sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Tradycja ma swoje reguły gry  | 25.06.2019

Noc Kupały, Sobótka, Święty Jón albo po prostu przesilenie letnie. Noc z 23 na 24 czerwca posiada wiele imion i wiąże się z wieloma różnymi tradycjami. Organizatorzy Międzynarodowego Świętojańskiego Festiwalu Folklorystycznego w Bystrzycy od dwunastu lat starają się przypominać przynajmniej niektóre z nich.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 60 s
Fot. Norbert Dąbkowski
 
– Ten festiwal to nie tylko gwiazdy występujące na scenie, ale także edukacja. Kiedy bowiem po raz pierwszy organizowaliśmy Międzynarodowy Świętojański Festiwal Folklorystyczny w Bystrzycy, ludzie nie mieli zielonego pojęcia o tym, jakie zwyczaje wiążą się z najdłuższym dniem i najkrótszą nocą w roku. Dlatego chylę dziś czoła przez zespołem folklorystycznym „Bystrzyca”, który już wcześniej robił własne świętojańskie imprezy – powiedział „Głosowi” wójt Bystrzycy oraz konferansjer imprezy w jednej osobie, Roman Wróbel. Zaznaczył również, że chociaż program artystyczny i oferta gastronomiczna imprezy są bardzo bogate, to organizatorzy – Gmina Bystrzyca, MK PZKO w Bystrzycy, zespół „Bystrzyca” i inni – nie próbują konkurować z popularnym Gorolskim Świętem w Jabłonkowie.

 
 
 
Sobotni XII Międzynarodowy Świętojański Festiwal Folklorystyczny rozpoczął się tradycyjnie od pokazu rzemiosł ludowych. Wróbel w towarzystwie miejscowej kapeli „Bez miana” zaprosił obecnych do spaceru wśród stoisk, w których regionalni sprzedawcy oferowali takie specjały, jak „miodula” i „smrekówka”, sery owcze i kozie, napary z ziół, pierniczki miodowe, ale też ślimaki i kawę. Po pokazie zabrzmiał Hymn Świętojański, dając jasny sygnał, że na scenie koło Domu PZKO może zacząć się dziać. I rzeczywiście, dziać się zaczęło, tyle że nie tylko na scenie, na której rozpoczął swój występ na lokalną ludową nutę mały bystrzycki „Trowniczek”, ale także na niebie. Nie pomogła bowiem zaintonowana przez wójta kilka minut wcześniej piosenka „Nie lyj dyszczu, nie lyj”. Trwająca przez pół godziny ulewa przegoniła większość publiczności. Tylko ci najbardziej wytrwali obejrzeli do końca program przygotowany przez zespoły „Trowniczek”, „Łączka”, „Bystrzyca” i „Gróniczek”. Kolejni wykonawcy (ZPiT „Olza”, „Zaolzi”, „Zaolzioczek” i Vlasta Mudrikowa) mieli pod tym względem już więcej szczęścia. Kiedy zaś na scenę wyszła gwiazda tegorocznej festiwalowej edycji, słowacki zespół „Puľs”, słońce wyjrzało już na dobre.
 
Punktem kulminacyjnym sobotniego festiwalu było rzucanie wianków w wody rzeki Głuchówki. Obrządek przygotował zespół „Bystrzyca” pod kierunkiem Ewy Nemec, który od lat pielęgnuje tradycję wicia wianków, rzucania ich na wodę i na tej podstawie wróżenia, która z dziewcząt w ciągu najbliższego roku wyjdzie za mąż. Po nim wystąpiła na scenie fantastyczna słowacka „Hrdza”. – Cieszę się, że ludzie zostali z nami do końca, że tańczyli, bawili się, grali i śpiewali wspólnie przy ognisku aż do godziny pierwszej po północy – podsumowała Irena Ondraszek z Gminy Bystrzyca.  
 
 
Fot. Norbert Dąbkowski



Może Cię zainteresować.