Paulina Borys dla »Głosu«: wciąż się uczę | 09.02.2024
W zakończonym w środę międzynarodowym mityngu skoku wzwyż Beskidzka Poprzeczka z korzystnej strony pokazała się mistrzyni Polski Paulina Borys. Młoda zawodniczka przegrała tylko z liderką tegorocznego rankingu, Greczynką Tatianą Gusin. Polka w rozmowie z naszą gazetą zahaczyła też o... igrzyska w Paryżu.
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 30 s
Paulina Borys podczas trzynieckiego mityngu. Fot. Zenon Kisza
Jak oceniasz swój występ w Trzyńcu?
– Jestem trochę zła na siebie, bo po udanym skoku na 186 cm
przyglądałam się dziewczynom, jak one skaczą na tej wysokości i chyba się
trochę podpaliłam. Kiedy pojawiła się szansa, że mogę zaliczyć również 190 cm,
nogi nieco odmówiły posłuszeństwa. Był też stres, ale to normalne na takich
dużych imprezach.
Dla ciebie był to debiut w Beskidzkiej Poprzeczce, ale
wcześniej z korzystnej strony pokazali się w Trzyńcu chociażby Kamila Lićwinko
i Sylwester Bednarek…
– Tak, to mój debiut i muszę podkreślić, że traktuję go w
kategoriach sukcesu. Zabrakło mi centymetra do życiówki. Dopisała widownia,
były emocje do końca, tak powinno być na mityngach lekkoatletycznych. Skocznia
w Trzyńcu była specyficzna, jestem przyzwyczajona do innych nawierzchni. Miałam
wrażenie, że kolce wbiją się w podłoże i już nie puszczą. Musiałam mocniej
biegać.
W drugiej połowie lutego będziesz broniła mistrzostwa Polski
w krajowym czempionacie w Toruniu. Jak się czujesz w gronie faworytów?
– Wciąż się uczę, nie będzie łatwo, ale dam z siebie
wszystko, żeby obronić tytuł. Brakuje mi powtarzalności, ale wierzę, że z
upływem czasu i kolejnych startów w dobrych mityngach będzie coraz lepiej.
Jaki wynik zapewni ci przepustkę do igrzysk olimpijskich w
Paryżu?
– Trzeba regularnie skakać w granicach 190 cm, a idealnie
jeszcze wyżej. No i zdobywać punkty na ważnych mityngach.