Dzień Babci i Dziadka tuż, tuż. Jedenaście powodów do świętowania | 20.01.2025
Anna i Tadeusz Kowalczykowie ze Śmiłowic mają
jedenaście powodów, aby świętować Dzień Babci i Dzień Dziadka. Doczekali się
już jedenastu wnuków, a spodziewają się, że liczba ta jeszcze wzrośnie. Ośmioro
wnucząt chodzi do szkół lub przedszkoli z polskim językiem nauczania.
Ten tekst przeczytasz za 4 min. 30 s
Jasełkowe zdjęcie wnuków państwa Kowalczyków wykonane w grudniu ub. roku. Fot. ARC rodziny
Państwo Kowalczykowie mają pięcioro dorosłych dzieci. Syn
Jakub i córka Agata mają po czworo dzieci, córka Jolanta troje. Najmłodsi
synowie Tomasz i Tadeusz jeszcze nie założyli rodzin. – Dlatego myślę, że na jedenastce się nie
skończy – śmieje się Anna Kowalczyk.
W czasach, gdy sporo młodych ludzi wyprowadza się z
rodzinnych stron, pani Anna się cieszy, że na razie wszystkie jej dzieci, a tym
samym również wnuki, mieszkają na Zaolziu. Syn z żoną wybudowali dom zaraz obok
domu rodziców, córka Agata z mężem i dziećmi długo mieszkała na piętrze rodzinnego
domu. Dopiero dwa miesiące temu wyprowadzili się do Łomnej Dolnej.
– Mieliśmy codziennie wokół siebie ośmioro wnucząt, teraz już
tylko czworo. Ale i tak nie ma dnia, kiedy nie widziałabym żadnego wnuczka, zawsze
ktoś przybiegnie, rzuci się na szyję babci lub dziadkowi i nas wyściska. A
latem, kiedy Agata mieszkała jeszcze u nas, a Jola przyjeżdżała z Mostów koło
Jabłonkowa, całe dnie spędzaliśmy w ogrodzie z wszystkimi wnukami. Kiedy jest
ich tyle, nie trzeba im wymyślać zabaw, same się razem bawią – dodaje nasza
rozmówczyni.
Wnuki Anny i Tadeusza Kowalczyków
Jan (14 lat), Anna (13), Zuzanna (9), Małgorzata (7), Aleksy
(6), Kamil (5), Dorota (4), Beniamin (3), Agata (2), Bogdan (1,5 roku), Nikodem
(11 miesięcy).
W rodzinie Kowalczyków ceni się tradycje. Chociażby tę, że
babcia jest po staremu starką, a dziadek starzikiem. Wnuki lubią słuchać, kiedy
starka Anna opowiada im, jak się dawniej żyło, natomiast starzik Tadeusz
popuszcza wodze fantazji i wymyśla bajki. Czuć także przywiązanie do ziemi i
„gospodarki”, które udzieliło się również młodemu pokoleniu. Jedna młoda
rodzina hoduje krowy, druga barany, trzecia króliki i kury.
Anna Kowalczyk przez długie lata była prezesem Miejscowego
Koła Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Śmiłowicach. Cała rodzina jest
zresztą do dziś zaangażowana w pracę koła. Bez większej przesady można
powiedzieć, że Kowalczykowie i spokrewnione z nimi rodziny stanowią większość
aktywnych działaczy. Chociażby obecny prezes Marek Niemczyk jest siostrzeńcem Tadeusza
Kowalczyka.
Anna Kowalczyk ma cały stos albumów ze zdjęciami dzieci i
wnuków. Fot. Danuta Chlup
Rodziny, które mają dużo dzieci i wnuków, w naturalny sposób
pomagają w utrzymaniu przy życiu i zapełnianiu uczniami polskich szkół na
Zaolziu. – Z jedenastu wnuków ośmioro chodzi do polskiego przedszkola
lub szkoły – w Gnojniku, Mostach koło Jabłonkowa i Łomnej Dolnej. Pozostałe są
jeszcze za małe, ale one także będą uczęszczały do polskich przedszkoli – zwraca
uwagę pani Ania. Nie może się doczekać obchodów Dnia Babci i Dziadka w
mosteckim przedszkolu, na które zostali z mężem zaproszeni. W grudniu pojechali
tam obejrzeć szkolno-przedszkolne jasełka. W Gnojniku, gdzie do szkoły
uczęszczają najstarsze wnuki, bywają głównie na festynach. Z łomniańskim
przedszkolem jeszcze nie zdążyli się zapoznać.
W Polsce, a także na Zaolziu, Dzień Babci obchodzony jest
21, a Dzień Dziadka 22 stycznia. Wszystkim naszym czytelniczkom – babciom i
czytelnikom – dziadkom życzymy dużo pięknych, radosnych i niezapomnianych chwil
z wnukami.
A skoro o jasełkach mowa, warto wspomnieć, że w domu
Kowalczyków przed czterema laty narodziła się jeszcze jedna ciekawa tradycja – fotografowanie
wszystkich wnuków razem w strojach jasełkowych. – Jeszcze się nie zdarzyło, żeby nam zabrakło Jezuska. Co
roku mieliśmy jakieś niemowlę – dodaje Kowalczyk.Jasełkowe fotografie nie są jedyną pamiątką. Państwo
Kowalczykowie trzymają na półkach w salonie ok. dwudziestu albumów ze zdjęciami
dzieci i wnuków, każdy obejmuje jeden rok.
Babcia ze Śmiłowic jest przekonana, że dla wnuków zawsze
trzeba mieć czas, ponieważ szybko rosną, a jeżeli nie okaże im się
zainteresowania wtedy, gdy są małe, trudno się później spodziewać, że jako
osoby dorosłe będą odwiedzały dziadków. Obecnie pani Anna jest już na
emeryturze, lecz nawet w czasach, gdy pracowała jako pielęgniarka, a zarazem
była prezesem MK PZKO, zawsze znajdywała czas dla wnuków.