Chance Liga: Derby dla Banika. Świetny futbol w Ostrawie | 30.11.2024
Nawet 30 listopada może być gorąco w naszych szerokościach
geograficznych. Wystarczy, że wpadniemy na piłkarskie derby Śląska pomiędzy Banikiem Ostrawa a MFK
Karwina. Na Miejskim Stadionie w Witkowicach adrenalina ze świetnego widowiska
udzieliła się wszystkim – a trzy punkty za wygraną 2:1 pozostały w Ostrawie.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Fot. X Banik Ostrawa
Długo nie było takiej sytuacji, żeby obaj reprezentanci
naszego terenu zmierzyli się ze sobą przy tak dobrej konstelacji gwiazd – Banik
w tabeli Chance Ligi zajmował przed sobotą trzecie miejsce (27 pkt.), Karwina
siódme (22). Zgodnie z przewidywaniami jako pierwsi ruszyli do ataku gospodarze,
którzy od pierwszych minut próbowali z większym lub mniejszym skutkiem narzucić
Karwinie swój styl gry. Goście przetrwali wszystkie trudne chwile i sami
uderzyli, już znacznie skuteczniej od Banika. W 15. minucie Vallo zamienił obrońców
Banika w tyczki slalomowe, kiwnął kolejno trzech ostrawskich piłkarzy, by
następnie z granicy 8. metra wpakować piłkę za plecy Markoviča. Z tego szoku podopieczni Pavla Hapala
długo nie potrafili się otrząsnąć, dla ekipy Martina Hyskiego taki scenariusz
był zaś idealny.
Banik ruszył do skomasowanego ataku na bramkę Karwiny również
po zmianie stron. W 49. minucie gospodarzom nadarzyła się wyśmienita okazja do
strzelenia wyrównującej bramki. Po faulu w polu karnym do jedenastki ustawił się
Ewerton, kiepskie uderzenie brazylijskiego kapitana Banika wyłapał jednak na
dwa razy Lapeš. W coraz
bardziej adrenalinowych derbach sędziowie rozdawali kartki, łagodzili spięcia
po obu stronach barykady, piłkarze zaś dalej bawili widzów świetnym futbolem. W
66. minucie fani Ostrawy doczekali się w końcu wyrównującej bramki – Prekop najlepiej
zorientował się w polu karnym i płaskim uderzeniem pokonał Lapeša. Jego trafienie musiał jeszcze
zweryfikować VAR, ale system wideo-weryfikacji potwierdził, że w momencie
przyjęcia piłki ostrawski strzelec nie znajdował się w pozycji spalonej.
Wyobraźnia kibiców Banika nie zna granic. Fot. Janusz Bittmar
Ostrawianie wyczuli szansę na rozstrzygnięcie derbów po
czerwonej kartce kapitana Karwiny Fleišmana, od 72. minuty goście dogrywali
bowiem spotkanie w dziesiątkę. Karwiniacy wrócili z dalekiej podróży od razu w
76. minucie – Šín wystawił Prekopa, a ostrawski piłkarz był bliski zdobycia
swojej drugiej bramki w meczu. W sytuacji sam na sam z karwińskim golkiperem
wycelował jednak minimalnie obok słupka. Goście nastawili się w osłabieniu na
kontry, po jednej z szybkich akcji zimnej krwi pod bramką Banika zabrakło Ayaosiemu.
O tym, że niewykorzystane okazje lubią się mścić, przekonali się goście w 89. minucie.
Po serii błędów karwińskiej obrony piłka dotarła do niepilnowanego
Ewertona, a kapitan Banika bez większych problemów wpakował ją do siatki – 2:1. Sędzia doliczył w derbach sześć minut do regulaminowego czasu gry, wynik nie uległ już jednak zmianie.
- Świetny mecz dla wszystkich. Szkoda zmarnowanych okazji, szkoda błędu przed drugim golem. Nie załapaliśmy się na wstępie spotkania, ale od 10. minuty zaczęliśmy grać lepiej. Pomogła nam bramka na 1:0, z drugiej strony zagraliśmy zbyt pasywnie, często broniąc się desperacko. Apelowaliśmy do chłopaków, by utrzymali nerwy na wodzy, ale niestety było inaczej. Kluczowy moment, to czerwona karta dla Fleišmana – ocenił derby szkoleniowiec Karwiny Martin Hyský.
- Zaliczyliśmy kapitalną drugą połowę. Najpierw z terapią szokową w postaci zmarnowanego karnego, ale potem już było znacznie lepiej. Myślę, że widzowie nie mogli narzekać na brak wrażeń – skomentował spotkanie szkoleniowiec Ostrawy Pavel Hapal.