Julia Szeremeta: nie boję się nikogo | 08.08.2024
Julia Szeremeta awansowała do finału bokserskiej kat. 57 kg
i zapewniła sobie co najmniej srebrny medal igrzysk w Paryżu. – Nie boję się
nikogo, do nikogo nie czuję respektu. Bawiłam się jeszcze lepiej niż na
poprzedniej scenie – powiedziała. To pierwszy olimpijski finał polskiego boksu od 1980 roku,
kiedy srebro w Moskwie w wadze półciężkiej zdobył Paweł Skrzecz.
Ten tekst przeczytasz za 3 min.
Julia Szeremeta. Fot. PAP
W środowym półfinale Polka pokonała na punkty 4-1 (28:29,
29:28, 29:28, 29:28, 29:28) Filipinkę Nesthy Petecio. W sobotnim finale rywalką
Szeremety będzie Tajwanka Yu Ting Lin, która w półfinale zwyciężyła
jednogłośnie Turczynkę Esrę Yildiz.
– Nie boję się nikogo, do nikogo nie czuję respektu.
Wychodzę do ringu i robię swoje – powiedziała Polka, która półfinał stoczyła na
korcie głównym Roland Garros.
Stwierdziła, że bawiła się jeszcze lepiej niż na poprzedniej
scenie. – Było więcej kibiców, świetna atmosfera, światełka, więc jeszcze
bardziej mnie to niosło – podkreśliła. Nie umiała odpowiedzieć, jaki jest
przepis na to, aby zupełnie wyłączyć układ nerwowy i się nie stresować.
Zamiast „Iga”, co bardzo często można było słyszeć na korcie
głównym w trakcie turnieju tenisowego, w środę wieczorem po trybunach niosło
się „Julka, Julka”. – Bardzo fajnie było. To miłe. Powiem wam szczerze, że już
nie mogę się doczekać finału – dodała z uśmiechem.
Po pierwszej rundzie, którą przegrała na kartach sędziów, „nieco
się zdziwiła”. – Dalej się świetnie bawiłam i to był mój sposób" - mówiła.
Nie chciała się wypowiadać o rywalce w finale, reprezentantce Tajwanu Yu Ting
Lin, która podobnie jak Algierka Imane Khelif została dopuszczona do
rywalizacji w Paryżu, mimo że wykluczono je z mistrzostw świata w 2023 roku w
New Delhi, ponieważ według Międzynarodowej Federacji Boksu (IBA) nie zdały
testu mającego na celu ustalenie płci.
MKOl w zeszłym roku pozbawił IBA statusu organu
zarządzającego boksem ze względu na kwestie finansowe i przejął kontrolę nad
samymi zawodami olimpijskimi, ale teraz znajduje się w centrum sporu o udział
tych zawodniczek.
MKOl przypominał już w trakcie igrzysk w związku z dyskusją
w tej sprawie, że kobiety mogą mieć poziom testosteronu równy poziomowi
mężczyzn, będąc nadal kobietami.
Jeden z polskich trenerów rzucił tylko do Szeremety: powiedz,
że jest wyższa. – Nie sprawdzałam w ogóle swoje drabinki. Z walki na walkę się
dowiadywałem z kim boksuję. Teraz wiem, że jest wyższa i walczy w normalnej
pozycji – mówiła.
Szeremeta dodała: w ogóle nie czuję stresu, boksuję na luzie.
– Cieszę się, że jest taki odbiór kibiców. Podoba im się mój boks. Mam
nadzieję, że polski boks się odrodzi i pójdzie jeszcze w górę. Wioska bardzo
fajna, mamy strefę polską, oglądamy różne dyscypliny, kibicujemy sobie
wzajemnie. W polskim teamie jest świetna atmosfera – powiedziała medalistka
olimpijska.
Przypomniała o ostatnim srebrnym krążku dla polskiego boksu
z igrzysk – zdobytym 44 lata temu. – Coś pięknego. O srebrze nie ma co mówić.
Idę po złoto. Moja ręka powędruje w górę 10 sierpnia. Miało być złoto z
Garrosa, więc przywieziemy złoto – dodała.