Region: Nieszczęśliwe wypadki i nadmiar alkoholu | 02.01.2025
To
była raczej spokojna noc. Tak policja ocenia przełom roku 2024 i 2025 w naszym
regionie. I chociaż noc sylwestrowa w województwie morawsko-śląskim obeszła się
tym razem bez tragedii, to jednak w ciągu pierwszych godzin Nowego Roku telefony
alarmowe się urywały.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 15 s
Karetki pogotowia interweniowały tej nocy częściej niż zwykle. Fot. ZZS MSK
210
razy policja województwa morawsko-śląskiego
interweniowała od północy starego roku do godz. 5.00 pierwszego dnia roku
nowego. Zgłoszeń pod nr 158 było jednak znacznie więcej, jako że niektóre z
nich nie leżały w kompetencji policji, zdarzało się również, że w jednej
sprawie połączyło się z linią alarmową niezależnie od siebie więcej osób.
Spektrum rozwiązywanych spraw było bardzo szerokie. Funkcjonariusze
interweniowali przy atakach fizycznych w mieszkaniach, barach, restauracjach i
pod gołym niebem. W wielu z tych przypadków swoją rolę odgrywał spożyty
alkohol. Zgłoszenia dotyczyły również spraw majątkowych, zakłócania ciszy
nocnej oraz łamania zakazu odpalania fajerwerków, ale także np. straty
wszystkich dokumentów.
400
wyjazdów w ciągu jednej doby, czyli od godz. 6.00 31 grudnia
do godz. 6.00 1 stycznia, zaliczyły załogi pogotowia medycznego województwa
morawsko-śląskiego. Od sylwestrowej północy do noworocznego poranka udzieliły
pomocy 111 pacjentom. Liczba interwencji w tych godzinach była dwukrotnie
wyższa od pozostałych nocy w ciągu roku. W ośmiu przypadkach chodziło o lekkie
lub średnio-ciężkie obrażenia związane z odpalaniem fajerwerków. Ok. 50
interwencji miało związek z urazami głowy i kończyn na skutek różnego rodzaju
upadków oraz ze skaleczeniami szkłem. Połowa rannych była pod widocznym wpływem
alkoholu. Z kolei blisko 30 obrażeń było wynikiem bójek, w których narzędziem
przemocy były butelki, drągi i inne przedmioty. 16 osobom zdiagnozowano tej
nocy stan nietrzeźwości lub upojenia alkoholowego wymagający fachowej pomocy.
Ratownicy górscy i lotniczy pomagali turystce na Kozubowej. Fot. ZZS MSK
20
lat skończy niebawem mężczyzna, który odniósł obrażenia
podczas odpalania fajerwerków w Hawierzowie. Do nieszczęścia doszło mniej
więcej kwadrans po północy, kiedy po nieudanej próbie odpalenia sztucznych
ogni, ponownie próbował zapalić knot. W tym momencie doszło jednak do wybuchu i
młodzieniec z poranioną głową trafił w ręce służb medycznych. Wszystko
wskazuje na to, że poszkodowany nie zastosował się do instrukcji obsługi
wyrobów pirotechnicznych, które wyjaśniają, jak się zachować, kiedy po
zapaleniu knota nie dojdzie do eksplozji.
2
razy wylatywał w ostatnim dniu starego roku śmigłowiec
morawsko-śląskiego pogotowia medycznego. W obu przypadkach załoga
współpracowała ściśle z górskim pogotowiem ratunkowym. Pierwsze zdarzenie miało
miejsce w rejonach szczytu Kozubowej, gdzie 48-letnia kobieta odniosła
obrażenia kończyny dolnej. Ze względu na zlodowaciały teren transport naziemny do
szpitala w Trzyńcu nie był możliwy. W podobnej sytuacji znalazł się również
30-letni turysta, który udał się z Krasnej na Łysą Górę. W jego przypadku
interwencja lotniczego pogotowia ratunkowego była jednak jeszcze nieco bardziej
skomplikowana – wykorzystano dźwig pokładowy oraz siatkę transportową.