czwartek, 20 marca 2025
Imieniny: PL: Joachima, Kiry, Maurycego| CZ: Světlana
Glos Live
/
Nahoru

Martin Hyský: takie błędy nie mogą się zdarzać!  | 10.03.2025

Z cennym punktem wrócili nad Olzę piłkarze Karwiny z wycieczki do Hradca Kralowej. Gdyby jednak podopieczni Martina Hyskiego wywiązali się ze wszystkich poleceń taktycznych, w tym głównego hasła „byle nie faulować w głupi sposób”, mogli wrócić do Karwiny nawet w lepszych nastrojach. Najbardziej głośno zrobiło się jednak po kuriozalnym błędzie logistycznym drużyny MFK.

Ten tekst przeczytasz za 1 min. 45 s
Trener Karwiny, Martin Hyský. Fot. mfkkarvina
Karwiniacy, którzy spotkanie na boisku Hradca Kralowej dogrywali w dziesiątkę, w końcówce meczu nie mogli dokonać ważnej zmiany, mającej na celu wzmocnienie zmęczonej ciężkim przebiegiem spotkania defensywy. Przygotowany przy linii bocznej boiska Michal Tomič nie znalazł się bowiem na oficjalnej liście Karwiny do tego meczu… – Takie sytuacje nie mają prawa zdarzać się w meczach pierwszoligowych. Sami w zasadzie strzeliliśmy sobie samobója – przyznał rozczarowany szkoleniowiec Karwiny, Martin Hyský.

Oprócz „zmiany niewiele wartej”, po której Tomič zniesmaczony takim obrotem sprawy zdecydowanym krokiem wrócił z powrotem na ławkę Karwiny, kibice doczekali się w meczu również całkiem niezłego futbolu. Bohaterem i zarazem antybohaterem meczu został karwiński napastnik Singhateh, który w 2. minucie w zamieszaniu podbramkowym zapewnił gościom prowadzenie, by w 26. minucie po głupim faulu otrzymać czerwoną kartkę i w kluczowy sposób osłabić drużynę. – Singhateh zachował się nieprofesjonalnie, odbyłem z nim w przerwie męską rozmowę i obiecał, że będzie uważał, by do takich kiksów z jego strony już nie dochodziło – zdradził Hyský, który zazwyczaj rozmawia z piłkarzami w bardzo dyplomatycznym tonie, ale tym razem miarka się przebrała.

Gospodarze przewagę liczebną na murawie skrzętnie wykorzystali. Na 1:1 wyrównał w 32. minucie Tom Slončík, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi Lapešowi. W niedzielnym spotkaniu system wideo-weryfikacji VAR nie uznał po jednym golu na każdej stronie barykady – karwiniakom tuż przed przerwą z powodu spalonego, a gospodarzom w drugiej połowie po faulu na karwińskim bramkarzu.



Może Cię zainteresować.