Jak w Mostach swój Dom PZKO budowali | 07.11.2024
Wszyscy
ubolewali, że nie ma własnego kąta, że trzeba wynajmować salę, albo spotykać
się w domach. Dlatego zdecydowano się na tę budowę – wspomina Maria Mrózek,
wdowa po architekcie Romanie Mrózku, budowniczym Domu PZKO w Czeskim
Cieszynie-Mostach przy ul. Jasnej. Właśnie mija 40 lat od jego otwarcia. Z tej
okazji działacze przygotowują wielką imprezę – RockMosteczok.
Ten tekst przeczytasz za 10 min. 15 s
Marek Dywor (od lewej), Alfred Kubiena, Maria Mrózek i Marcin Mrózek oglądają kroniki MK PZKO w Czeskim Cieszynie-Mostach. Fot. Lukasz Klimaniec
Zacznijmy
od pierwszej strony mosteckiej kroniki starannie zapisanej ręką Romana Mrózka,
architekta i jednego z głównych budowniczych Domu PZKO w Czeskim
Cieszynie-Mostach: „Początek był taki, że się nie było gdzie spotykać.
Członkowie zarządu wyszukali działkę budowlaną, parcelę nr 508-nieużytek.
Wystosowano dnia 13. 02. 1982 prośbę na Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w
Czeskim Cieszynie, która dnia 24. 02. 1982 wyraziła zgodę z budową Domu PZKO w
Cz. Cieszynie-Mostach. Zaczęła się żmudna praca administracyjna oraz
czyszczenie klamek w urzędach. (…) Projekt budowlany był już gotowy w lipcu
1982. Zaczęły się następne biurokratyczne trudności i czyszczenie klamek. Prace
przygotowawcze, zwózka materiału oraz pierwszy wykop pod kamień węgielny był
rozpoczęty 22 lipca 1982. Pozwolenie budowy było wydane po długich tarapatach
11. 02. 1983. Budowaliśmy nasz dom długo. W lecie i także w zimie. Na koniec
budowało się w dni świąteczne. Na sam koniec także w nocy, a to dlatego, aby
budowę dokończyć w terminie 13 października 1984”.
Tu
pasły się krowy
Spotykamy
się w domu rodziny Mrózków w Czeskim Cieszynie-Mostach przy ul. Jasnej, gdzie
wszystko się zaczęło. Maria Mrózek, wdowa po Romanie Mrózku, jej syn Marcin,
Alfred Kubiena, który ponad 40 lat temu był obecny przy decyzjach w sprawie
budowy Domu PZKO, a także Marek Dywor, obecny prezes mosteckiego koła. Oglądamy
zdjęcia i kroniki. Pani Maria opowiada, jak na początku lat 80. ludzie wygnani przez
szkody górnicze z Łąk, Dąbrowy czy Stonawy zaczęli się sprowadzać w to miejsce.
–
Wcześniej tu były pastwiska, pasły się krowy, nie było porządnej drogi, jedynie
ścieżka. My byliśmy pierwsi, którzy zaczęli się tu budować. Przeprowadziliśmy
się z Dąbrowy. Tam było PZKO, które miało swoją siedzibę w budynku polskiej
szkoły. Gdy tu przyjechaliśmy, miejscowi działacze PZKO z panią Heleną Michejdą
na czele pięknie o nas zadbali. Działalność rozwijała się, ale nie było
siedziby, dlatego ludzie spotykali się po domach – wspomina pani Maria.
Alfred
Kubiena, którego szkody górnicze zmusiły do wyprowadzki ze Stonawy, przyznaje
że początki w Mostach nie były łatwe. – Nie było tutaj drogi, kanalizacji oraz wody. Dom wybudowałem łapiąc deszczówkę – opowiada.
Polska
społeczność zrzeszona w PZKO w Mostach swoje imprezy organizowała w Domu
Kultury (dziś znajduje się tu sklep z motocyklami – przyp. red.), a mniejsze wydarzenia
odbywały się w domach.– Wszyscy
ubolewali, że nie ma się gdzie schodzić, że nie mamy swojego kąta, że trzeba
wynajmować salę. Mój mąż był architektem i pracował wtedy w Urzędzie Miejskim w
Hawierzowie. Wiedział, jak się do budowy zabrać – przyznaje pani Maria.
