środa, 16 lipca 2025
Imieniny: PL: Eustachego, Mariki, Mirelli| CZ: Luboš
Glos Live
/
Nahoru

Pre-teksty i kon-teksty Łęckiego: Okruchy | 19.06.2025

Czy Polacy są narodem romantyków? Młodzież szkolna od dziesięcioleci zamęczana jest twórczością reprezentujących romantyzm wieszczów. Ciekawe czy zapamiętała, by mierzyć siły na zamiary, nie zamiar podług sił?

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 45 s
Fot. Pixabay

I
A może bardziej przemawia do niej ironia cytatu – też z Mickiewicza – „Szabel nam nie zbraknie szlachta na koń wsiędzie, my z synowcem na czele i jakoś to będzie”. A może nie zapamiętała ani jednego, ani drugiego? Zresztą – romantyzm polityczny? A miłość? No tak, ci zakochani romantycy... „Marek kolekcjonował słowo kocham jak koraliki (...). Można by pomyśleć, że adresatka tego słowa odegrała jakąś rolę w życiu piszącego. Ale ja czuję, że żadnej roli w życiu Marka nie odegrałam. On pisał »miłość«, a myślał »czystość, godność, prawda«. I nigdy nie pokazywał, że miłość jest dla niego wartością nadrzędną. Dla niego najważniejsze było żyć po swojemu, a nadrzędną wartością była wolność” (Agnieszka Osiecka o Marku Hłasce).

II
Film „Zasady domina” (reż. Stanley Kramer, w roli głównej Gene Hackman) miał swoją premierę – co zdaje się w proponowanym przeze mnie kontekście istotne i dlatego warte podkreślenia – w tak odległym z dzisiejszej perspektywy roku 1977. Na ekranie pojawia się tekst: „Uważasz, że przyszedłeś dziś obejrzeć ten film z własnej nieprzymuszonej woli? Często bez naszej wiedzy jesteśmy manipulowani. Nie umiemy już działać ani myśleć w sposób dla nas naturalny. Przechodzimy pranie mózgów. Jesteśmy manipulowani, programowani. Od samego początku. Od narodzin. (...) Im więcej wiemy, tym mniej się orientujemy, kim Oni są. Kim Oni mogą być? Czy to nasz przełożony? Kto mu mówi, co ma robić? Czy to rząd? Ktokolwiek go tworzy, wydaje się, że to ci sami ludzie. Więc kto stoi za nimi? (...) Tak jak bohater Kafki czujemy się bezradni, niezdolni kierować własnym losem. Może wszyscy jesteśmy ofiarami jakiejś światowej konspiracji. Jaką władzę Oni reprezentują?”. Już w trakcie projekcji (mniej więcej plus minus po godzinie) – czegoś się jednak o Onych dowiadujemy. Główny zmanipulowanych przez Onych bohater filmu dostaje taką oto diagnozę sytuacji, w której się znalazł: „To jest jak rozpędzony pociąg. Albo w nim jedziesz, albo cię stratuje”. Czyż nie brzmi to wszystko jakoś podobnie do którejś z dzisiejszych teorii spiskowych? No cóż, żyjemy dziś w świecie algorytmów.

III
Ogłoszenie na Forum z serialu HBO „Rzym” – „Odbędzie się licytacja pierwszorzędnych niewolników – od uległych dziewic po uczonych Greków. Rufus ma niewolników na każdą kieszeń”. No cóż... „Intelektualiści: po co i komu są potrzebni w Pana Boga zwierzyńcu?” – tym pytaniem rozpoczyna Leszek Kołakowski swój esej intelektualistom poświęcony. Każdemu, kto chce zaczerpnąć wiedzy o tej szczególnej kategorii ludzi szkic profesora Kołakowskiego polecam, a na dokładkę książkę Paula Johnsona zatytułowaną – właśnie – „Intelektualiści”. Zapewniam – jest o czym poczytać. Nie tylko bowiem intelektualne wzloty ale i – może nawet zwłaszcza – upadki intelektualistów dają do myślenia. Sami intelektualiści w sprawie oceny własnej kategorii społecznej zdają się dzielić na tych, którzy podchodzą do niej z niejakim dystansem, i tych którzy traktują własny status aż nadto poważnie. Nie ukrywam, że moja sympatia jest po stronie tych pierwszych.

