Chance Liga: nieudany debiut trenera Martina Hyskiego w Karwinie | 21.07.2024
Piłkarscy kibice doczekali się swojej regularnej porcji
ligowych wrażeń. W piątek ruszyła najwyższa klasa rozgrywek w RC, w której mamy
ponownie dwóch reprezentantów naszego regionu. Po sobotniej wyjazdowej porażce
Banika z Bohemians (1:2) w niedzielę Karwina przegrała u siebie z Libercem 1:3.
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 45 s
Trener Karwiny Martin Hyský. Fot. mfkkarvina
Pojedynek Karwiny z Libercem na Miejskim Stadionie w Raju
był debiutem dla trenera Martina Hyskiego, który w letniej przerwie przejął
drużynę z konkretnym zamiarem: wreszcie ustrzec się tradycyjnej dla
tego zespołu gry o utrzymanie w gronie elity. Faworytem niedzielnego
popołudniowego starcia w Karwinie byli goście z Liberca pasowani na czarnego
konia rozgrywek z racji dobrej polityki transferowej w letnim okienku. Jednak to karwiniacy wyszli na prowadzenie i to błyskawicznie,
trafiając w 4. minucie na 1:0 po efektowym uderzeniu Martina Ragáliego. Słowacki napastnik otrzymał od nowego
trenera szansę gry w wyjściowym składzie, w poprzednim sezonie nie było to
regułą.
Piłkarze Liberca
prowadzeni przez ambitnego szkoleniowca młodej generacji, Radoslava Kováča,
szybko wyrównali grę, a w 27. minucie po akcji indywidualnej Višinskiego doprowadzili też do
remisu. W 34. minucie było z Karwiną jeszcze gorzej, po rzucie rożnym
stoperzy nie upilnowali Ševinskiego, który strzałem głową pokonał Milana Knoblocha w bramce gospodarzy. Dzieła zniszczenia dokonał w 87. minucie Tupta, drużyna Liberca mogła więc w dobrych humorach wracać pod Jeszczed.
Knobloch, który wzmocnił nadolziański zespół w letniej przerwie, otrzymał w bramce pierwszeństwo przed Jiřím Ciupą, bohaterem wiosenno-letnich barażów. Niepewne interwencje Knoblocha, zwłaszcza w nerwowej drugiej połowie spotkania, przyprawiały jednak o palpitację serca zarówno karwiński sztab trenerski Hyský, Bielan, jak też kibiców. Niewykluczone zatem, że w następnej kolejce w bramce może pojawić się Ciupa, tym bardziej że przed sezonem sygnały napływające z Karwiny były bardzo klarowne: mamy dwóch równych golkiperów.