środa, 11 grudnia 2024
Imieniny: PL: Biny, Damazego, Waldemara| CZ: Dana
Glos Live
/
Nahoru

Epitafia, czyli co napisać na grobie... | 01.11.2024

Życie człowieka pełne jest ważnych dla niego zdarzeń, decyzji, dokonań, sukcesów i porażek. Jak to wszystko zawrzeć w trzech czy pięciu słowach, gdy trzeba podsumować ziemską drogę zmarłego? Językoznawcy twierdzą, że napisanie dobrego epitafium to prawdziwa sztuka.

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 45 s
Epitafia to codzienność na naszych cmentarzach. Większość z nich jest utrzymana w podniosłym tonie. Fot. Pixabay

Epitafia to krótkie frazy, przeważnie trzy- czy pięciowyrazowe nawiązujące do życia zmarłego, opisujące jego dokonania, osobowość, wartości przez niego wyznawane. Rozmiar epitafiów jest ograniczony miejscem na nagrobku, przeważnie składa się ono tylko z kilku wyrazów. Spacerując cmentarnymi alejami można spotkać różne rodzaje epitafiów, najczęściej utrzymanych w podniosłym lub wręcz patetycznym tonie, rzadziej mają one wydźwięk bardzo osobisty czy humorystyczny, jak np. epitafium na pomniku Tadeusza Plucińskiego „Na wieki wieków amant” czy spotykane często epitafium „I to by było na tyle”.

„Żeby innych zapalić, trzeba samemu płonąć”
Najbardziej znane, za sprawą mediów, są epitafia z grobów sławnych osób. Na grobie prof. Zbigniewa Religi widnieje napis „Żeby innych zapalić, trzeba samemu płonąć”, u Mai Berezowskiej – „Radość życia sławiła sztuką swoją”, pierwszy dowódca jednostki wojskowej GROM Sławomir Petelicki został uczczony napisem „Siła i honor”, Kamila Skolimowska, mistrzyni olimpijska w rzucie młotem – „Odchodzimy wtedy, kiedy lepsi już nie możemy być”. Grób Marka Kotańskiego, twórcy Monaru opatrzono napisem – „Tu leży człowiek, który pomagał”, Adama Hanuszkiewicza – „Umarł Hanuszkiewicz, nudno będzie w teatrze”, Jana Kiepury – „Gdy człowiek umiera nie pozostaje po nim na tej ziemi nic oprócz dobra, które uczynił innym”, Czesława Niemena – „Nie żal nic, żal tak wiele”, Ireny Jarockiej – „Śpiewając miłuje”.

„Tu leży człowiek, który pomagał” – takie epitafium znajdziemy na grobie Marka Kotańskiego. Fot. Wikipedia

Historia epitafiów jest bardzo stara. Pierwsze znane sentencje nagrobne pojawiły się w starożytnej Grecji. Sławiły one męstwo oraz ducha walki poległych wojowników. Miały formę dwuwersowych strof. W kolejnych latach na pomnikach zmarłych, przeważnie ludzi bogatych, pojawiały się krótkie i zwięzłe utwory literackie, które w sposób uroczysty wychwalały i uwypuklały szlachetne cechy zmarłego.
W antycznym Rzymie cmentarze znajdowały się poza murami miast, przy głównych drogach. Napisy upamiętniające zmarłych na pomnikach i nagrobkach miały trafiać do rodziny i przyjaciół, ale także do przechodzących obok, obcych ludzi.
Sentencje nagrobne były popularne również i w chrześcijańskiej Europie, gdzie przyjęło się umieszczać na grobach cytaty z Biblii. W średniowieczu najczęściej pojawiały się epitafia tradycyjne, nawiązujące do formuły „Memento Mori”. W okresie renesansu i poprzez kolejne epoki forma epitafiów rozszerzała się literacko i językowo.

Walczący za słuszną sprawę
Najstarsze w Polsce epitafium zostało odkryte w 1959 r. w archikatedrze gnieźnieńskiej na płycie nagrobnej. Wiersz składa się z czterech wersów, częściowo nieczytelnych z powodu spękań na płycie. Historycy datują ten tekst na pierwsze lata XI w.

W okresach zaborów epitafia bywały zawoalowanymi przekazami historycznymi. Nie można było napisać „powstaniec” (listopadowy, styczniowy) czy „walczył za wolność ojczyzny”, pisano więc na nagrobkach „walczył za słuszną sprawę”. W latach PRL, gdy cenzura i służby z nią związane były czułe na niepoprawne politycznie epitafia, starano się to obchodzić. Gdy powstawał symboliczny grób ofiary zbrodni katyńskiej umieszczano na nim sentencję „Zmarł na wschodzie”. To stwierdzenie połączone z datą z wiosny 1940 r. było czytelnym przekazem dla większości osób. Innym przykładem była sentencja „Zmarł w Iranie w 1942 r.”. Większość osób wiedziała, że chodzi o osobę ewakuowaną ze Związku Radzieckiego z armią gen. Andersa.

Bóg jej przyłożył wieczny stempel...
– Pisarka Wanda Chotomska, która na początku lat 50. zaczęła pracować w redakcji „Świata Młodych”, opowiada nam, że tak jak były sezony na limeryki, grę półsłówek czy układanie bajeczek, tak był sezon i na epitafia. W jej redakcji pewnej wiosny, a może lata, nastał prawdziwy szał układania napisów nagrobnych – napisały Anna Bikont i Joanna Szczęsna w książce „Epitafia, czyli uroki roztaczane przez niektóre zwłoki” (1998). – Krystyna Garwolińska, Miron Białoszewski i ja, wszyscy z działu literackiego, stworzyliśmy, na wzór i podobieństwo trójek murarskich, coś na kształt trójki rymarskiej. I w ciągu kilku miesięcy zrymowaliśmy nagrobki dla kilkudziesięciu osób: koleżanek i kolegów z pracy, a też dla dziennikarzy z redakcji „Pokolenia” i „Nowej Wsi” mieszczących się po sąsiedzku, w tym samym baraku na ulicy Dworkowej – wspominała Chotomska w książce Anny Bikont i Joanny Szczęsnej.

Wanda Chotomska. Fot. Mariusz Kubik/Wikipedia.org

– Niektórym denatom, zwłaszcza przełożonym, a też osobnikom pozbawionym poczucia humoru, na wszelki wypadek nie pokazywano ich epitafiów. Ale niektórzy nie mieli wyjścia – musieli się śmiać. Jak Krystyna Garwolińska, która po wyjściu za mąż za swego redakcyjnego kolegę (i zwierzchnika zresztą) Leszka Błaszczyka. Białoszewski był świadkiem na ich ślubie, taki oto dostała prezencik: „Teraz ją kryje grobu płaszczyk, tak jak za życia krył ją Błaszczyk”. Wiele stworzonych wówczas epitafiów wymaga dziś przypisów, ale za to kiedy już wiadomo, o co chodzi, pełnym blaskiem lśni ich uroda. Prawda, że przyda się informacja, iż do bohaterki tego nagrobka chodziło się po pieczątki na dokumentach – „Tutaj spoczywa Maria Rempel, Bóg jej przyłożył wieczny stempel” – pisały autorki książki.





Może Cię zainteresować.