poniedziałek, 7 października 2024
Imieniny: PL: Krystyna, Marii, Marka| CZ: Justýna
Glos Live
/
Nahoru

Pre-teksty i Kon-teksty Łęckiego: Jak Polak z Polakiem | 26.08.2024

Ja nie jestem taki głupi, tylko jestem w głupiej sytuacji – czy to nie Gombrowiczowska uwaga? Sam Gombrowicz zresztą uwielbiał stawiać ludzi w głupich sytuacjach, ta nieprzyjemna praktyka była dla niego czymś w rodzaju próby, z której zresztą nie tak wielu wychodziło obronną ręką. A nawet – wychodziło jako tako.

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 60 s
Bogusław Kobiela jako obywatel Piszczyk. Fot. ARC

I
Ale głupie sytuacje to wreszcie nic nadzwyczajnego, to raczej coś, co spotyka nas – a przynajmniej wielu z nas – aż nazbyt często. Co więcej, wielu z nas, nawet jeśli o tym głośno nie mówi, jest przekonanych co do tego, że głupia sytuacja, w której się znaleźli, jest właśnie tym ciężarem, który nie pozwala wzlatywać im nad poziomy. Nie sądzę, bym bardzo się pomylił, jeśli uogólnię i powiem, że my, Polacy, postrzegamy siebie jako ludzi, którym w osiągnięciu prawdziwej i zasłużonej wielkości przeszkadza tylko głupia sytuacja. (Sam miewam takie odruchy, przyznaję). To wreszcie bardzo wygodne – my jesteśmy OK, a nawet więcej niż OK, to tylko rzeczywistość do nas nie dorasta, to świat zawodzi, to pospolitość skrzeczy. Taki już widać nasz nieszczęsny los. Zauważyli to i pokazali nam w krzywym zwierciadle groteski nasi wybitni artyści.

II
Wreszcie nie tylko bohater „Ferdydurke” ciągle stawiany jest w głupiej sytuacji. Także antybohater filmu Andrzeja Munka „Zezowate szczęście” obywatel Piszczyk, tak wspaniale zagrany przez Bogumiła Kobielę, ma, albo przynajmniej wydaje mu się, że ma – wszelkie możliwości. Nie ma tylko, niestety, szczęścia, zawsze znajduje się w głupiej sytuacji w niewłaściwym czasie, o pechowej godzinie. Wiele osób opowiadając swoje życie bezwiednie przyjmuje poetykę skargi, skarży się na fatalne okoliczności, które są winne wszystkiemu, a głównie zaś temu, że nie rozwinęli skrzydeł. Głupie czy niezręczne sytuacje, w których pewnie każdy się kiedyś znalazł to nie tylko temat sennych koszmarów. Wspomnienie takich nieszczęsnych dla nas zdarzeń, łączy się także z przekonaniem, że inni mieli i mają łatwiej, lepiej, że ci inni w tak głupiej sytuacji jak my, nigdy pewno się nie znaleźli.

 Doceniając w pełni zalety dialogu chciałbym jednak przypomnieć wszystkim jego chwalcom, iż nie jest on, mimo że tak dawno odkryty, i tak bardzo uświęcony, rzeczą prostą, łatwą i przyjemną. I nigdy nie był. Uczestnicy najsłynniejszych bodaj dialogów w historii, dialogów platońskich, ucztowali i toczyli między sobą dialog w trakcie straszliwej i trwającej prawie trzy dziesięciolecia wojny peloponeskiej.  


Że przed głupimi sytuacjami chroniło tych innych, szczęśliwszych od nas, dobre urodzenie, bogactwo czy życiowy fart. Otóż to, bardzo naiwne, życzeniowe myślenie o rzeczywistości, oparte bywa zwykle na powierzchownej znajomości biografii tych, którym – jak sądzimy – udało się w życiu. Nie to, żeby dobre urodzenie, wychowanie w kochającej, zamożnej rodzinie nie pomagało. Oczywiście – pomaga. Ale w głupich sytuacjach, w których życie postawić może każdego, pomaga często inaczej niż można byłoby sądzić. Książkę Marka Millera pt. „Arystokracja” otwiera anegdota Zeneidy z Zamoyskich Poklewskiej-Koziełł: „Moja ciotka Róża Tyszkiewiczowa – wspomina pani Zeneida – została zmuszona podczas działań wojennych 1939 rodu do przejścia przez bagno, a była wielką damą i panią już w starszym wieku. Pytano ją potem: »Jak ciocia to zrobiła?«. Na to miała jedną odpowiedź: »Chyba mnie dość dobrze wychowano, żebym potrafiła przejść przez bagno«”. Tak, kapitał Tyszkiewiczowej był innego rodzaju, niż ten, o którym rozpisywał się Karol Marks. Był to kapitał społeczny, dobre, surowe wychowanie które charakteryzowało kiedyś prawdziwą arystokrację.

