Teatr im. Jerzego Cieńciały w Wędryni | 12.10.2023
Nominowany za wartości i mądrość płynącą z zamiłowania do teatru oraz wysoki poziom artystyczny. Pierwsze
kartki historii wędryński teatr amatorski zaczął pisać przed 120 laty. Odtąd
tradycja teatralna w tej miejscowości jest wciąż żywa, choć zdarzały się
okresy, jak wojna czy pandemia, kiedy nie można było grać. – Teatr im. Jerzego
Cieńciały w Wędryni tworzą zwykli ludzie. W ciągu ostatniego dziesięciolecia
przewinęło się przez scenę ponad 20 osób. Można powiedzieć, że to oni tworzą
aktualny skład zespołu – mówi kierownik i reżyser Janusz Ondraszek.
Ten tekst przeczytasz za 2 min.
Fot. Danuta Chlup
Jego
zdaniem, teatr amatorski ma być relaksem, przyjemnością, zabawą, a nie ciężką
pracą. Tak jest w Wędryni. Chociaż niczego nie robi się pod przymusem, poprzeczka
ustawiona została wysoko. – Poziom artystyczny teatru zależy przede wszystkim
od doboru repertuaru. My wybieramy sztuki bardziej ambitne, z uwzględnieniem
indywidualnych możliwości poszczególnych aktorów. Dbamy o to, żeby każdy z nich
czuł się w swojej roli komfortowo. Bardzo istotna jest też praca z tekstem,
który musi być znakomicie opanowany i równie dobrze zaprezentowany, bez pomyłek
i przejęzyczeń. Na próbach kładę więc nacisk na poprawną wymowę, odpowiednie
artykułowanie. Uważam, że skoro gramy sztuki po polsku, to również wypowiedzi powinny
brzmieć po polsku – przekonuje reżyser.
Teatr
w wykonaniu wędryńskich amatorów to instytucja, która bawi i wychowuje. – Teatr
uczy mądrości życiowej, przekazuje wartości, na przykładzie różnych charakterów
ludzkich wyjaśnia, czym jest dobro i zło. Takie zadanie ma również wiejski
teatr. Dawniej właśnie tak było, że amatorskie zespoły sięgały po wielkie
inscenizacje, które uczyły umiłowania kultury polskiej, podbudowywały ducha
narodowego i krzewiły patriotyzm. My staramy się podążać tym śladem – podkreśla
Ondraszek.
Amatorski
zespół teatralny musi być elastyczny w swoich działaniach. Wymaga tego m.in.
zmieniający się skład aktorów – jedni przychodzą, inni odchodzą, a jeszcze inni
po przerwie wracają na scenę. – Gramy też w różnych warunkach. Nie wszędzie mamy
do dyspozycji taką przestrzeń jak w „Czytelni”. Zdarzają się małe sceny, na
które można wchodzić tylko z jednej strony. Na przykład sztukę „No comment”
graliśmy na schodach Domu Mniejszości Narodowych w Pradze, gdzie od widowni
dzieliła aktorów odległość zaledwie kilkudziesięciu centymetrów – wspomina kierownik.
Teatr
im. Jerzego Cieńciały w Wędryni
czasami sięga po klasykę, jednak gros jego repertuaru tworzą sztuki współczesne.