piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

O »kyrpce Macieja« walczyło 132 turystów. Deszcz nie był im straszny  | 06.08.2022

W Lasku Miejskim w Jabłonkowie trwa sobotni program 75. „Gorolskigo Święta”, który zainaugurował swoim występem Zespół Regionalny „Oldrzychowice”. Zanim konferansjerzy Agnieszka Szotkowska i Dominik Poloček zaprosili go na scenę, podsumowano tegoroczny „Rajd o Kyrpce Macieja”, imprezę Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Sportowego „Beskid Śląski”.

Ten tekst przeczytasz za 2 min.
Najmłodsza uczestniczka Nina Czudek losuje kolejnego zwycięzcę „kyrpców Macieja”. Fot. BEATA SCHÖNWALD

Członkowie „Beskidu” i jego sympatycy, a wśród nich 11-osobowa grupa Klubu Czeskich Turystów z Hawierzowa, w sobotę nie przestraszyli się deszczu. W rajdzie wzięło udział aż 132 uczestników, w tym 13 dzieci i 5 rowerzystów. – Myślę, że swoją rolę odegrał fakt, że w tym roku obchodzimy zarówno 100-lecie naszej organizacji, jak i 100. rocznicę urodzin Ludwika Cieńciały, czyli Macieja, o którego symboliczne kyrpce walczą uczestnicy rajdu – powiedziała „Głosowi” jego organizatorka oraz kierowniczka ds. turystyki PTTS Wanda Farnik.

Trasy rajdowe tradycyjnie prowadziły z Mostów koło Jabłonkowa i Nawsia. Meta znajdowała się w Lasku Miejskim koło budy MK PZKO Gródek. Najczęściej wybieraną opcją była trasa z Mostów przez Girową.

Zaliczyła ją również 4-letnia Nina Czudek z Czeskiego Cieszyna, laureatka kyrpców dla najmłodszego uczestnika rajdu. – Jestem tu z mężem, dziadkami i trójką naszych dzieci. Najstarsze ma 9 lat, a najmłodsze roczek i jedzie w wózeczku. Staramy się chodzić co roku i zmieniać trasy – zdradziła mama Niny, Łucja Czudek.

Drugą parę kyrpców organizatorzy wręczyli Jerzemu Czapowi, kierownikowi Klubu’99, który przez lata pomagał w organizacji rajdu. O zwycięzcy trzeciej pary zadecydował natomiast ślepy los, który wskazał uczestnika z Polski, Andrzeja Kowola.

– Dzisiejszy rajd był specyficzny, bo nam trochę „dolało” – zaznaczyła podczas ogłaszania wyników rajdu Danuta Siderek. Miłośników wędrówek po beskidzkich „gróniach” deszczowa pogoda bynajmniej jednak nie zraziła. Niektórych wręcz zachęciła do wyjścia w góry. – Po tych męczących upałach i dniach spędzonych w pracy ten deszcz działa na mnie jak balsam i maseczka nawilżająca zarazem. Szliśmy z Nawsia przez Filipkę i było wspaniale. Teraz już tylko się cieszę, jak wreszcie zjem placki – przyznała na mecie Marta Fierla z Karwiny. 



Może Cię zainteresować.