wtorek, 11 lutego 2025
Imieniny: PL: Bernadetty, Marii, Olgierda| CZ: Božena
Glos Live
/
Nahoru

Pre-teksty i Kon-teksty Łęckiego: Boty i pewniki | 28.11.2024

Jestem autorem felietonów; gdyby je policzyć, to zebrałoby się ich pewnie przez ponad ćwierć wieku całkiem sporo. Ale jestem także – i to już dobrze od ponad pół wieku – wielbicielem lektury felietonowych rubryk, tekstów z pogranicza dziennikarstwa i literatury.

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 45 s
Umberto Eco bywa przedstawiany jako „romantyk – filozof – felietonista”. Fot. WIkimedia Commons

I
Nie, nie ośmieliłbym się w tym miejscu powtórzyć wyznania Arthura Koestlera, który – „by zrównoważyć w jakiś sposób jałowość swej pracy – w wolnym czasie zaczął pisać felietony” (Michael Scammell, „Koestler. Literacka i polityczna odyseja dwudziestowiecznego sceptyka”, przeł. Michał J. Czarnecki. PIW, Warszawa 2022, s. 103). Ale jednocześnie nie umiałbym skrywać, że właśnie forma felietonu w wielu przypadkach wydaje mi się dla próby pokazania istoty rzeczy – optymalna. Zachowując więc wszystkie możliwe (i niemożliwe) proporcje, powiem tak, nie przypadkiem Umberto Eco bywa przedstawiany jako „romantyk – filozof – felietonista”. Czytamy o nim: „Nie jest żadnym przypadkiem, że Eco wybrał tę dziennikarską formę wypowiedzi, aby okazyjnie komentować rozmaite zjawiska i problemy kultury. Niezależnie bowiem od usystematyzowanego projektu, jego filozofia znajduje swój codzienno-praktyczny oraz interesujący wyraz w formie zarzutów i uwag” (Brigit Weyel, „Umberto Eco: Religia jako poetycki zamysł interpretacji świata”. W: „Filozofia religii. Od Schleiermachera do Eco”. Opracowanie Volker Drehsen, Wilhelm Gräb, Brigit Weyel. Tłum. Leszek Łysień. Wydawnictwo WAM, Kraków 2008, s. 253).

II
Czytałem przez te wszystkie lata wielu autorów. Czytałem ich (często tych samych autorów i autorek) w wielu tytułach gazet, w różnych felietonowych rubrykach. Mam zresztą wrażenie, że pisałem już o tym kiedyś dla „Głosu”, ale pewnie do tego tematu będę chciał jeszcze powrócić. Jednak dzisiaj będzie o szczególnym rodzaju felietonie – felietonie w piśmie sportowym, konkretnie – w tygodniku „Piłka Nożna”. Czytywałem tam przed laty felietony Krzysztofa Mętraka (rubryka „Grzejąc ławę”) czy Ryszarda Niemca; świetne były też – niestety, pisane tylko okazjonalnie – felietony Jarosława Tomczyka z mundialu w Katarze. Nie przegapiam też w „Piłce Nożnej” felietonów Leszka Orłowskiego (rubryka „Na zdrowy rozum”). I otóż właśnie w jednym z jego listopadowych felietonów przeczytałem o pewnym zjawisku, którego znaczenie wybiega bardzo, bardzo daleko poza futbolowy stadion. Dotyczy transmisji meczów piłkarskich, a w zasadzie innowacji, jakie są (stają się) możliwe w komentarzu sportowym. Oczywiście komentarz spotkania piłkarskiego już teraz może sprawiać wrażenie, jakby to określić.... Ponad miarę plastycznego albo odlepionego – proszę sobie wybrać, którąś z tych możliwości. Proszę wybrać, którąś z tych możliwości i przylepić do komentarza reprezentacji Polski Michała Probierza po meczu ze Szkocją – „idziemy w dobrym kierunku”...

III
Ale Leszek Orłowski w felietonie „Boty” sygnalizuje jeszcze inną możliwość komentarza piłkarskiego. Trochę futurystyczną, ale tylko trochę. Dotyczy ona nie komentarzy pomeczowych, ale tych, które dochodzą do nas w trakcie meczu. Żartobliwie podsumowując niejaką jednostajność i powtarzalność komentarzy meczowych, Orłowski prorokuje (nie mniej żartobliwie) zastąpienie komentatorów – botami. Wreszcie: „Standardowa relacja piłkarska składa się przecież w większości ze zdań, które zostały już kiedyś wypowiedziane albo napisane, w końcu liczba przymiotników wyrażających zachwyt nad urodą zagrania jest skończona i wszystkie zostały użyte, a nawet zużyte już dawno”. Ale nie tylko o powtarzalność piłkarskich relacji tu idzie – „Zapewne można też będzie za jakiś czas wybrać bota komentującego mecz dwóch drużyn tak, jakby był kibicem jednej z nich. Czyli podczas El Clasico fani Barcy będą zaspokajani przez jednego, a fani Realu przez innego, cieszącego się z gola swojej drużyny, a pomstującego na sędziego przy trafieniu rywali” („Boty atakują”, 19 listopada 2024, s.51).

IV
Żeby nie pisać o „bańkach” w polskiej polityce, to wtrącę tylko, że jakoś skojarzyła mi się w związku z tym pewna stara anegdota. Oto jeden z królów Francji, znużony korespondencją z kochanką zlecił pisanie listów jednemu z dworzan. By sprawy nie komplikować powierzył tę misję temu, który doręczał miłosne liściki owej damie. Traf chciał, że po jakimś czasie na ten sam pomysł wpadła królewska kochanka. I w ten sposób autorem całej korespondencji był ów posłaniec-dworzanin.

V
Wróćmy do futbolu i Orłowskiego. No cóż, felietonista nie tylko żartem się żywi – niekiedy zażartuje z niego rzeczywistość. I tak ten sam Leszek Orłowski („Tylko koni żal”, „Piłka Nożna”, 29 października 2024, s. 51) pisał: „Rzadka to okazja wstrzelić się idealnie z pisanym felietonem w krwioobieg wydarzeń, wkłuć się w ich główną żyłę, dotknąć istoty rzeczy, poruszyć temat najbardziej aktualny z możliwych. (...) 28 października w Paryżu ogłoszono laureata Złotej Piłki »France Football«. »Piłka Nożna« ukazuje się 29 października. Ja zaś piszę ten tekst 23 dnia tego miesiąca. (...) 29 października wszędzie będzie królował Vini (Vinicius jr, gracz „Realu” Madryt – K.Ł.). Zapewne i o nim przyjdzie mi napisać pochwalną elegię do kolejnego numeru naszej gazety, co zrobię z olbrzymią przyjemnością, bo Vini wielkim piłkarzem jest i zrobił wystarczająco dużo, by Złotą Piłkę dostać...”.

VI
No cóż... Vini „(m)iał przygotowane staranne odzienie na galę, zrobił fryzurę, a ponad dwadzieścia osób z Realu spakowało walizki na wyjazd do Paryża, by mu towarzyszyć w wielkim momencie” („Dowód miłości”, „Piłka Nożna”, 5 listopada 2024). Co trzeba podkreślić (i docenić), Orłowski wcześniej doceniał i inne niż Vini kandydatury – „Uważając wskazujący na Brazylijczyka werdykt za jak najbardziej sprawiedliwy, chciałbym jednak napisać: a jednak mi żal. Żal, że Złotej Piłki nie dostanie ani Rodri, ani Dani Carvajal”. Żal Orłowskiego był niepotrzebny – Złotą Piłkę dostał ostatecznie Rodri z Manchesteru City.

VII
Niemniej w późniejszym felietonie z 5 listopada 2024 Orłowski niemal posypywał głowę popiołem (żartobliwie) – „Jeszcze rankiem w poniedziałek 28 października cały świat przyjmował za pewnik, że zdobywcą Złotej Piłki za sezon 2023-24 zostanie skrzydłowy Realu – Vinicius. (...) Sprawa stała się jasna – ktoś cały Real z tą Złotą Piłką dla Viniego porządnie wkręcił” .A przy okazji wkręcił Leszka Orłowskiego. A zatem – nie wierzcie felietonowym prognozom! Nawet gdy wyglądają na zupełnie pewne. Jak te Orłowskiego.
Krzysztof Łęcki



Może Cię zainteresować.