Polska dostała zgodę na ekshumacje w Zboiskach | 19.06.2025
Polska dostała zgodę władz Ukrainy na przeprowadzenie prac
ekshumacyjnych na terenie dawnej wsi Zboiska. We wrześniu 1939 r. polskie
wojsko dowodzone przez płk. Stanisława Maczka toczyło tam zacięte walki z
Wehrmachtem.
Ten tekst przeczytasz za 6 min.
W 1939 r. poległo w Zboiskach kilkuset polskich żołnierzy. Fot. ARC
Zboiska, które obecnie są dzielnicą Lwowa, we wrześniu 1939
r. były jedną z kluczowych pozycji w trakcie kilkudniowych polsko-niemieckich
walk o to miasto. Przebieg tych walk szczegółowo opisał prof. Wojciech
Włodarkiewicz, specjalista w dziedzinie historii wojskowości, autor takich
opracowań jak „Lwów 1939” i „Małopolska Wschodnia 1939” (obie ukazały się
nakładem Wydawnictwa Bellona).
Walki w Zboiskach były jednym z ostatnich polskich sukcesów
w trakcie kampanii wrześniowej. Okupiony został on dużymi stratami – między 14
a 17 września zginęło i zostało rannych około 300 żołnierzy dowodzonej przez
Stanisława Maczka 10 Brygady Kawalerii. Zgodnie z otrzymanymi rozkazami Maczek
(w tamtym czasie pułkownik, w przyszłości generał) miał osłaniać Lwów od
północy.
Jak przypomina prof. Włodarkiewicz, oprócz żołnierzy jego
formacji, w walkach brały również udział podporządkowane Maczkowi pododdziały
grupy „Żółkiew” płk. Stefana Iwanowskiego. Chodziło o dwa bataliony marszowe
53. Pułku piechoty i 40. Pułku piechoty, I batalion 53. Pułku piechoty,
szwadrony piesze i szwadron ckm z Ośrodka Zapasowego Kresowej Brygady
Kawalerii, batalion ppłk. Adama Radomyskiego, 134. szwadron konny i pluton ckm
rtm. Józefa Murasika, plutony pionierów (pieszy i konny), baterie artylerii
lekkiej i ciężkiej, batalion sformowany w Centrum Szkolnym Straży Granicznej w
Rawie Ruskiej oraz kompania kolarzy 11. Karpackiej Dywizji Piechoty.
Meldunek o zajęciu przez Niemców Zboisk nadszedł do sztabu
Maczka wieczorem 13 września. Oznaczało to, że polska brygada utraciła
najkrótszą drogę zaopatrzenia i łączności ze Lwowem. Dodatkowa trudność
polegała na tym, że stanowiące kluczową pozycję w Zboiskach wzgórze 324
zapewniało panowanie nad szosą do Żółkwi i dużym obszarem przedmieść Lwowa. Płk
Maczek był wprawdzie początkowo przekonany, że Zboiska znajdują się nadal w
polskich rękach (prowadzony z tamtej strony ostrzał uważał za skutek błędnego rozpoznania),
ale gdy się upewnił co do prawdziwego obrazu sytuacji zdecydował o
kontrnatarciu.
Pierwsza próba odbicia Zboisk rozpoczęła się 14 września o
godz. 14., ale polskie natarcie szybko się załamało. Wysłany na ten odcinek
szwadron marszowy stoczył wprawdzie zwycięską walkę o miejscowy cmentarz, ale
musiał się wycofać pod silnym ogniem karabinów maszynowych i moździerzy. Kolejnym natarciem, które rozpoczęło się o godz. 2.00 15
września dowodził ppłk Zygmunt Moszczeński. Polakom udało się wyprzeć Niemców z
części pozycji, ale nie zdołali opanować wzgórza 324. Polskie straty tego dnia
wyniosły 50–60 zabitych i rannych.
Po wielogodzinnych walkach 15 września Zboiska ponownie
znalazły się w rękach Niemców, ale Maczek zdobył wreszcie więcej informacji o
siłach przeciwnika. Okazało się, że pozycje w Zboiskach zostały obsadzone przez
dobrze wyszkolonych do walk w takich warunkach żołnierzy 1 Dywizji Górskiej
gen. Ludwiga Küblera. Po wojnie Kübler został stracony za zbrodnie popełnione
na terenie Jugosławii.
Maczek postanowił użyć 16 września całości będących w jego
dyspozycji oddziałów i zaatakować jednocześnie z trzech kierunków. Słabą
stroną, jak się okazało, tego planu było niedostateczne wsparcie dział i
czołgów. Maczek miał w tym momencie zaledwie trzy baterie artylerii i 15
tankietek. Te ostatnie były przydatne w działaniach rozpoznawczych, ale miały
słaby pancerz i siłę ognia.
Dzięki zaskoczeniu to trzecie polskie natarcie (rozpoczęło
się przed świtem 16 września) zakończyło się jednak powodzeniem. Podobnie jak
poprzedniego dnia Niemcy utrzymali jednak część pozycji, choć znaleźli się w
okrążeniu.
Po południu niemieckie lotnictwo podjęło próbę wsparcia dla
swojej okrążonej piechoty, jednak część ze zrzuconych na spadochronach
zasobników z żywnością, papierosami i amunicją dostała się w ręce żołnierzy
Maczka. Jak podał prof. Włodarkiewicz, w walkach 16 września po polskiej
stronie zginęło i zostało rannych ośmiu oficerów oraz stu szeregowych.
Przesłuchania wziętych do niewoli w nocnych wypadach
niemieckich żołnierzy, zwłaszcza informacja, że brakuje im żywności i amunicji,
wpłynęły na decyzję o rozpoczęciu 17 września kolejnego natarcia. Rozpoczęło
się ono 17 września godz. 5.00. Z Lasów Brzuchowickich, na południe od wsi
Hołosko Wielkie, uderzyły na Niemców okopanych na wzgórzach, spieszone
szwadrony pułku kawalerii rtm. Józefa Murasika.
Jak podkreślił prof. Włodarkiewicz, niemieccy „strzelcy
górscy walczyli dzielnie i bronili się aż do samego końca”. Po południu opór
niemiecki wyraźnie jednak osłabł, bo Polakom udało się zniszczyć wiele
stanowisk karabinów maszynowych, gniazd oporu piechoty i punktów obserwacyjnych
artylerii.
17 września o godz. 16.00 wzgórze 324 na zachód od Zboisk
zostało ostatecznie zdobyte. Na stokach znaleziono ciała ponad pięćdziesięciu
zabitych strzelców górskich, porzucony ekwipunek oraz broń, m.in. trzy ciężkie
karabiny maszynowe. Duże straty ponieśli też Polacy. W sumie – jak podał prof.
Włodarkiewicz – w ciągu kilkudniowych walk o Zboiska poległo i zostało rannych
300 żołnierzy oraz oficerów.
Ten polski sukces nie miał już w tym momencie znaczenia dla
przebiegu wojny. Maczek został wezwany do sztabu we Lwowie, a tam poinformowano
go o przekroczeniu polskiej granicy przez Armię Czerwoną. W rezultacie jeszcze
tego samego dnia przed północą żołnierze 10. Brygady Kawalerii opuścili zdobyte
przez siebie pozycje i skierowali się w stronę granicy – na przedmoście
rumuńskie, a następnie na Węgry. Stamtąd za cichym przyzwoleniem władz w
Budapeszcie część z nich przedostała się na Zachód, gdzie na tej podstawie
udało się utworzyć 1. Dywizję Pancerną.