środa, 24 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Bony, Horacji, Jerzego| CZ: Jiří
Glos Live
/
Nahoru

Wiara, że jest to w ogóle możliwe... | 22.02.2020

Najpierw pytanie: „Halo Andrzej, wiesz gdzie jesteśmy?”, a potem wykrzyczane: „Na szczycie Everestu”. W poniedziałek minęło 40 lat od pierwszego zimowego wejścia na ośmiotysięcznik. Na Mount Evereście, wznoszącym się na wysokość 8848 metrów nad poziomem morza, stanęli Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki. Ten pierwszy bez wahania zgodził się na rozmowę z „Głosem” o najwyższej górze świata i nie tylko...

Ten tekst przeczytasz za 1 min. 30 s

W ostatnich dniach był pan chyba strasznie zagoniony... Który to już telefon, wywiad na okoliczność 40. rocznicy zimowego wejścia na Mount Everest?

– Tak to sobie z góry zaplanowaliśmy, że luty będzie poświęcony temu wydarzeniu, dlatego byłem na to przygotowany. Na przykład wymyśliliśmy inicjatywę 3xEverest – biegi na dystansie 8848 metrów. Dwa już się odbyły: w Szczecinie i Warszawie, a 22 lutego kończymy w Karpaczu. Odpowiadając jednak na pana pytanie, wszyscy, którzy powinni zadzwonić, już to zrobili (śmiech).

Dziś media są wszechobecne. W himalaizmie bardziej pomagają czy przeszkadzają? Wyobraża sobie pan dziś zimowy atak na najwyższy szczyt świat w takiej otoczce medialnej?

– Zdobywaliśmy Everest w zupełnie innych warunkach. Oczywiście mieliśmy łączność z Polską, na częstotliwości amatorskiej – przez radio, co wiązało się jednak z pewnymi ograniczeniami. Wysyłaliśmy w świat średnio jeden komunikat na dzień. W realizacji wielkich celów, jak na przykład szykowanej na przyszły rok polskiej zimowej wyprawy na K2, jest potrzebne pewne odosobnienie. Chodzi o to, żeby się można było skupić na celu, bardziej się zintegrować na miejscu. Oczywiście nie możemy unikać przekazywania informacji na zewnątrz, ale powinien to robić kierownik wyprawy. Nie może być tak, że wszyscy nadają wszystko, bo wtedy będziemy mieli do czynienia z kakofonią. To nie służy skupieniu, które jest ważne choćby podczas atakowania K2 zimą.

Cały wywiad do poczytania w weekendowym „Głosie”.



Może Cię zainteresować.