sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Nie żyje "rówieśniczka Zaolzia", poetka Aniela Kupiec | 12.09.2019

Polska poetka, autorka opowiadań w gwarze cieszyńskiej w nocy z wtorku na środę opuściła na zawsze swój ziemski „święty zakątek”, by szukać inspiracji pośród niebiańskich krajobrazów. 5 kwietnia 2020 roku obchodziłaby 100. urodziny. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Fot. Norbert Dąbkowski

 

Aniela Kupiec, z domu Milerska, urodziła się w Nydku. Przeżyła tu całe życie, w drewnianym domku, otoczona przyrodą, którą tak bardzo kochała. – Kiedy przechodzę koło jedliczki, to muszę ją chociaż pogłaskać. Wydaje mi się, że jestem częścią przyrody. Kocham każde drzewo i lubię zwierzęta – mówiła, kiedy odwiedziłam ją przy okazji jej ostatniego półokrągłego jubileuszu. Nie wyobrażała sobie życia w mieście i była wdzięczna za miejsce, w którym przyszło jej żyć. – My tu mamy święty zakątek pod ochroną Pana Boga, bo wszędzie na świecie robią się dziwy, a nas to wszystko jakoś omija – przekonywała.

 
 
Aniela Kupiec w projekcie Książnicy Cieszyńskiej "Zaolzie teraz". YouTube 
 

Najpierw uczęszczała do szkoły ludowej w Nydku, a po ukończeniu „wydziałówki” w Bystrzycy poszła do Szkoły Gospodyń Wiejskich w Końskiej. Pierwsze rymowane wierszyki zaczęła pisać jako ośmiolatka. Urodziła się z duszą poetki, co wcale nie ułatwiało jej życia, bo świat jej nie rozumiał. – Zawsze byłam wyrzutkiem,  nawet rodzeństwo za mną nie przepadało. Potrafiłam leżeć na miedzy i oglądać kłębiaste chmury na niebie. Zawsze widziałam świat inaczej niż reszta. Akurat spadł świeży śnieg, a ja, kiedy spojrzałam na dwór, zobaczyłam, jak układają się na nim fioletowe cienie. „Popatrzcie, jaki fioletowy jest ten śnieg!” – zawołałam.  Rodzeństwo śmiało się ze mnie – wspominała 95-latka w rozmowie z „Głosem Ludu”. 
 

Wówczas postanowiła nie wypowiadać na głos wszystkich swoich myśli, ale, aby ulżyć sercu, przelewać je na papier. O wiele później, za namową poetki ludowej, Ewy Milerskiej, zgodziła się pokazać swoją twórczość prof. Danielowi Kadłubcowi. Wkrótce po tym jej poezja i proza ujrzały światło dzienne. Wspólnie z Ewą Milerską i Anną Filipek wydała tomik poezji gwarowej „Korzenie”, a potem były jeszcze zbiory „Malinowy świat”, „Połotane żywobyci” i ostatni z 2005 roku „Po naszymu pieszo i na skrzydłach”. – Wiersz to jest coś takiego, co czuje się nie w samym momencie czytania, ale dopiero po przeczytaniu, gdy pozostaje coś w człowieku – taka była jej definicja wiersza. Uważała jednak, że od poezji bardziej poczytne są jej opowiadania opisujące prawdziwe zdarzenia z życia na wsi.
 

To, czym ujmowała Aniela Kupiec wszystkich tych, którzy zapukali do drzwi jej domu, była niezwykła skromność, życzliwość, gościnność, pogoda ducha i radość z życia. Przeżyła wiele, w tym również straszliwe lata okupacji, o których niespecjalnie chciała ze mną rozmawiać, a które sprawiły, że na ten czas odłożyła pióro. Zaraz po  wojnie wyszła za mąż, miała dwoje dzieci, Ewę i Bronisława, wnuki prawnuki. Przeżyła długie życie, które uważała za dar, który sam w sobie jest powodem do radości i za który należy się wdzięczność Stwórcy.

Pogrzeb śp. Anieli Kupiec odbędzie się w poniedziałek o godz. 15.00 w kościele ewangelickim w Bystrzycy.

 




Może Cię zainteresować.