poniedziałek, 16 czerwca 2025
Imieniny: PL: Aliny, Anety, Benona| CZ: Zbyněk
Glos Live
/
Nahoru

Bez kurtyny i bez owijania w bawełnę. Premiera spektaklu „Oponki” w Piotrowicach k. Karwiny  | 31.03.2025

Przejmującą opowieść o kobietach, które chcą zrzucić zbędne (według narzuconego przez świat kultu szczupłej sylwetki, celebryckiego wylądu i sukcesu) kilogramy, zobaczyli w niedzielne popołudnie w Piotrowicach k. Karwiny widzowie. „Oponki”, czyli najnowsza propozycja Teatrzyku Bez Kurtyny, bez owijania w bawełnę pokazały znane z życia sytuacje, jakim nieraz muszą stawić czoła kobiety.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 15 s
„Oponki” pokazały, jak ważne i dobre jest życia w zgodzie ze sobą oraz jaką wagę pełni kobieca solidarność. Fot. Łukasz Klimaniec

Reżyserka i scenarzystka Bogdana Najder ze swadą, humorem, ale i bez zbędnej ogłady pokazała, dlaczego przedstawione w historii kobiety borykają się z nadwagą. 

– Może było w tej sztuce dużo feminizmu, ale to wszystko jest z życia wzięte – przyznała Zuzanna Kondziołka, jedna z aktorek. – Każda nasza sztuki mówi o tym, że takie jest życie. Zawsze z tego wynika jakiś morał. Na przykład, że trzeba życie brać takie, jakie jest – dodała.

„Oponki”, zgodnie z zapowiedzią reżyserki, nie szczędziły chwilami gorzkich słów współczesnemu społeczeństwu pełnemu obłudy i zgubnej rywalizacji, mediom goniącym za sensacją nie licząc się z wrażliwością człowieka, a także mężczyznom i ich patrzeniu na kobiety przez pryzmat zgrabnego ciała. Przede wszystkim jednak „Oponki” pokazały, jak ważne i dobre jest życia w zgodzie ze sobą oraz jaką wagę pełni kobieca solidarność.
 
GALERIE Teatrzyk Bez Kurtyny. Zdjęcia: Łukasz Klimaniec
 
Atutem spektaklu były znane z popkultury piosenki, do których scenarzystka napisała słowa, ale przede wszystkim autentyczność bohaterek, które świetnie radziły sobie nie tylko z kwestiami, piosenkami, ale także ćwiczeniami wykonywanymi na scenie. Panie podczas spektaklu naprawdę zajadały się oponkami i piły szampana, oglądały też swoje zdjęcia, jakie wyświetlały się na ekranie. A około dwieście osób, jakie zasiadły na widowni, oklaskiwało je i śmiechem kwitowało humorystyczne dialogi.

– Udział w teatrze to na pewno jest to zabawa, bo gdyby człowiek się przy tym nie bawił, to nie robiłby tego – przyznała Marcela Wierzgoń, odtwórczyni jednej ról. – Spotykamy się w każdy czwartek, kiedy mamy próby. Ale prócz zabawy to także obowiązek, bo doszliśmy do pewnego poziomu i nie chcemy zawieść widza. Wszystko w rękach naszej scenarzystki i reżyserki Bogdany Najder, która ma do nas świętą cierpliwość. Przecież każdy z nas jest inny, do każdego musi inaczej podejść. Ale ogólnie tworzymy zgraną grupę, jesteśmy przyjaciół i dobrze nam razem – zaznaczyła. 

Atutem spektaklu była autentyczność bohaterek. Fot. Łukasz Klimaniec

Zuzanna Kondziołka nie ukrywała, że każda sztuka jest dużym wyzwaniem, bo każda jest inna i wyjątkowa. – Teksty nie tyle są trudne, co znalezienie czasu, żeby się ich nauczyć. Przy tylu obowiązkach, kiedy chodzi się do pracy, a potem ma jeszcze inne zajęcia, po prostu nieraz brakuje chwil, żeby nauczyć się tekstu. Ale potem człowiek koncentruje się i to musi wyjść – przyznała.

Bogdana Najder tuż po spektaklu nie kryła satysfakcji, że przedpremierowy pokaz w Domu Polskim we Frysztacie i piotrowicka premiera są już za Teatrzykiem. – Mam nadzieję, ze wiele osób odnalazło się w tym, co chcieliśmy przekazać – stwierdziła.

Kolejna okazja, żeby zobaczyć „Oponki” nadarzy się 26 kwietnia w Czeskim Cieszynie w Ośrodku Kultury „Strzelnica”.
 





Może Cię zainteresować.