Po dwóch latach przerwy w sobotę 21 maja w Koszarzyskach znów wymiyszali owce zgodnie z pasterską tradycją i obrzędami. Wydarzeniu towarzyszył jarmark, występy zespołów folklorystycznych i biesiadna, sielska atmosfera.
Mówi się, że Pon Bóczek je z Koszarzysk – uśmiechał się Janusz Klimek, wójt gminy Koszarzyska zagadnięty o ładną pogodę, jaka towarzyszyła powracającemu po dwuletniej przerwie miyszniu owiec połączonemu z jarmarkiem i całodniową biesiadą. Najważniejsze wydarzenie dla tej miejscowości przyciągnęło w sobotę 21 maja dziesiątki widzów z różnych stron regionu.
– To przypomnienie o tradycjach pasterskich, bo gazdowie zanim wygnali owce na hale, mieszali je – wyjaśnił wójt Janusz Klimek.
W sobotę w Koszarzyskach miyszani owiec miało niejako międzygminny charakter, bo w wydarzeniu wzięły udział stada trzech gazdów - Michała Staszowskiego z Milikowa, Michała Milerskiego z Nydku i Janusza Klimka z Koszarzysk. Wymiyszanych zostało ok. 70-80 sztuk owiec.
Michał Milerski, który prowadził sobotnie wydarzenie tłumacząc publiczności pasterskie zwyczaje i poszczególne obrzędy, zwrócił uwagę, że wiele z nich miało na celu przekonanie gazdów, że ich owce trafiają w dobre ręce. Stąd właśnie takie rytuały, jak sypanie na owce igliwia, gliny z kretowiska - żeby były zdrowe i pasożyty się ich nie imały, rzucanie kamyczków na pasterzy, żeby nie spali podczas pilnowania stada, czy bicie ich po nogach gałązkami, żeby nogi mieli zdrowe, gotowe do pilnowania i biegania za owcami. Nie zabrakło okadzania koszora i kropienia wodą święconą.
Michał Staszowski z Milikowa, hodowca i znany w regionie strzygacz owiec (strzyże aż 5 tys. sztuk rocznie!) przyznał, że hodowcy napotykają trudności (np. rosnące koszty utrzymania stada, wilki atakujące owce, niskie ceny skupu wełny), ale mają zapał, który pozwala im przezwyciężać kłopoty i hodować owce. – Nie jest najlepiej, ale nie jest też najgorzej – ocenił sytuację.
Podczas sobotniego „Miyszania owiec” w Koszarzyskach wystąpił m.in. Chór Męski Gorol z Jabłonkowa, zespoły Zaolzi oraz Zaolzioczek, uczniowie szkoły z Koszarzysk, kapela Bukoń, kapela Bezmiana. Widzowie mogli zobaczyć m.in. pokazy wyrobu serów, przyjrzeć się bonitacji baranów, skorzystać z przejażdżki bryczką, z bliska przyjrzeć się nie tylko owcom i baranom, ale także alpakom, a przede wszystkim spędzić czas w biesiadnej i sielskiej atmosferze korzystając z bogatej i bardzo smacznej oferty gastronomicznej.
Więcej w papierowym wydaniu Głosu.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA Z TEGO WYDARZENIA: