wtorek, 23 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Ilony, Jerzego, Wojciecha| CZ: Vojtěch
Glos Live
/
Nahoru

Jedna „wajeczyna” a pięć okazji  | 09.06.2019

Jajecznica w Stanisłowicach tradycyjnie już odbywa się przy remizie strażackiej i tradycyjnie połączona jest z obchodami Dnia Matki i Dnia Dziecka. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Fot. jot

 
– A my tatusiowie też se jakieś święto przy okazji zrobimy, bo musimy pamiętać o sobie, jak insi o nas nie pamiętają – żartobliwie dodaje Czesław Glac, wiceprezes miejscowego koła PZKO.

Lecz na razie przybywają stanisłowiczanie z jajkami, słoniną i szczypiorkiem. Jan Szymanik wprawnymi ruchami tnie siekierą klocek drzewa na szczapki.
– Bo pierwsza zasada jest taka – tłumaczy Glac – że musi być ognisko. Trzeba rozbijać „wajca”, żeby nie był głód. Ale przed „wajeczyną” – tu dodaje z błyskiem w oku – trzeba jeszcze dać po „półeczce”, aby „wajeczyna” nie siedziała na żołądku.

 

Jednak na samym początku została postawiona na ziemi drewniana pochylnia z otworem na górze. To cornhole, amerykańska gra, polegająca na rzucaniu woreczkami wypełnionymi ziarnem kukurydzy, które sunąc po desce mają wpaść do dziury. Stąd w Stanisłowicach nazywają tę grę „pytlem do dziury”. Zabawa dla dużych i małych. 

Matyjasz woli jednak piłkę.
– Niekiedy było nas trzech na dwóch, a niekiedy dwóch na dwóch – opowiada.
– A jaki był wynik?
Sześciolatek nie pamięta dokładnie, ale wie to najważniejsze, że jego drużyna wygrała. Ratuje go Filip, z którym strzelał do jednej bramki.
– Siedem dwa!

Tymczasem jajecznica znika w ustach i żołądkach, a na ognisku skwierczą w szerokim rondlu skwarki pod następną. Ale oto już matki otrzymują z rąk prezesa Bronisława Postuwki kwiatki w doniczkach, ale by te nie zwiędły – również po butelce wina.
– My kochamy te matki za to, że nam umożliwiły, by były dzieci – znów słychać donośny głos Glaca. A na dzieci już czekają paczki ze słodyczami.

Lekkie zamieszanie, ale nie wśród maluchów, lecz przy ławie, którą obsiedli dostojni seniorzy. Leszek Mrózek skończył właśnie osiemdziesiątkę. Rozlega się „Sto lat”, ale nim wybrzmiały ostatnie słowa piosenki, kolejna informacja – Danielowi Witoszowi urodziła się córka Mia. 
– To już piąta okazja na tej imprezie – zauważa Glac. A każda okazja jest dobra, żeby się spotkać w gronie sąsiadów i znajomych, i móc z nadzieją stwierdzić, że jeszcze polskość w Stanisłowicach nie zginęła, póki na świat przychodzą kolejne dzieci. A rozbijane do „wajeczyny” jajka symbolizują wszak nowe życie.
 
 
Fot. jot


 



Może Cię zainteresować.