sobota, 14 czerwca 2025
Imieniny: PL: Bazylego, Elizy, Justyny| CZ: Roland
Glos Live
/
Nahoru

Pre-teksty i Kon-teksty Łęckiego: lektury morderców  | 04.06.2025

Temat co jakiś czas wraca. No właśnie – co czytają zbrodniarze? Czy to co czytają ma wpływ na popełniane przez nich karygodne czyny? Wśród rzeczy studenta, który nie tak dawno siekierą zabił portierkę na campusie Uniwersytetu Warszawskiego, znaleziono dzieło Konfucjusza. Czy czyni to filozofię tego ostatniego odpowiedzialnym za zbrodnicze zamiary powstałe w głowie młodego, 22-letniego człowieka?

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 30 s
Co czytają zbrodniarze? Czy to temat na felieton? Dla prof. Łęckiego jak najbardziej. Fot. Pixabay

A gdyby zamiast pism chińskiego mędrca znaleziono „Zbrodnię i karę” Fiodora Dostojewskiego? Różnica wieku pomiędzy katem (studentem) a ofiarą (portierką)  uprawdopodobniały pewnie bardziej związek przyczynowo skutkowy zbrodni z powieścią. I jeszcze to samo (w realu i powieści) narzędzie zbrodni – siekiera... A właśnie – cóż czytał bohater „Zbrodni i kary”, 23-letni Rodion Raskolnikow? No cóż, pisze się w tym kontekście o nietzscheanizmie Raskolnikowa. I niewątpliwie nihilizm występuje zarówno w „filozofii” Raskolnikowa jak i filozofii Friedricha  Nietzschego. Tyle, że to nie Raskolnikow czytał Nietzschego, a Nietzsche czytał powieści Dostojewskiego; no dobrze, za wyjątkiem „Braci Karamazow”.  

I
Czytelnikiem Dostojewskiego był również Józef Stalin – ten znowu szczególnie upodobał sobie właśnie „Braci Karamazow”, a ślady swojej lektury pozostawił w notatkach i podkreśleniach. Książka, która jednak zdaje się bardziej pasować do poczynań twórcy „wielkiego terroru”, to czytany przezeń „Książę” Machiavellego. Zawarte w niej recepty zdobycia i utrzymania władzy Generalissimus łaskawie opatrzył od-czytelniczym komentarzem. A lektury Adolfa Hitlera? Timothy W. Ryback ogłosił niedawno studium księgozbioru Führera. Liczył on ponad 16 tysięcy tomów, a wśród nich nazwiska autorów z różnych półek historii literatury – jest i William Szekspir, Johann Wolfgang Goethe, i... Karol May. Na tomach znaleźć można ślady lektury Hitlera – tak  więc nie tylko księgi posiadał, ale i czytał. Przywódca Czerwonych Khmerów Pol Pot – jeden z najstraszliwszych zbrodniarzy w historii ludzkich, a konkurencja, przyznajmy, jest naprawdę niemała, czytał przede wszystkim książki praktyczne – takie jak „ABC komunizmu” Nikołaja Bucharina, „Manifest komunistyczny” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, „O nowej demokracji” Mao Zedonga, ale także takie dzieła jak „Wielka Rewolucja Francuska 1789-1793”, „Historię Wszechzwiązkowej Partii (Bolszewików)”. No to się naczytał...

