– Stan wyjątkowy sam w sobie nie wprowadza żadnych ograniczeń. Jest to tylko narzędzie legislacyjne – mówił rano w sejmie premier Andrej Babiš. – Nikt jednak nie chce zamykać sklepów, restauracji, wstrzymywać usług.  Mam nadzieję, że uda nam się powstrzymać pandemię bez tak surowych ograniczeń jak wiosną. 

Wniosek o wprowadzenie stanu wyjątkowego w Czechach złożył minister zdrowia Roman Prymula. Z pomysłem nie zgadzała się opozycja. Otwierając dzisiejsze posiedzenie sejmu, Prymula przedstawił argumenty ministerstwa zdrowia. 

– Sytuacja epidemiologiczna w Czechach jest niekorzystna. Dane mówią o 976 hospitalizowanych oraz o szybkim wzroście ich liczby w ostatnich trzech tygodniach. Jeśli nie wprowadzimy żadnych ograniczeń, to miejsca w szpitalach będą zajęte przez pacjentów z COVID-19. Wszystkie ograniczenia, które przygotowujemy, będą krótkotrwałe. Potrzebujemy ich, żeby nie doszło do zapaści w naszym systemie opieki zdrowotnej – wyjaśniał.

 

Ministerstwo zdrowia ograniczy po weekendzie liczbę uczestników imprez – w pomieszczeniach zamkniętych do 10 osób, pod gołym niebem do 20. Ponadto zostanie zawieszona nauka w szkołach średnich, a we wszystkich pozostałych także lekcje wychowania muzycznego i fizycznego. Zdalne nauczanie w szkołach średnich ma potrwać dwa tygodnie i obowiązuje wyłącznie szkoły znajdujące się na semaforze epidemicznym w regionach wyznaczonych czerwonym i pomarańczowym kolorem. Ograniczenia dotyczą też imprez sportowych, które będą się odbywały bez udziału widzów. Wyjątki wyznaczono tymczasem dla imprez kulturalnych - w teatrach i kinach może przebywać najwyżej 500 osób.  

 

Liczba przypadków SARS-CoV-2 w Czechach wzrosła we wtorek o 1965, łącznie w kraju są ponad 34 tys. zakażonych, w większości nie mają oni objawów lub Covid-19 ma łagodny przebieg - wynika z podanych w środę informacji resortu zdrowia.