Człowiek człowiekowi współtwórcą każdej chwili. Od samego rana spoglądam w przestrzeń przeznaczoną dla mnie. To moja prywatna okienna wyrwa na świat. Tam, za podwójną szybą, dzieje się coś ciekawego, ważnego, ogromnego w swym działaniu. Ludzie poubierani w nagość. Kontur naszkicowany czarnym węglem. Każdy kształt dokładnie oddzielony od bieli. Całość zaczyna się od czoła. Półokrągła mądrość ukryta pod kopułą czaszki. Naprężenia neuronów wyryły na czole równoległe linie. Myślenie nie dodaje urody. Później oczy. Rzęsy rzęsiste trzepoczą niczym przezroczyste skrzydła. Ubarwione szczęściem. Kolorami. Tuszami. Brokatem i złotem na powiekach. Oczy w tajemnicy odnajdują się parami, by delikatnie przejść w kształt nosa. Z tym bywa różnie. Europejski, rzymski, grecki, kulturowo odmienny. Każdy na swój sposób uroczy, inny, oryginalny, a potem usta. Bez znaczenia, bez słów, lecz wymowne w całości usta mięsiste, bezsprzecznie zazdrosne, otwarte na każde zdanie. Jest też broda. Spiczasta lub wysunięta. Płaska lub wycofana. Uwieńczenie dzieła stworzenia twarzy. Profil naszkicowany czarnym węglem.
Czy my się znamy? Tomik poetycki Danuty Pasieki, Konin 2017. To szósty zbiór poezji tej autorki. Danuta Pasieka mieszka w Gliwicach. Jej twórczość przenika przez zmysły. To krótkie opowieści o uczuciach i ludzkich dywagacjach na temat własnego istnienia. Odczuwalna jest bliskość natury. W utworach poetki gorsze z lepszym się zderza, ciepłe z zimnym a burze z piorunami, lecz wynikiem takich spotkań jest deszcz. Naturalnie chłodny i oczywisty, który wytrwale zmywa grzechy świata.
Danuta Pasieka
Czy my się znamy?
***
kręci się jednostajnie
raz jesteś tu
raz tam
boskie perpetuum mobile
być trybikiem
w nieśmiertelnej machinie
przeraża tak samo
jak nicość
Kręci się życie. Od zarania dziejów postrzegamy je w kategoriach konieczności lub szczęścia. Ono jest bez względu na to, czy nam się podoba, czy nie. Na życie spoglądamy z perspektywy małego trybiku, bez którego nasza rzeczywistość wyglądałaby nieco inaczej. Powaga życia jest nieśmiertelna. Stworzono nam na ziemi warunki odpowiednie i dogodne. Nasz czas jest nieco krótszy niż boskie perpetuum mobile, ale ten czas jest przeznaczony dla każdego z nas. Wieczność byłaby zgubą ludzkości tak samo, jak nicość dla istnienia życia.
***
więzy
powiązania
połączenia
wszystkiego ze wszystkim
nie do zerwania
choć niewidoczne gołym okiem
trzymają nas razem na wieczność
i na utrapienie
Kto z kim i kiedy, w jakim terminie, gdzie, o której, po co. Splot nie zawsze jasnych zdarzeń. Niewidoczne gołym okiem pasmo zdarzeń, błędów i sukcesów. Niejasne więzy i połączenia poszczególnych zdarzeń. Dzień za dniem. Nocne przejścia pomiędzy ziemią a niebem. Pomimo i dziękipowiązaniom, połączeniom trzymamy się razem na wieczność, a czasami na utrapienie.
***
co tam w wyższych sferach
pytam kropli deszczu
po staremu
ciepłe z zimnym się zderza
gorsze z lepszym
burze z piorunami
tylko deszcz robi swoje
wytrwale
zmywa grzechy świata
Co tam? Na górze. Może nie o poziom chodzi, a o pozycję społeczną, lub jej brak. Może o odróżnienie tego co boskie od tego co ludzkie? Szukamy kolejnych powiązań, lecz o zwykłą fizykę tu chodzi. Zjawisko meteorologiczne przemiany ciała bez materii w materię wody, która w postaci deszczu robi swoje… pada deszcz, by użyźnić ziemię. Niebo płacze i zmywa grzechy świata. Nasze grzechy. Do końca świata.
***
świat traci barwy
coraz bardziej niewidzialny
przenika się obojętnie
im dalej
tym mniej drzew
ludzi
wszystkiego mniej
wiara i niewiara
w symbiozie idealnej
mów jeszcze do mnie świecie
sens nie jest konieczny
Czas. Przemijanie w każdej chwili. Chwilą każdą jest monotonia wychodzenia z łóżka. Wiara i niewiara, lecz im dalej tym mniej drzew, ludzi, wszystkiego mniej. Dlaczego? Przecież nikt nie podpisał paktu z diabłem, a tu hej, hola, hejże hej, ok, nie ok, bo dopiero co odzyskałem smak. Chęć życia. Odkrywanie świata. Mów do mnie świecie… nie ważne jak, mów nawet bez sensu, obyś był, a ja w tobie. Sens nie jest konieczny.
***
wolność
którą tak się chwalisz
to tylko większa klatka
tyle by rozwinąć skrzydła
poza nią tylko niepewność
i strach
Bez ograniczeń trwam, siedzę, leżę, żyję. Posiadam, lub nie posiadam nic. W tym wszystkim jestem wolny i cieszę się wolnością wszystkiego co dostałem w spadku tuż po narodzinach. Świadomie otwieram klatkę i wymykam się z hukiem, oby jak najgłośniej, oby świat cały słyszał o mojej ucieczce. Nabieram rozpędu. Z każdym dniem przyspieszam. Pędzę, by nieustannie wyrywać się monotonni. Podnoszę głowę, by rozwinąć skrzydła. Coś poszło nie tak. Nie mieszczę się. Powietrze robi się zbyt gęste. Wolność ma jednak swoje granice. Czy muszę się zatrzymać? Chciałbym pokonać wszelką niepewność i strach. Jest tam. Poza granicą mojego umysłu, lecz marzenia pozostaną na zawsze.
Marek Słowiaczek