II
Podczas głośnego na początku XXI wieku procesu Maurice’a Papona, francuskiego kolaboranta z okresu II wojny światowej, podpatrzono jego lektury. Otóż na nocnym stoliku Papona znaleziono: „Rozmyślania” Marka Aureliusza, dzieła Szekspira, Montaigne... Klasycy myśli europejskiej. Mogłaby pewnie leżeć tam i „Krytyka czystego rozumu” Immanuela Kanta. Mogłaby? Leszek Kołakowski pisze, co prawda, że nie przypadkiem dawano SS-manom, do czytania Nietzschego, a nie Kanta. Lektura Nietzschego – zdaje się sugerować Kołakowski – służyła deprawacji „nadludzi”, gdy Kant odwodziłby ich od złego. Mniejsza tu o to, co Nietzsche rozumiał przez ubermenschów, „nadludzi”... Okazuje się jednak, że jeden z najbardziej znanych SS-manów, Adolf Eichmann, nie czytał Nietzschego. Znał za to, jak twierdził, filozofię Kanta, i był do niej szczerze przywiązany. Przed sądem recytował kantowski imperatyw kategoryczny, „zasada kierująca moją wolą musi być zawsze taka, żeby mogła stać się zasadą prawa powszechnego”. Czy zbrodzień Eichmann daje się pomyśleć jako wyznawca Kanta? Ależ tak! Amerykańska filozofka Rand pisze wprost, że Eichmann był kantystą po prostu, a Kant twórca subiektywnej teorii rzeczywistości – stworzył Robespierre’a, Lenina, Stalina – ten Kant moralista, był pierwszym hippisem w historii. Tak więc jeden niekwestionowany autorytet filozoficzny twierdzi, że lektura Kanta nie sprzyja złu, drugi, równie niekwestionowany, pokazuje – że złu towarzyszy, trzeci wreszcie – że czytanie kantowskich „Krytyk...” stoi u zła fundamentów. Komu wierzyć? I co tak naprawdę lektura tej czy innej pozycji filozofa czy beletrysty ma wspólnego ze zbrodnią popełnianą przez jego czytelnika? Wreszcie Neron był uczniem Seneki, co pozostało jednak bez większych konsekwencji dla jego życiowych, zbrodniczych decyzji.

III
Przy zabójcy Johna Lennona znaleziono powieść J. D. Salingera „Buszujący w zbożu”; ten sam tytuł znaleziono przy zamachowcu, który chciał zastrzelić Ronalda Reagana. Co niby takiego było w tej powieści przeznaczonej raczej dla młodych ludzi, opisujących peregrynacje ich rówieśnika? Jaki niby cytat miałby sprowokować czytelnika do tego, by powziął zbrodnicze zamiary. Czy taki? „W każdym razie wyobrażam sobie małe dzieci, które hasają na wielkim polu wśród łanów żyta. Tysiące dzieciaków, a w pobliżu nikogo – nikogo z dorosłych – oprócz mnie. A ja stoję na skraju jakiegoś strasznego urwiska. Moim zadaniem jest łapać każdego, kto zbliży się do przepaści – jeśli któreś z dzieciaków rozpędziłoby się, nie patrząc, dokąd biegnie, wtedy pojawiałbym się ja i łapałbym go, żeby gówniarz nie spadł. Tym zajmowałbym się przez cały dzień. Czuwałbym nad tymi dziećmi w zbożu. Wiem, że to głupie, ale tylko coś takiego chciałbym w życiu robić. To strasznie głupie, wiem”. Przyznajmy – trudno się tu dopatrywać  zachęty do zbrodni. „Buszujący w zbożu” Salingera pojawia się w kilku scenach filmu „Teoria spisku” (z Melem Gibsonem i Julią Roberts); sam widok książki przywraca Gibsonowi spokój ducha. A, przypomnijmy, gra Gibson człowieka niestroniącego od przemocy. Przy czym bohater „Teorii spisku” wie doskonale, że powieść Salingera znaleziono w rzeczach zabójcy Lennona i zamachowcu, który chciał pozbawić życia prezydenta USA.

IV
Książki, tytuły książek, raczej dość rzadko pojawiają się w filmach. Pomijam rzecz jasna obrazy filmowe, w których książki są głównymi „bohaterami”, takich jak – na przykład „Dziewiąte wrota” w reżyserii Romana Polańskiego, czy „Necronomicon” nawiązujący do twórczości H.P. Lovecrafta.    Zwykle książki pojawiają się w tle, z rzadka tylko podając tropy do „czytania” (oglądania) filmu. Do głowy przychodzi mi tylko jeden przypadek. Otóż w głośnym „Matrixie” na ułamek chwili pojawia się dzieło Jeana Baudrillarda „Simulacres et simulation”. Główny bohater filmu, Neo, jej nie czyta – dla niego to tylko skrytka na trefny towar i forsę.

V
No cóż, może żyjemy w otoczeniu symulakrów, ale są siekiery jak najbardziej realne. 
Krzysztof Łęcki



Może Cię zainteresować.