Tysiące
godzin na budowie
Pierwsze
rozmowy o potrzebie budowy Domu PZKO zaczęły się w 1981 roku. Decyzja zapadła jednak
rok później na zebraniu w Domu Kultury. – Zapał
był ogromny. Ludzie, którzy tu działali, byli zapaleńcami. To była radość tu
przychodzić, robić coś i działać. Ale brakowało nam własnego miejsca, więc
zdecydowaliśmy się na budowę. Było trudno, bo nie było finansów – przyznaje
Alfred Kubiena.
Pieniądze
na budowę zbierano podczas imprez organizowanych przez koło, pomagali też
darczyńcy z Czeskiego Cieszyna i okolic oraz inne koła PZKO, które przekazywały
datki na ten cel w zależności od swoich możliwości finansowych. Prace
rozpoczęły się w lipcu 1982 roku. Brali w nich udział mieszkańcy Mostów, a
także Osiedla, Ligoty, Mistrzowic i Centrum. W kronice mosteckiego PZKO w
wykazie społecznych budowniczych Domu PZKO figuruje aż 111 osób.
Otwarcie Domu PZKO w Czeskim Cieszynie-Mostach. Fot. ARC
Marcin
Mrózek, który miał wtedy 11 lat, przychodził codziennie na budowę i sumiennie
odnotowywał pracujące osoby.
– Panowie
pracowali na budowie, a panie krzątały się w kuchni. Miałem taki zeszyt i
zapisywałem, kto i ile godzin przepracował. Każdego dnia było 10-15 osób, a
niekiedy i 20 – zaznacza. Według tego wykazu, do rekordzistów należeli Karol
Hóta (2387 przepracowanych społecznie godzin przy budowie Domu PZKO), Józef
Branny, ówczesny prezes MK PZKO w Czeskim Cieszynie-Mostach (2071), Roman
Mrózek (1927), Zygmunt Trombik (1851), Władysław Sołczyk (1806), Alojzy Chlebus
(1491), Emil Bartel (1385), Karol Lisztwan (1376) i Rudolf Böhm (1057).– Od 1982
roku mój mąż, jak tylko przyszedł z pracy, to teczkę zostawiał na schodach i
szedł na budowę. I wracał dopiero wieczorem. I tak całe dwa lata – dodaje pani
Maria.
20
lat prężnej działalności
Projekt Domu
PZKO z początku był całkiem inny, miał być większy. Ale mosteczanie zaczęli się
zastanawiać, skąd wziąć pieniądze na budowę, a potem utrzymanie takiego kolosa.
Więc uszczuplili projekt, rezygnując z poszczególnych pomieszczeń. W marcu 1983
roku salka na dole budynku była już gotowa, a chrztem bojowym było
zorganizowane tam urodzinowe przyjęcie, na którym bawiło się ok. 60 osób.
Otwarcie
Domu PZKO w Czeskim Cieszynie-Mostach odbyło się 13 października 1984 roku. Pojawili
się goście z Polski, był koncert chóru, wręczono odznaczenia ZG PZKO i wielka
gościna.–
Pamiętam, że Erwin Suchanek ofiarował na tę okazję świniaka – uśmiecha się
Alfred Kubiena.
I tak
mosteczanie zbudowali dom, który służył im bardzo dobrze przez kolejne
lata. Organizowane w nim były wystawy – prac ręcznych (haft), wszystko o
miodzie, jesienne wystawy plonów, bale, kolejne Dni Kobiet, smażenie
jajecznicy, wigilijki. Słowem, sielanka.
Ale po 20
latach prężnej działalności pojawił się kłopot. Grono członków PZKO uszczuplało
się i wydarzeń w Domu PZKO było coraz mniej. – Miałem
obawy, czy ten dom nie zaniknie, bo zmarli członkowie, którzy to budowali, imprez
było coraz mniej, mnie siły opuszczały, były też inne obowiązki. A ten dom musi
żyć! Tymczasem, kiedy był nieużytkowany, to stawał się coraz bardziej
zaniedbany – podkreśla Alfred Kubiena.
Siedziba mosteckich pezetkaowców w archiwalnym wydaniu. Fot. ARC
Bardzo
dobra zmiana
Lepsze
czasy dla koła i Domu PZKO zaczęły się wraz z przyjściem młodszego pokolenia.
Choć Marcin Mrózek i Marek Dywor uśmiechają się na słowo „młodszego”, to jednak
ich entuzjazm i pomysły sprawiły, że siedziba MK PZKO przy ul. Jasnej otrzymała
nowe życie.
