Spadkobiercy Kubisza. Sejmik Gminny w Gnojniku już 28 lutego | 17.02.2020
Gnojnik ma specyficzne miejsce w historii Śląska Cieszyńskiego. To właśnie w tej gminie żył i zmarł cieszyński wieszcz – Jan Kubisz. Niemal na każdym kroku można się natknąć na jego ślady.
Przed kilku laty w Gnojniku wybudowano nowe polskie przedszkole. Fot. DANUTA CHLUP
Polska Szkoła Podstawowa i Przedszkole noszące imię Kubisza pielęgnują spuściznę poety i nauczyciela – tak samo zresztą jak Miejscowe Koło Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego. Gnojnicka szkoła jest co roku organizatorem Konkursu Recytatorskiego im. Jana Kubisza, w którym biorą udział uczniowie polskich podstawówek na Zaolziu.
Szkoła Kubisza należy do największych polskich szkół w Republice Czeskiej. Bardzo aktywne jest Koło Macierzy Szkolnej.
– W tym roku szkolnym mamy 144 uczniów (maksymalna pojemność wynosi 150) oraz 43 dzieci w przedszkolu – mówi dyrektor Tadeusz Grycz. Chodzi o placówkę zbiorczą, w której najwyżej 25 proc. stanowią gnojniczanie. Reszta dojeżdża z sąsiednich wiosek, w których nie ma już ani polskich szkół, ani przedszkoli: z Trzanowic, Śmiłowic, Trzycieża, Ligotki Kameralnej, Rzeki.
Przed ok. dziesięciu laty, kiedy dyrekcja i władze gminy stanęły przed koniecznością budowy nowego przedszkola, gdyż stary budynek nie tylko nie był w stanie pomieścić dzieci, ale też nie spełniał standardów sanitarnych, relacje szkoły z władzami gminy były napięte. Sytuacja się poprawiła, m. in. dlatego, że gmina od pewnego czasu otrzymuje od państwa pieniądze na dzieci z sąsiednich miejscowości uczęszczające do gnojnickich placówek oświatowych. Wcześniej państwo dzieliło fundusze według miejsca zamieszkania uczniów.
W ostatnich latach gmina przeprowadziła wymianę okien, nowe tynki, posadzkę na korytarzach, aulę przekształcono na stołówkę. Są plany dalszej rozbudowy szkoły, dobiegają końca prace nad projektem nowego pawilonu. Gmina zamierza jeszcze w tym roku złożyć wniosek o dotację. W tym wypadku chodzi o inwestycję wartości 30 mln koron.
Paweł Pieter jest długoletnim prezesem MK PZKO, a ponadto pełnomocnikiem gminnym Kongresu Polaków w Gnojniku. Przez dwie kadencje był członkiem Rady Gminy oraz Zarządu Gminy, nadal pracuje w Komisji ds. Mniejszości Narodowych. Nie ukrywa, że w Gnojniku zawsze trzeba było walczyć o każdy polski tekst czy nazwę, o każdą koronę na polską inicjatywę. Pozytywny jest fakt, że z trudem wywalczone, a zaraz po instalacji niszczone polskie tablice, od dłuższego już czasu nie są zamalowywane.
– Teraz staram się przeforsować, ale na razie mi się nie udaje, aby na afiszach i zaproszeniach na imprezy gminne pojawiał się tekst – przynajmniej wzmianka – także w języku polskim – mówi Pieter. Bardziej optymistycznie dodaje: – Ale są też rzeczy, które udało nam się w poprzednich latach zrealizować w Komisji ds. Mniejszości Narodowych. To były na przykład wykłady Józefa Szymeczka o historii Śląska Cieszyńskiego realizowane zarówno w polskiej, jak też czeskiej szkole albo obchody 170. rocznicy urodzin Jana Kubisza, włączone w gminną imprezę „Gnojnickie Popołudnie”.
Obecnie w Radzie Gminy jest jeden przedstawiciel polskiej grupy narodowej – Zbyszek Pieter, syn prezesa PZKO.
Koło PZKO w Gnojniku liczy niespełna sto członków. Paweł Pieter przyznaje, że aktywność większości z nich nie jest zbyt duża. Pomimo, że zarząd stara się realizować nowe pomysły – na przykład zaprosił kapelę grającą przeboje „Czerwonych Gitar”, trudno ludzi przyciągnąć na imprezy. Gmina przekazuje Kołu 10-20 tys. koron na działalność, nie ma natomiast mowy o wsparciu finansowym projektów inwestycyjnych. Tymczasem Dom PZKO potrzebowałby remontu. Również z Polski w ostatnich latach nie udaje się zdobyć funduszy na remont Domu. Zarząd Koła co roku składa nowy wniosek, w nadziei, że wreszcie się uda.