W historii chirurgii były dwa ważne momenty. Pierwszy to wykorzystanie eteru do znieczulenia pacjentów. Drugi nastąpił ponad 100 lat później, już w XX wieku: chodzi o laparoskopię – mówi prof. Stanisław Czudek, światowej sławy chirurg pochodzący z Gródka, na co dzień pracujący w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu. Jaki będzie kolejny punkt przełomowy? Spójrzmy w niebo. Marsa trudno dostrzec gołym okiem, ale przecież to, co niewidoczne, nie oznacza niemożliwego…
Szpital Powiatowy w Zawierciu. Mała dyżurka na drugim piętrze, zamieniona na mieszkanie. Absolutny minimalizm: kanapa z przykuwającą uwagę kolorową poduszką, niewielkie biurko, łazienka. Na ścianach obrazki o tematyce medycznej.
– Kawy? – pyta profesor Stanisław Czudek, który wrócił właśnie z porannego obchodu na Oddziale Chirurgii Ogólnej. Uśmiechnięty, rześki i witalny. Dochodzi 7.00, za oknem świat dopiero zaczyna nabierać konturów. Druga kawa tak wcześnie to lekka przesada (pierwszą wypijam w drodze do szpitala, ostatni łyk przypada gdzieś na lasy w okolicach Chruszczobrodu i Turzy), dlatego odmawiam i od razu przechodzę do rzeczy.
– Jak sytuacja?
– 26 pacjentów – odpowiada bez ogródek. – Wszyscy ciężko chorzy.
Osoby z podejrzeniem raka, czekające na diagnostykę, inne już zdiagnozowane – i tutaj znowu podział na tych, którzy operację mają dopiero przed sobą lub są już po cięciu. Ból i cierpienie wylewają się z każdego pokoju. Życie.
ETER
30 września 1846 roku dokonano pierwszego na świecie zabiegu z użyciem eteru (usunięcie zęba). Następnie William Thomas Green Morton, amerykański prekursor anestezjologii, podał pacjentowi ten środek znieczulający w czasie operacji usunięcia guza karku. Rzecz działa się w Massachusetts General Hospital. W Polsce eter został wykorzystany już rok później, 7 lutego 1847 roku, przez Ludwika Bierkowskiego w krakowskiej klinice.
Nie dało się jechać na dwóch koniach…
Stanisław Czudek jest pierwszym lekarzem w rodzinie. Pierwsza myśl, żeby pomagać drugiemu człowiekowi lecząc go? Lekcje biologii w Polskim Gimnazjum. – Pochodzę ze środowiska wiejskiego. W dzieciństwie musiałem skosić trawę, wydoić krowę, słowem – wykonywać codzienne czynności. Na drugim, trzecim roku studiów w Ołomuńcu już wiedziałem, że chcę się zajmować chirurgią – opowiada.
Ale jest jeszcze moment zawahania. Stanisław Czudek przez trzy miesiące trenuje w Sigmie Ołomuniec, którą prowadzi znany trener Karel Brückner. Jest tam trzecim bramkarzem. Ostatecznie jednak wybór pada na medycynę.
– Nie dało się jechać na dwóch koniach. W pewnym momencie zaczęły się rozjeżdżać w innym kierunku – wspomina z uśmiechem lekarz.
Rok 1983. Pierwsza praca w szpitalu przy Hucie Trzynieckiej. Dosłownie i w przenośni. Bo lecznica znajduje się na terenie kombinatu, tuż obok stalowni. Kiedy młody Stanisław Czudek wykonuje operacje, za oknem widzi, jak odlewa się żelazo. Praca fizyczna nie jest mu zresztą obca, ma wiele brygad za sobą. Z czasem przychodzi propozycja dla młodych lekarzy – huta oferuje stypendium, trzeba jednak podpisać umowę na 10 lat.
– Byłem zabezpieczony, miałem z czego żyć, choć pojawiły się też inne propozycje – ciągnie opowieść profesor.
Cały tekst znajdziecie w weekendowym drukowanym „Głosie”.