwrotnym nie
tylko dla powojennej historii Polski, nie jedynie dla historii Europy
Wschodniej, lecz dla historii całego świata komunistycznego. Ale podczas gdy
przywódcy »Solidarności« prowadzili ożywione dyskusje, negocjacje i nocne
kabały, ich prawdziwa reakcja była dziwną mieszaniną egzaltacji, niedowierzania
i przerażenia. Przerażenia nowymi obowiązkami, jakie teraz na nich spadały –
problem zwycięstwa - ale także rosnącą obawą, że może nie pójdzie tak dobrze.
Tę obawę zwiększały wieści dochodzące z Chin, gdyż masakra studentów
domagających się demokracji na placu Tiananmen miała miejsce w tym samym
dniu" – pisał historyk.
Wybraliśmy
nową Polskę. Komuniści dostali czerwoną kartkę. Tym razem ten kolor nie mógł
ich cieszyć. W zasadzie zostali wyrzuceni z boiska. Od tego dnia miało być ich
znacznie mniej w rodzących się na nowo instytucjach, w Sejmie, w Senacie.

Nie
było jednak wielkiego entuzjazmu, po latach doświadczeń, morderczej walki.
Frekwencja w wyborach czerwcowych wyniosła 62 procent. To wydawało się
niepojęte. Ale też uświadamiało, jak finezyjne było nasze zwycięstwo, że mimo
takiego zmęczenia społeczeństwa, słabej organizacji, otworzyliśmy drzwi do
wolności.
Lech Wałęsa,
przywódca „Solidarności”
O wyborach z
4 czerwca 1989 r. w swojej autobiografii pisał również Lech Wałęsa: „Wybraliśmy
nową Polskę. Komuniści dostali czerwoną kartkę. Tym razem ten kolor nie mógł
ich cieszyć. W zasadzie zostali wyrzuceni z boiska. Od tego dnia miało być ich
znacznie mniej w rodzących się na nowo instytucjach, w Sejmie, w Senacie. Nie
było jednak wielkiego entuzjazmu, po latach doświadczeń, morderczej walki.
Frekwencja w wyborach czerwcowych wyniosła 62 procent. To wydawało się
niepojęte. Ale też uświadamiało, jak finezyjne było nasze zwycięstwo, że mimo
takiego zmęczenia społeczeństwa, słabej organizacji, otworzyliśmy drzwi do
wolności”.
8 czerwca na
posiedzeniu Komisji Porozumiewawczej przedstawiciele „Solidarności” zgodzili
się na zmianę ordynacji wyborczej, umożliwiającej obsadzenie 33 mandatów z
listy krajowej przez koalicyjnych kandydatów.12 czerwca Rada
Państwa wydała dekret zmieniający ordynację wyborczą do Sejmu X kadencji. Na
jego podstawie 33 mandaty z listy krajowej miały być przekazane do okręgów i
obsadzone w drugiej turze wyborów.
Odbyła się
ona 18 czerwca 1989 r. Do urn wyborczych udało się tylko 25 proc.
uprawnionych do głosowania. „Solidarność” zdobyła jedyny brakujący jej mandat
poselski oraz 7 z 8 pozostałych do obsadzenia mandatów senatorskich.
Ostatecznie
więc kandydaci Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” uzyskali w wyborach 260
miejsc w 560-osobowym Zgromadzeniu Narodowym. W związku z czym, jak w syntezie „Pół
wieku dziejów Polski 1939-1989” pisał prof. Andrzej Paczkowski, „przy wahaniach
ze strony posłów ZSL czy SD wybór Jaruzelskiego na prezydenta mógł być poważnie
zagrożony”.
W cytowanym
już wcześniej artykule prof. Dudek tak podsumował historyczne znaczenie wyborów
z 4 czerwca 1989 r.: „Tego właśnie dnia, podczas pierwszej tury
wyborów, miliony Polaków zadały przy pomocy kartki wyborczej śmiertelny cios
komunistycznej dyktaturze. (...) Wybory czerwcowe miały kluczowe
znaczenie dla upadku reżimu komunistycznego i narodzin III Rzeczypospolitej”.