Piłkarze FK Przybram wrócili do najwyższej klasy rozgrywek po rocznej przerwie spędzonej w drugiej lidze. W Ostrawie spotkali jednak na swojej drodze byłego snajpera Liverpoolu, Milana Baroša. Gwiazdor Banika tydzień temu męczył się na murawie Slovácka, na której ostrawianie przegrali 1:2, ale to już zamierzchła przeszłość. W sobotni wieczór Baroš hat trickiem zgasił jeden z najmniej lubianych klubów w pierwszoligowej stawce, udowadniając, że nawet w 37 latach i 37-stopniowym upale wciąż potrafi grać na najwyższym poziomie. - Upał był straszny, ale trener powiedział mi, "Milan musisz wytrzymać do końca, bo chcę zmienić bardziej zmęczonych obrońców" - zdradził piłkarz na pomeczowym spotkaniu z dziennikarzami. 

Karuzela Fortuna Ligi kręci się w niedzielę dalej. O 15.00 piłkarze Karwiny podejmują w Raju zespół Mladej Bolesławi. Ekipa Romana Nádvorníka spróbuje powalczyć o pierwsze punkty w nowym sezonie.