III
Kiedy dzisiaj młodzież z normalnych, wcale nie patologicznych rodzin skarży się na trudne dzieciństwo, to prawie na pewno idzie o to, że nie spełniano jej wszelkich zachcianek, bo inni mieli lepiej, bo tamten miał coś, o czym ja mogłem tylko pomarzyć, bo tamta mogła wyjechać, bo tamtym to rodzice załatwili. Zazdrość miesza się z frustracją. A czy ktoś z młodych ludzi poskarżył się na to, że nie odebrał w domu, szkole – dobrego wychowania? Jakoś nie zauważyłem. Urodzony przed II wojną światową filozof, Bronisław Łagowski, napisał, że jeśli komuś czegoś zazdrościł to tylko dobrego wychowania. Może mógł to napisać, bo sam, a miałem okazję go poznać, jest człowiekiem bardzo dobrze wychowanym. Czy dlatego nie narzeka na głupie sytuacje, których i jemu życie pewnie nie szczędzi, tylko umie się w nich z klasą znaleźć?

IV
Rozmowy jakie przeprowadził Osvaldo Ferrari z Jorge Luisem Borgesem, pomieszczone w dwóch obszernych tomach, zatytułowane zostały znacząco „W dialogu”. Borges w „prologu” do nich pisze: „około pięćset lat przed nadejściem ery chrześcijańskiej w Wielkiej Grecji wydarzyła się najlepsza rzecz, jaką rejestruje historia powszechna – odkrycie dialogu (…). Niektórzy Grecy wprowadzili wówczas (nigdy nie dowiemy się w jaki sposób) osobliwy rodzaj konwersacji. Wątpili, przekonywali, spierali się, zmieniali opinie. (…) Bez tych kilku Greków nie sposób zrozumieć kultury Zachodu”. Opinia Borgesa, zgodnie z którą „odkrycie dialogu jest najlepszą rzeczą, jaką rejestruje historia powszechna”, wydawać się może nieco przesadna i taka pewno w rzeczywistości jest. Mało kto wszak zaprzeczy, że dialog jest rzeczą ważną, a nawet bardzo ważną. Nikt rozsądny nie sprzeciwia się dialogowi, może zwłaszcza wówczas kiedy ten jawi się jako przeciwieństwo konfliktu, czy – tym bardziej – wojny. Ba, dialog nie tylko jest przeciwstawiany konfliktowi i wojnie, ale wielu zdaje się na te ostatnie wyjątkowo skuteczną receptą. Niekiedy zdawać się może, że dialog to po prostu panaceum. Doceniając w pełni zalety dialogu chciałbym jednak przypomnieć wszystkim jego chwalcom, iż nie jest on, mimo że tak dawno odkryty, i tak bardzo uświęcony, rzeczą prostą, łatwą i przyjemną. I nigdy nie był. Uczestnicy najsłynniejszych bodaj dialogów w historii, dialogów platońskich, ucztowali i toczyli między sobą dialog w trakcie straszliwej i trwającej prawie trzy dziesięciolecia wojny peloponeskiej. Czy byli wówczas w głupiej sytuacji? No cóż, na pewno nie były to rozmowy mądrego z głupim, utrwalone po to tylko, by chwała mądrego przetrwała na wieki, a śmiech z głupiego nigdy nie przestał rozbrzmiewać. Zresztą stara to prawda, że przypisując stronie przeciwnej wyłącznie absurdalnie błędne opinie i mniemania, płaci się za to zwykle skrajną banalnością głoszonych przez siebie prawd.

V
We współczesnym świecie dialog niestety zanika. Dominuje model dysputy, tj. rozmowy, w której nie tyle próbuje się przekonać swego interlokutora, co nakłonić do swojego zdania najczęściej nieznającą się na rzeczy publiczność. Tak, jesteśmy w głupiej sytuacji.
Krzysztof Łęcki





Może Cię zainteresować.