Robert Kubica zajął 17. miejsce w Grand Prix Australii, inauguracyjnym wyścigu Formuły 1 2019. Polak po powrocie do bolidu F1 pokazał się z przeciętnej strony, podobnie jak cały team Williamsa. W Melbourne triumfował niespodziewanie Valtteri Bottas (Mercedes).
To miał być wyścig Lewisa Hamiltona, ale Brytyjczyk sensacyjnie przegrał z partnerem z zespołu Mercedes, rewelacją niedzielnych zawodów w Melbourne - Finem Bottasem. Podium uzupełnił Max Verstappen (Red Bull). Polscy fani z niecierpliwością wypatrywali jednak Roberta Kubicy na torze. Polak zaliczył pechowy start, podczas którego uszkodził bolid. W pokiereszowanym bolidzie Kubica zdołał jednak dojechać do mety, a to wartość dodana zarówno dla Kubicy, jak też zespołu. Przed Williamsem jednak kawał ciężkiej roboty. - Wjechałem ciasno w pierwszy zakręt wiedząc, że może się coś wydarzyć. Dodałem gazu, a Gasly chyba został uderzony przez kogoś z boku. Przesunął się o pół metra i ściągnął boczną sekcję przedniego skrzydła - skomentował feralny moment wyścigu Robert Kubica.