piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Pamięć o górniczej tragedii  | 17.06.2019

Dokładnie w 125. rocznicę tragedii w szybach „Jan-Karol”, „Franciszka” i „Głęboki”, do której doszło 14 czerwca 1894 roku, zorganizowano z inicjatywy Związku Górników Umundurowanych ze Stonawy oraz Koła Umundurowanych Górników „Gabriela” uroczystości wspomnieniowe przy symbolicznym grobowcu 235 ofiar tamtej tragedii na cmentarzu w starej Karwinie. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Fot. jot

Orkiestra odegrała czeski hymn górniczy, a delegacje, wśród których byli również polscy harcerze z Karwiny-Frysztatu i Cierlicka, złożyły wieńce, wiązanki kwiatów i zapaliły świeczki. Członek Koła „Gabriela” i spiritus movens tych obchodów, Radim Kravčík przypomniał w krótkich słowach tamtą tragedię górniczą, która do dziś jest największą, jaka się wydarzyła na obecnym terytorium Republiki Czeskiej.

„Dzisiejszej nocy doszło do eksplozji w kopalniach hrabiego Larischa w Karwinie. Jeden inżynier, jeden szychmistrz, dwóch dozorców, dwóch nadgórników i około stu pięćdziesięciu górników nie żyje. Kopalnie palą się, wentylatory są zniszczone, dlatego nie można wydobyć martwych ciał”. Tak brzmiał tekst telegramu, który nad ranem w piątek 15 czerwca 1894 roku został wysłany z Karwiny do Rządu Krajowego w Opawie.

– Ale dopiero w dzień wypłaty, czyli w sobotę, okazało się, że zaginęło 235 ludzi, z tego w kopalni „Franciszka” 179 osób, w kopalni „Jan-Karol” pięćdziesiąt, a na szybie „Głębokim” osiemnaście – mówił dalej Kravčik. Konsekwencją tamtej tragedii było wyremontowanie systemu wentylacyjnego, a także zaczęto szkolić pracowników w kwestii bezpieczeństwa. – Katastrofa w Karwinie dała też impuls do powstania profesjonalnej służby ratownictwa górniczego.

 
 Główny organizator uroczystości Radim Kravčík. Fot. jot


W dalszej części uroczystości harcerze złożyli na grobie inżyniera górniczego Celestyna Racka – który zginął wtedy, idąc na ratunek zasypanym górnikom – flagę polską i zapalili biało-czerwone lampki na grobie. 
 – Dla nas jest to ważna postać, z tego punktu widzenia, że był to bardzo odważny człowiek, który nie zastanawiał się, gdy szedł z pomocą, czy to są Czesi, Polacy, albo Niemcy – powiedział „Głosowi” Marek Konieczny, przyboczny 2 KDH „Wielka Niedźwiedzica” z Karwiny-Frysztatu, której Racek jest patronem. – Po prostu szedł ratować, bo to byli jego bracia, którzy pracowali razem w kopalni. Była to braterskość, czyli coś, co przyświeca również harcerstwu. 
 
 
Grób Celestyna Racka. Fot. jot

 
– Ja bym chciał jeszcze podziękować jednemu serdecznemu człowiekowi a niezwykłej osobowości – odezwał się na zakończenie Kravčík – panu Melchiorowi Sikorze, który po tym, jak w roku 2005 z tego miejsca został ukradziony pierwotny pomnik, rzeźba, przestawiająca płaczącą kobietę, zainicjował jego odnowę przynajmniej w takim kształcie, jaki tu widzicie, z wygrawerowaną postacią na płycie.
Sam natomiast Kravčík jest, wraz ze swoją żoną Agátą, autorem broszurki „125. výročí důlního neštěstí na dolech Jan-Karel, Františka a Hlubina v Karviné”, którą rozdawano zainteresowanym.

Zarówno uroczystości na karwińskim cmentarzu, jak również nabożeństwo w intencji poległych górników, które zostało odprawione potem w kościele św. Piotra z Alkantary, odbyły się w języku czeskim, co nie wszystkim uczestnikom obchodów rocznicowych było w smak. Jednak w tym wypadku zdaje się, że lepiej jest pamiętać po czesku, niż po polsku zapomnieć. 
 
 
Fot. jot





Może Cię zainteresować.