Nydek: Narciarz najszybciej strzygł owce | 24.08.2024
W
upalne sobotnie popołudnie w Nydku „na posiónku” strzyżono owce i bawiono się
przy góralskiej muzyce. Najlepszym postrzygaczem okazał się Michał Staszowski, znany
głównie dzięki swym sukcesom w narciarstwie alpejskim.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Zawody w stzyżeniu owiec odbyły się po raz jedenasty. Fot. Danuta Chlup
Gospodarzami
wydarzenia byli nydeccy hodowcy owiec – Danuta i Michał Milerscy,
współorganizatorami Miejscowe Koło Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w
Nydku, Gmina Nydek oraz Związek Hodowców Owiec i Kóz. Do rywalizacji w strzyżeniu
na czas stanęło siedmioro zawodników, w tym jedna kobieta.
– Po
raz pierwszy mieliśmy międzynarodowy udział, ponieważ był także zawodnik ze
Słowacji – zdradził Michał Milerski. Ostrzyżono
ok. 220 owiec, każda daje ok. 2-3 kilogramów wełny. Trzecie
miejsce zajęła Jana Šínowa, która wygrała
jedną z poprzednich edycji, drugi był Martin Szmek, zwycięzcą został Michał
Staszowski, który ostrzygł owcę w 57 sekund. W rozmowie z „Głosem” zdradził,
że strzyżeniem owiec zajmuje się de facto profesjonalnie, ponieważ jest jednym
z kilku zaledwie postrzygaczy w województwie morawsko-śląskim i strzyże 5-7 tys. owiec
rocznie.
– Zacząłem
strzyc w wieku osiemnastu lat, kiedy jeździłem na nartach i potrzebowałem na
narty zarobić – przyznał były reprezentant RC w narciarstwie alpejskim. –
Strzygł wujek, brat wujka i tata – to, co oni robili w trójkę, teraz robię ja –
śmiał się mistrz w „strziganiu owiec”. Strzyżeniu
towarzyszyła muzyka. Na plenerowej scenie z przepięknym widokiem na górskie
zbocza wystąpiło kilka kapel ludowych z Czech, Polski i Słowacji, a także
pojedynczy muzykanci. Wystąpiła kapela cymbałowa „Bečva” z Wołoskiego
Międzyrzecza, „Trombitáši Štefánikovci” ze słowackiej Nimnicy, „Bezmiana” z
Bystrzycy i „Czerchla” z Nydku. Niespodzianką był występ pary zespołu
tanecznego „Bystrzyca”, która przedstawiła próbkę programu jubileuszowego,
który w całości zostanie wystawiony pod koniec listopada.
Podczas
programu można było posłuchać wielu instrumentów ludowych, lecz największą
uwagę przyciągnęły trombity. Grali na nich muzykanci z Nimnicy, grał Michał
Milerski i grał Pieter Kukuczka z Istebnej, który o trombitach używanych przez
„łowczorzy” także ciekawie opowiadał. Innym, nieczęsto spotykanym instrumentem,
były dzwonki. Ich melodyjne dźwięki rozlegały się daleko po okolicy.
O
żołądki uczestników zatroszczyło się przede wszystkim Miejscowe Koło PZKO w
Nydku. Można było zjeść gulasz, tradycyjne placki, kołaczyki, ugasić pragnienie
orzeźwiającymi napojami, jak i wypić coś mocniejszego.
Więcej
o „Strziganiu owiec” w Nydku napiszemy we wtorkowym drukowanym „Głosie”, a na
razie zapraszamy do obejrzenia bogatej galerii zdjęć.
GALERIE Strzigani owiec