Polscy koszykarze awansowali do półfinału mistrzostw Europy, pokonując w dreszczowcu Słowenię 90:87. Bohaterem biało-czerwonych został Mateusz Ponitka, który popisał się tzw. „triple-double”. Polacy zagrają w półfinale ME po 51 latach.
Obrońcy tytułu przecierali oczy ze zdumienia już w pierwszych fragmentach spotkania. Polacy zagrali bowiem niesamowicie odważnie, zmuszając mistrzów Europy do błędów, w tym głupich strat piłki w sytuacjach, w których nie powinno do nich dochodzić. Rewelacyjnie zagrała polska obrona, ale największe oklaski zebrał kapitan Mateusz Ponitka, który mecz zakończył z fantastycznym bilansem i „triple-double” na deser. Koszykarz przymierzany do gry w NBA zdobył 26 punktów, zaliczył też 16 zbiórek i 10 asyst. Dla niewtajemniczonych, „triple-double” to uzyskanie wyników dwucyfrowych w trzech z pięciu możliwych pozytywnych statystyk (punkty, asysty, zbiórki, przechwyty, bloki).
Żeby jednak nie było tylko w superlatywach – Polacy zaskakująco słabo spisali się w trzecie kwarcie. Rzucali albo w sytuacjach trudnych, naciskani przez Słoweńców, albo w desperackich, kiepsko przygotowanych akcjach. W ostatniej kwarcie biało-czerwoni wrócili na zwycięską drogę. Sygnał do celnych ataków dali Ponitka i Slaughter, obaj przyprawiali Słoweńców w Mercedes Benz Arenie w Berlinie o palpitację serca.
Walka o finał mistrzostw Europy rusza dziś. Polacy w półfinale zmierzą się z Francją (17.15). W drugim półfinale Niemcy, którzy niespodziewanie wyeliminowali niepokonaną do wtorku Grecję, spotkają się z Hiszpanią (20.30).