Zdaniem Wolffa: Kombinowanie po norwesku, siłowanie po amerykańsku. A co z pelotą!? | 13.03.2025
Czasami
język polski nie nadąża za zmianami w codziennym życiu. Do takiego wniosku skłoniły
mnie ostatnie mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym, które odbyły się w
norweskim Trondheim. Po tym, jak polski dziennikarz odkrył, że Norwegowie przeszywają
kombinezony, żeby skoczkowie mogli dalej fruwać, kombinacja norweska, popularny
sport zimowy, nabrała nowego znaczenia.
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 45 s
Współczesny sport niejedno ma imię. Fot. Pixabay
Wpisując
w ostatnich dniach do popularnej wyszukiwarki frazę „kombinacja norweska” jeden
po drugim wyskakiwały artykuły poświęcone nie tylko temu, co się działo na trasie
biegu i skoczni, ale w szwalni, gdzie próbowano oszukać system.
Dlatego Wydawnictwo
Naukowe PWN, które prowadzi między innymi internetowy Słownik Języka Polskiego,
powinno czym prędzej nadrobić zaległości i uzupełnić hasło. Dziś kombinacja
norweska to – jak czytamy – „konkurencja
narciarska dla mężczyzn, składająca się z biegu na dystansie 15 km i skoków na
średniej skoczni”. A wystarczyłoby dopisać: „Przeszywanie kombinezonów przez
Norwegów będące jawną kpiną z zasad fair play”.
Tylko czekać
jak nowego znaczenia nabierze futbol amerykański. Bo przecież gospodarz Białego
Domu od początku drugiej kadencji idzie na zwarcie, szantażując kogo popadnie. Donald
Trump pręży muskuły na lewo i prawo, starając się być głównym rozgrywającym współczesnego
świata. Pomylił jednak chyba futbol z siatkówką, w której to rozgrywający
kieruje grą drużyny i wystawia piłkę temu, do kogo ma największe zaufanie.
W kolejce
czeka jeszcze pelota baskijska. Ta ostatnia przypomina trochę grę w tenisa czy
squasha. Boisko ma wymiary 15 na 55 metrów i z trzech stron jest otoczone betonową
ścianą, która pozwala – takie jest przynajmniej założenie – na utrzymanie gry w
obrębie boiska. Ale jeżeli popuścimy wodze fantazji, to możemy dojść do innych
skojarzeń. Na przykład takich, że trochę to wszystko przypomina walenie głową w
mur. Kto z nas nie miał takiego wrażenia w ostatnim czasie, ten niech pierwszy
rzuci kamieniem. Tak, kamieniem, nie pelotą (z hiszpańskiego piłką).
Boks tajski na
razie zostawię w spokoju…