Niektórzy mężczyźni kolekcjonują samochody, inni znaczki pocztowe czy kaktusy. Sposobów na zagospodarowanie wolnego czasu w dojrzałym wieku jest wiele. Zenon Kisza z Czeskiego Cieszyna jest dumnym właścicielem 11-letniego wałacha Sherardo, który w niedzielę – po raz drugi w karierze – wystartuje w głównym wyścigu w ramach Wielkiej Pardubickiej.
W jednej z najbardziej prestiżowych i najtrudniejszych gonitw przeszkodowych na świecie Sherardo nie stoi na straconej pozycji. – Ambicje są wyższe, niż rok temu. W ubiegłym roku, w wieku 41 lat, spełnił się mój życiowy sen, bo zawsze marzyłem, że będę trzymał kciuki za swojego konia w Wielkiej Pardubickiej. Teraz poprzeczka podniosła się wyżej, chciałbym, żeby Sherardo powalczył o podium – powiedział „Głosowi Ludu” Zenon Kisza, który utrzymuje Sherardę wspólnie z byłą żoną Beatą.
Na starcie 125. Wielkiej Pardubickiej zaprezentuje się 22 koni, najwięcej swoich podopiecznych wyśle na trasę liczącą 7 km utytułowany Josef Váňa. Legendarny dżokej pojawi się jednak w Pardubicach wyłącznie w roli trenera i widza.
Faworytami jutrzejszej Wielkiej Pardubickiej są dwaj podopieczni Josefa Váni – konie Rabbit Well i Zarifz dżokejami Josefem Váňią młodszym i Josefem Bartošem. Według bukmacherów o podium powalczy też 10-letni wałach Universe of Gracie z dżokejem Janem Faltejsekiem. A jakie są szanse podopiecznego Zenona Kiszy?
– Sherardo pod względem technicznym jest rewelacyjnie przygotowany do jutrzejszego wyścigu. Przede wszystkim nie boi się przeszkód, wręcz uwielbia skoki, a więc w tej materii powinno być bez usterek – przekonuje Kisza. – W ostatnich dniach zrezygnowaliśmy ze żmudnych treningów, dmuchaliśmy na zimne, żeby nie nabawił się kontuzji. Ja też musiałem się trochę zrelaksować, żeby z tego stresu nie zwariować. Zabrałem narzeczoną do Krakowa i przyznam się, że po długim czasie nie spotkałem ani jednego wierzchowca – dodał Kisza.