Bogumin: poranek w mieście duchów | 18.09.2024
Codzienne problemy, takie jak „w której kawiarni wypić
poranną kawę” czy „gdzie kupić najsmaczniejszy chleb”, w Boguminie zeszły na
boczny tor. Odwiedziliśmy w środę rano miasto, które powoli podnosi się z kolan
po powodzi, która w tak dużej mierze wróciła po 27 latach. Wtedy też woda
zalała również całe centrum miasta.
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 45 s
Do szóstego piętra z ciężkimi torbami. Straszne - mówi nam mieszkanka Bogumina. Fot. Janusz Bittmar
Od środy do Bogumina można już bez problemów dojechać ze
wszystkich stron, poza autostradą D1. My trafiamy do miasta od strony Ostrawy,
mijając zalany jeszcze w poniedziałek Pudłów i okolice bogumińskiej druciarni.
Na dziś sytuacja w mieście uległa znaczącej poprawie. Woda zalega tylko na
pobliskich polach, w mieście ślad po niej pozostał tylko w postaci brudnych
chodników, które jednak też stopniowo są sprzątane.
– Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby doprowadzić miasto
do stanu normalności. Brakuje nam głównie prądu, ale dobrze się stało, że go
nie było w momencie najgorszej fali, bo wtedy woda w połączeniu z prądem
zniszczyłaby cały nasz sprzęt. Można więc powiedzieć, że jest jedna pozytywna
wiadomość w zatrzęsieniu kiepskich – mówi w środę „Głosowi” pracownik miejskich
służb komunalnych, którego zastaliśmy przed urzędem gminnym w centrum miasta.
GALERIE nowy bogumin
Zdjęcia: Janusz Bittmar
W mieście brakuje m.in. większej liczby agregatów prądotwórczych.
Jeden, o dużej mocy, działa w miejscowym kinie. Można tam podładować komórkę, a
także obejrzeć wiadomości TV. Jak przyznał burmistrz miasta, Petr Vícha, właśnie kiepska łączność ze
światem spowodowana brakiem prądu, wyłączeniem telewizji kablowych i internetu,
jest jednym z dużych problemów. – Przepływ informacji jest znacznie utrudniony –
ocenia Vícha. W całym mieście
nie działa podstawowa infastruktura, poza kursującymi autobusami i taksówkami.
Zastaliśmy tylko jeden otwarty sklep, prowadzony przez dynamicznych jak zawsze
Wietnamczyków.