IV
Niemniej i brak powagi winien mieć swoje granice. Francuski pisarz Mathieu Slama wyraził jakiś czas temu przekonanie, że „tożsamość Europy to właśnie brak tożsamości i brak kultury”. Kiedy to przeczytałem przypomniała mi się uwaga George’a Orwella, który pisał, że są bzdury tak ewidentne, w które uwierzyć może tylko intelektualista. I są takie brednie, które chyba tylko intelektualista może bez poczucia żenady wypowiedzieć. Stefan Kisielewski przekonywał, co prawda, że nie powinno się specjalnie cenić tych, którzy „drapią się tam, gdzie ich nie swędzi”. Ale, wreszcie, żyjemy w wolnym kraju i każdy człowiek sam ma prawo ocenić, czy (i gdzie) go swędzi. Albo przynajmniej mogłoby swędzieć. Gdyby jednak swędziało.

V
Z innej bajki. Skończył się sezon piłkarski. Daje się zaobserwować taka oto interesująca prawidłowość w czołówkach tabeli królów strzelców czołowych ekstraklas europejskich. W angielskiej wygrywa: Egipcjanin Salah, na drugim Szwed Isak, trzecie miejsce zajął Norweg Haaland. W hiszpańskiej La Liga triumfował Francuz Mbappe, Lewandowski zajął drugie miejsce, a Chorwat Budimir trzecie; w niemieckiej Bundeslidze na czele tabeli strzelców Anglik Kane, za nim Guirrasy (Gwinejczyk), po nich Czech Schick; ekstraklasa francuska pierwsze i drugie miejsce podzielili Dembele (Francuz) i Anglik Greenwood, na trzecim Kalimuendo (Francja); ekstraklasa włoska Retegui (Włoch), drugi – Kean (Włoch) Lookman Nigeryjczyk; belgijska ekstraklasa – najlepszy strzelec Arokodere (Nigeryjczyk), potem Belg Bertaccni i Duńczyk – Dolberg; w holenderskiej ekstraklasie zwyciężył Steijn (Holandia), na drugim miejscu – Portugalczyk Paixao, za nim Holendrzy de Jong i Parrott Holender; w Turcji na pierwszym miejscu Nigeryjczyk Osimhen, za nim nasz Piątek, trzecie miejsce Banza z Demokratycznej Republiki Konga Portugalska; w Portugalii – 1. Duńczyk Gyokeres, 2. Grek Pavlidis 3. Hiszpan – Samu; i wreszcie ekstraklasa grecka – pierwszy Hiszpan Betancor, drugi – Marokańczyk – El Kaabi Maroko i trzecie miejsce na pudle Hiszpan Moron. Ekstraklasę Hellady zostawiłem na koniec z dwóch powodów. Pierwszy to ten, że królem strzelców naszej, polskiej ekstraklasy został właśnie Grek Kolouris, drugie zapewnił sobie Szwed Ishak, a trzecie reprezentant Finlandii Kalman. I jeszcze kontekst – pomijając fenomen Roberta Lewandowskiego, wielokrotnego króla strzelców Bundesligi, który także w hiszpańskiej La Liga zdobył dwa lata temu koronę króla strzelców, to tylko (w liczących się ekstraklasach) w lidze greckiej w sezonach 1994, 1995, 1998) Krzysztof Warzycha zdobywał wielokrotnie tytuł króla strzelców.

VI
Jak widać w prawie wszystkich ekstraklasach piłkarskich Starego Kontynentu dominują obcokrajowcy (Anglik w Niemczech, Francuz w Hiszpanii, Duńczyk w Portugalii itd.). I co z tego? No cóż – dlaczego tak się dzieje mogłoby stać się jednym z pytań filozofii historycznej Stanisława Cata-Mackiewicza. Inne (z wielu): Dlaczego wielkie miasta europejskie, jak Warszawa, Berlin, Paryż, rozwijają się w kierunku zachodnim? Do lektury tomu Cata Mackiewicza „Był bal” – zachęcam...








Może Cię zainteresować.