Obraz nędzy i rozpaczy. Tak wyglądał niedzielny pojedynek Fortuna Ligi pomiędzy piłkarzami Karwiny i Liberca.
Ostatni przegrał z przedostatnim. W Karwinie futbolu było jak na lekarstwo. Podopieczni trenera Františka Straki w przypadku zwycięstwa mogli się odbić z ostatniego miejsca, rzeczywistość była jednak zgoła odmienna. Już w 18. minucie po błędzie obrony Jakub Pešek po raz pierwszy i ostatni zrealizował marzenia fanów futbolu - tyle że tych nielicznych, należących do obozu Liberca.
Karwiniacy przed własną publicznością zagrali bez polotu, chaotycznie. Tylko (albo aż) dwie szanse w wykonaniu gospodarzy zapachniały golem - w pierwszej połowie z kilku kroków nie dał rady Hanousek, a po zmianie stron w poprzeczkę uderzył Bukata. W doliczonym czasie gry na granicy pola karnego został podcięty Adriel Ba Loua. Sam poszkodowany miał idealną okazję z rzutu wolnego zmienić oblicze spotkania, ale technicznym strzałem wycelował piłkę zbyt wysoko. Wynik 1:0 dla Liberca nie tyle zasłużony, co wymęczony. Fani defensywnego futbolu klaszczą z radości.
Niedziela była czarnym dniem również dla drugiego reprezentanta naszego terenu, Banika Ostrawa. Ekipa Bohumila Páníka przegrała na wyjeździe ze Spartą Praga 0:2. Futbol w wykonaniu Banika trącił myszką, Sparta miała więc ułatwione zadanie.