Sikorski: wojna zakończy się, gdy Moskwa uzna, że inwazja na Ukrainę była błędem | 31.05.2024
Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski
uważa, że wojna w Ukrainie skończy się, gdy rosyjskie kierownictwo dojdzie do
wniosku, że inwazja była błędem, a ostateczny cel nie jest wart pieniędzy i
życia ludzkiego. – Nie jesteśmy jeszcze w tym momencie – powiedział w Pradze
podczas debaty „75 lat NATO: jak utrzymać kurs?”.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Ministrowie spraw zagranicznych Polski, Finlandii oraz Republiki Czeskiej. Od lewej: Radosław Sikorski, Elina Valtonen oraz Jan Lipavsky. Fot. X/MSZ RP
– Porażka Władimira
Putina jest nadzieją nie tylko dla nas, ale także dla Rosji – ocenił szef
polskiego MSZ. Zaznaczył, że w Rosji reformy przychodzą po poważnych porażkach
militarnych. Wymienił przegrywane przez Rosję w historii wojny. Wyraził
przekonanie, że jeśli Zachód nie zmieni kursu, Putin nie odniesie sukcesu.
Minister
zwrócił uwagę, że Rosja wydaje na zbrojenia i na wojnę w Ukrainie 8,7 proc. PKB
i 40 proc. swojego budżetu. – Nie dotrzymujemy jej tempa – stwierdził.
Podkreślił, że Rosjanie prowadzą wojnę z Zachodem od lat, do czego niektórzy
ludzie na Zachodzie nie chcieli się przyznać. – Naszym zadaniem jest pokazanie
Putinowi, że nie jesteśmy tak beznadziejni, jak myśli. Musimy wyprowadzić go z
błędu – zaznaczył Sikorski.
Dodał także,
że rosyjska agresja to zaledwie część wyzwania stojącego przed Zachodem.
Wymienił groźby nuklearne, dezinformację i wytwarzanie presji migracyjnej. Jako
przykład podał sytuację na granicy polsko-białoruskiej. – 90 proc. osób, które
próbują ją przekroczyć, ma rosyjskie wizy. To ludzie, którzy zostali ściągnięci
do Moskwy, a następnie zabrani na Białoruś, by zniszczyć Unię Europejską w
procesie politycznym. Jeśli nie zdołamy obronić granicy, wzrośnie poparcie dla
skrajnej prawicy, a Unia Europejska mogłaby zostać zniszczona od wewnątrz – przestrzegł.
Minister przekonywał
o słuszności przyjętego przez Polskę ograniczenia w podróżach rosyjskich
dyplomatów po Polsce. Tłumaczył, że nie powinni korzystać z istniejącej w
Europie wolności podróżowania, ponieważ tę właśnie wolność chcą zniszczyć.
W debacie
poprzedzającej rozpoczęcie w czwartek wieczorem dwudniowego nieformalnego
spotkania ministrów spraw zagranicznych 32 państw członkowskich NATO
uczestniczyli także szefowie dyplomacji Czech i Finlandii. Jan Lipavsky
powiedział m.in., że Rosja przekroczyła wszystkie czerwone linie i działa bez
umiaru. Dlatego też należy odrzucić „samolubną zachodnią retorykę strachu przed
eskalacją”. Opowiedział się za tym, aby Ukraina była w stanie bronić się przed
agresją nawet na terytorium Rosji. – Ukraina nie może walczyć z Rosją, mając
jedna rękę związaną za plecami – dodał.
Szefowa
fińskiego MSZ Elina Valtonen podkreśliła, że zamrożenie konfliktu na obecnym
etapie nie jest żadnym rozwiązaniem. Jej zdaniem, NATO potrzebuje przed
szczytem w Waszyngtonie nie tylko nadziei, ale także determinacji w dalszej
pomocy dla Ukrainy oraz zdecydowanie pracować nad zdolnością obronną i
zdolnością do odstraszania.