Zawody w powożeniu w Łomnej Dolnej co roku przyciągają tyle osób, że nawet niesprzyjająca pogoda nie jest w stanie ich zniechęcić. W tym roku było podobnie. Chociaż od rana zapowiadano deszcz i rzeczywiście po godzinie od otwarcia zaczęła się ulewa, przychodziły kolejne osoby.
– Wiadomo, kiedy jest słonecznie, tak jak było np. w ub. roku, są większe tłumy, ale miejmy nadzieję, że jakoś to będzie – zapewniała wójt wioski, Renata Pavlinowa. Dodała, że na powodzeniu tej imprezy zależy prawie wszystkim mieszkańcom, a przynajmniej tym, którzy ją przygotowują i troszczą się o jej pomyślny przebieg. – Głównym organizatorem jest gmina, ale pomagają nam praktycznie wszystkie organizacje w niej działające, a tych jest niemało – przekonywała.
Głównym magnesem jest rywalizacja w powożeniu zaprzęgów pojedynczych, podwójnych i poczwórnych. To bardzo widowiskowa dyscyplina, która przyciąga publiczność. We współzawodnictwie zaprzęgów liczy się bowiem nie tylko czas, ale także bezbłędne pokonanie poszczególnych przeszkód. – W tym roku przenieśliśmy trybuny pod sam las, skąd rozciąga się najlepszy widok na cały tor – poinformowała Pavlinowa.
Powożeniu towarzyszy co roku szereg dodatkowych imprez. Są to pokazy rzemiosł, występy zespołów, fajerwerki. Bardzo bogata jest również regionalna oferta gastronomiczna. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. – Zwiedziłem już miejscowe muzeum, zjadłem placek ze szkwarkami i skibkę chleba z cebulą – zdradził „Głosowi” Milan Wenglarz z Hawierzowa.