Nic nie zastąpi żywego kontaktu z artystami - twierdzą Barbara i Marian Weiserowie | 11.11.2024
Rozmowa z Barbarą i Marianem Weiserami, laureatami nagrody „Złoty Jestem” przyznanej przez kapitułę Kongresu Polaków w RC podczas niedzielnej gali Tacy Jesteśmy 2024, nominowanymi za pielęgnowanie i promocję kultury regionalnej, za dbałość o autentyczność strojów śląskich oraz organizację przedsięwzięcia folklorystycznego „Fedrowani z folklorym”.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Barbara i Marian Weiserowie na gali Tacy Jesteśmy 2024. Fot. Norbert Dąbkowski
Folklor to taki
temat rzeka, o którym można opowiadać godzinami. Dla jednych to
pokazanie tradycji kulturowych i obyczajowych w danym regionie z naciskiem na
muzykę i taniec, dla innych liczy się bardziej słowo niż muzyka. A dla was?
Marian Weiser: – Wszystko, o czym pan wspominał. Ja dodałbym
od siebie jeszcze temat górnictwa, bo mieszkamy na terenach dotkniętych
wydobyciem węgla i ten region „na dołach” zawsze był kojarzony z kopalniami. A
więc dla nas folklor to nie tylko tradycje ludzi pracujących na roli, połączonych
symbolicznie z czterema porami roku, ale też właśnie aspekty przemysłowe. Trzeba
również podkreślić, że na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat do naszego
regionu trafiło wielu ludzi niezwiązanych kulturowo z tym przemysłowym
obszarem, którzy odkrywają na nowo nasze tradycje górnicze i wszystko z tym
związane. Niektórzy przyszli do nas z innych przemysłowych regionów i widzą, że
wciąż można pielęgnować te tradycje nie tylko w domach, ale pokazywać je
również publiczności na festiwalach, ale też mniejszych, kameralnych imprezach.
Barbara Weiser: – Dla mnie to taki punkt zaczepienia. Nie
tylko folklor muzyczny, ale też tradycja słowa, która jest ważna w kontekście
naszego regionu, Zaolzia, gdzie przenikają kultury, gdzie mówi się różnymi
językami.
Pani Barbaro, jeśli dobrze zrozumiałem słowa, jakie padły ze
sceny podczas finałowej gali, to jest pani również wziętą projektantką mody.
Tak odbieram pani pasję dotyczącą renowacji strojów ludowych wykorzystywanych
do waszej działalności. I chyba trzeba być w tym wszystkim perfekcjonistą…
B.W.: – To lekka przesada mówiąc o mnie w kontekście projektanta
mody (śmiech). A wspomniany przez pana perfekcjonizm, owszem, jest ważny, ale u
mnie wynika to z prostego faktu, że jak coś się lubi, to nacisk na perfekcyjne
przygotowanie zarówno programu na festiwal czy strojów do występów jest niejako
automatyczny.
M.W.: – Chciałbym podkreślić, że w ostatnich
latach udaje nam się pozyskiwać młodych do współpracy. Pomagają chociażby przy
organizacji naszej sztandarowej imprezy, „Fedrowania z folklorem”, ale
udzielają się też w innych projektach. Moja żona była inicjatorem przygotowania strojów dla dziecięcego zespołu działającego w ramach MK PZKO w Suchej Górnej. Dzieci już od najmłodszych lat przyzwyczajają się do
noszenia strojów ludowych, wchłaniają atmosferę imprez folklorystycznych. To
ważne, bo procentuje na przyszłość, a młode akcenty w zespole są bardzo
budujące.
B.W.: – Tę nagrodę odbieramy więc jako podziękowanie dla
wszystkich, razem tworzymy tę piękną historię. Jestem jednak tak zaskoczona
werdyktem kapituły, że brakuje mi słów, żeby te emocje moje i męża szerzej
opisać. Cieszymy się razem z naszymi podopiecznymi, razem z naszymi fanami i
sympatykami.
Uczestniczycie w wielu międzynarodowych festiwalach, macie
okazję obejrzeć na żywo wiele kapel ludowych i artystów z całego świata. Czy
jest ktoś, kogo chcielibyście zarekomendować zaolziańskiej publiczności w
szczególności? Na przykład zespół u nas mniej znany, ale warty uwagi?
M.W.: – Trudno wymienić tak od razu jeden konkretny zespół
czy artystę. Świetnie radzą
sobie na scenie chociażby węgierskie kapele ludowe, uwielbiamy też słowacki
folklor, o czym często wspominamy przy okazji naszych podróży na Słowację na tamtejsze
festiwale. Dziś można bez wielkiego wysiłku odkryć folklor również w Internecie, wystarczy włączyć YouTube czy inne platformy. Oczywiście nic nie
zastąpi żywego kontaktu z artystami.