piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

To nie sport dla mięczaków | 20.10.2018

Witajcie w lepszych czasach dla karwińskiego szczypiorniaka! "Głos" rozmawia z polskim obrotowym, Tymoteuszem Piątkiem, jednym z bohaterów pucharowego dwumeczu z macedońskim klubem Prolet Skopje. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Tymoteusz Piątek. Fot. Ivo Dudek

Drużyna HCB Karwina w dobrym stylu rozpoczęła walkę w europejskich pucharach. W drugiej kolejce Pucharu EHF podopieczni trenera Marka Michaliski wyeliminowali macedoński Prolet Skopje, a sporą zasługę w zwycięstwie ponosi polski obrotowy Tymoteusz Piątek. W rozmowie z „Głosem” polski zawodnik podkreślił, że to nie koniec karwińskiej przygody z Europą. – Chcemy awansować do fazy grupowej Pucharu EHF – zadeklarował. W trzeciej rundzie karwiniacy zmierzą się z węgierskim Balatonfüredi KSE.

Gratulacje Tymku, bo wynik z dwumeczu z Prolet Skopje przerósł chyba najśmielsze oczekiwania. Ze swojej gry też na pewno jesteś zadowolony. Siedem bramek w niedzielę, dwie w sobotę, świetna gra pod bramką rywala…

– Dziękuję za miłe słowa. Nie gram jednak dla własnych zasług, a dla całej drużyny. Wszyscy podchodziliśmy do meczu z macedońskim klubem bardzo skupieni. Z tego, co słyszałem, Karwiny od siedmiu lat nie było w europejskich pucharach. Kibice byli więc spragnieni emocji z wyższej półki, tym bardziej, że w przeszłości Banik regularnie uczestniczył w rozgrywkach europejskich. Nawet w najbardziej prestiżowej Lidze Mistrzów. Wynik rzeczywiście przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Nie zlekceważyliśmy przeciwnika, a mam takie wrażenie, że rywal zrobił właśnie odwrotnie. Myślał, że przyjechał na wycieczkę. Zaskoczyliśmy Prolet aktywnym szczypiorniakiem, grając w naszym ulubionym ustawieniu. Trener uczulił nas, żeby nie popełniać niepotrzebnych błędów w obronie. Błędy techniczne ograniczyliśmy do minimum i to był klucz do sukcesu.

W trzeciej rundzie traficie na węgierski klub Balatonfüredi KSE. Była szansa gry nawet z zespołami z niemieckiej Bundesligi. Wolałeś trudnego czy raczej w miarę przystępnego rywala?

– W koszyku trzeciej rundy znalazły się faktycznie również znane, klasowe drużyny z najlepszych lig europejskich. Nie ukrywam, że każdy chciałby zagrać z klubami z Bundesligi albo hiszpańskiej i francuskiej ekstraklasy. Ja osobiście wolę drużynę w naszym zasięgu, bo wtedy szansa na awans do fazy grupowej Pucharu EHF wzrasta. I chyba to nasz cel nadrzędny: utrzymać się w tych rozgrywkach jak najdłużej, a nie tylko zaliczyć piękną przegraną z kimś z Bundesligi. Korzyści finansowe dla klubu płynące z uczestnictwa w fazie grupowej są atrakcyjne. Kibice też powinni być zadowoleni. Oczywiście najpierw trzeba się uporać z drużyną w trzeciej rundzie.

Nie ma dla was taryfy ulgowej. Po zwycięskim niedzielnym meczu ze Skopje już w poniedziałek drużyna zameldowała się na popołudniowych zajęciach podporządkowanych środowemu pojedynkowi z Pilznem w ekstralidze (24:22 dla Karwiny – przyp. JB). Pasuje ci taka harówka?

– Jaka to harówka? Jesteśmy zawodowcami. Zresztą w poniedziałek zajęcia nastawione były głównie na odnowę biologiczną. Mamy w klubie fantastyczne warunki do treningów, a także pomeczowej rehabilitacji. Czuję się w Karwinie znakomicie pod każdym względem.

Po twojej kontuzji pozostały już tylko wspomnienia. Z macedońskimi zawodnikami stoczyłeś masę ostrych pojedynków, w większości zwycięskich…

– Obrotowy musi być przygotowany na podjęcie ostrej, męskiej walki na przedpolu bramkowym przeciwnika. Piłka ręczna nie jest sportem dla mięczaków. Bolą ręce, boli całe ciało, ale warto. Warto między innymi podejmować taki wysiłek dla dobra klubu. Kiedy słyszysz oklaski z trybuny, głośny doping naszych kibiców, naturalną rzeczą jest, że dajesz z siebie maksimum.



Może Cię zainteresować.