Na co najczęściej skarżą się pana pacjenci?

–  Specjalizuję się w leczeniu chorób układu ruchu, a więc rąk, nóg, kręgosłupa. Leczenie kręgosłupa jest moją specjalnością. Tu poruszam się na granicy ortopedii, neurologii i rehabilitacji. Muszę poznać, kiedy skierować pacjenta do neurologa, ponieważ przyczyną problemów jest podrażnienie lub uszkodzenie nerwu, a kiedy sam mogę mu pomóc. W czasach koronawirusa ludzie częściej skarżą się na kręgosłup. Wpływa na to stres psychiczny – psychika jest ważnym czynnikiem wpływającym na takie schorzenia, jak bóle i blokady kręgosłupa. Leczę także zwyrodnienia stawów, uszkodzenia spowodowane urazami, z tym, że w przypadku poważniejszych konieczna bywa operacja. Jak większość kolegów z branży, przeprowadzam również badania stawów biodrowych noworodków i nabytych wad kręgosłupa czy nóg młodzieży szkolnej.

Wykonuje pan operacje ortopedyczne?

– Mam 42 lata praktyki lekarskiej, zaczynałem pracę na oddziale ortopedii w Orłowej. Początkowo wykonywałem operacje, ale po uzyskaniu specjalizacji zdecydowałem się, że pójdę nieco inną drogą. Na przełomie lat 80. i 90 skończyłem kursy chiropraktyki, terapii manualnej. Tymi metodami zainteresował mnie śp. dr Emanuel Szarowski. Zajmuję się „pierwszą pomocą” w przypadku dolegliwości kręgosłupa, ręcznie naprawiam blokady powodujące ból. Kiedy mają one bardziej trwały charakter, kieruję pacjentów na rehabilitacje.

Cały wywiad ukaże się we wtorkowym drukowanym „Głosie”