– Kiedy
Marek zachęcał, by reaktywować działalność, zadałem pytanie: ale dla kogo?
Przecież nikogo tu nie ma. Tymczasem Marek przyszedł z myślą, że ściągnie tu
ludzi polskiej narodowości z okolicy, którzy chcą działać, ale nie mają swojej
siedziby – wyjaśnia Marcin Mrózek.
Marek
Dywor, wybrany prezesem w 2020 roku, postanowił zachęcić do działania ludzi, z
którymi współpracował w Macierzy Szkolnej i znajomych, którzy wcześniej
formalnie nie byli członkami PZKO. – Wiem, że ci ludzie wiele potrafią, mają chęć
zrobić coś fajnego i potrafią się bawić. Udało się ściągnąć pięć, sześć
rodzinnych par i coś rozkręcić – stwierdza.
Czas na RockMosteczok!
Z okazji
40-lecia Domu PZKO w sobotę 16 listopada w siedzibie MK PZKO w Czeskim
Cieszynie-Mostach odbędzie się wielkie świętowanie. Od 10.00 do 15.00
zaplanowano Dzień Otwartych Drzwi, podczas którego będzie można obejrzeć
wyremontowane już pomieszczenia zobaczyć historyczne zdjęcia i obejrzeć
kroniki. Od 12.00 przyjdzie czas na kosztowanie specjałów z grilla oraz
domowych kołaczy. Podczas całego dnia będzie można delektować się smakołykami z
grilla OFYR (hamburger, karkówka, oscypki itp.), które będzie przygotowywał
mistrz kuchni Mateusz Wojnar. Od 17.00 rozpocznie się RockMosteczok. O 18.30
wystąpią Glayzy, a o 20.30 Arzia, a Rockotekę z polskimi przebojami poprowadzi
DJ Roman Młynek. Bilety w cenie 350 koron (w cenie danie z grilla) można
zamawiać mailowo: marek.dywor@seznam.cz lub pod nr. tel. +420 776 251 211.
Jednocześnie
stanął przed wyzwaniem ratowania budynku, który wymagał remontu. Dzięki
zaangażowaniu członków koła na początek wyremontowane zostały hol oraz górna
sala, gdzie ułożono nowy sufit z kasetonów i przeprowadzono renowację parkietu.
Odnowione zostały toalety, a dolna sala otrzymała odświeżoną szatę – zniknęły
drewniana boazeria i niedziałający kominek.
–
Musieliśmy się też nauczyć pisać projekty, by otrzymać dotacje – mówi Marek
Dywor. W efekcie koło zdobyło pieniądze z polskiego Ministerstwa Spraw
Zagranicznych na kompleksowy remont kuchni, przebudowę zaplecza technicznego i
higienicznego dużej sali, a teraz blisko 1,4 mln złotych na remont dachu i
sufitu, izolację fundamentów, ocieplenie, instalację ogrzewania, a także
wymianę okien i drzwi. Dzięki temu przyszłość 40-letniego obiektu rysuje się w
jasnych barwach.
Dziś Dom
PZKO w Czeskim Cieszynie-Mostach jest wykorzystywany na organizowanie m.in. „Wakacji
na Zaolziu”, spotkań ze znamienitymi gośćmi (rok temu gościli w nim marszałek
Senatu RP Małgorzata Kidawa-Błońska, a także pełnomocnik rządu ds. Polonii i
Polaków za Granicą Jan Dziedziczak), chętnie zaglądają tu członkowie
Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego, wróciły tradycyjne bale,
smażenie jajecznicy i inne akcje. Dom PZKO jest wynajmowany na imprezy
okolicznościowe, bo jego położenie, parking i zielony teren wokół sprzyjają
takim wydarzeniom.
– Teraz nasza
siedziba znowu ożyła, a imprez jest dużo – zgadza się Marek Dywor. – Myślę
jednak o tym, żeby nie „przegrzać”, czyli nie robić imprez za często, żeby
ludzi nie znudzić – zwraca uwagę. Każdy jednak wie, że w Domu PZKO w Czeskim
Cieszynie-Mostach zabawa zawsze jest świetna. Dowód? Choć jeszcze zapisy na Bal
na Mosteczoku 2025 nie zostały oficjalnie ogłoszone, goście już zarezerwowali
trzy stoły na tę zabawę.