Spacer śladami walk o Stonawę z 1919 roku | 25.01.2025
Bohdan Prymus z MK PZKO w Stonawie i historyk Daniel Korbel zaprosili w sobotę na spacer śladami walk o Stonawę (26.01.1919 r.) w 106. rocznicę ośmiodniowej wojny pomiędzy Czechosłowacją a II Rzeczpospolitą. Wydarzenie zorganizowane przez Muzeum Śląska Cieszyńskiego przyciągnęło około 60 osób.
Ten tekst przeczytasz za 5 min. 30 s
Spacer spotkał się z dużym zainteresowaniem. Wzięło w nim udział ok. 60 osób z różnych stron regionu - od Bielska-Białej po Orłową. Fot. Łukasz Klimaniec
Ponad dwugodzinny spacer śladami walk o Stonawę z 26 stycznia 1919 roku nawiązywał do organizowanych przez Muzeum Śląska Cieszyńskiego letnich spacerów szersznikowskich. Okazją była 106. rocznica tragicznych wydarzeń, jakie miały w tej miejscowości podczas ośmiodniowej wojny.
– W 1919 roku Stonawa wyglądała zupełnie inaczej. Większości domów, jakie dziś widzimy, w ogóle nie było. Ale były osiedla-przysiółki, jak Ameryka, Meksyk, Krzywy Dół, Dolany… – wyliczał Bohdan Prymus.
Spotkanie rozpoczęło się na parkingu przed Domem PZKO, skąd uczestnicy przemieścili się samochodami na parking przy szkole podstawowej i bibliotece w Stonawie. W tym rejonie w 1919 r. znajdowała się gospoda „U Janka”, przed którą został zabity pierwszy polski żołnierz.
Daniel Korbel nakreślił sytuację przed 26 stycznia 1919 r. Przypomniał, że Czesi zajęli Frysztat, Karwinę, Solcę, Darków. Zwrócił uwagę, że już 23 stycznia wśród żołnierzy polskich broniących Karwiny i szybów w Dąbrowie było wielu górników i milicjantów. A po wycofaniu się wojsk polskich w kierunku Cieszyna to właśnie miejscowi stawili opór wojskom czeskim. Dlatego został wydany edykt, który dawał zgodę na zabicie cywilów, jeśli znajdzie się przy nich broń. – Z takim nastawieniem 26 stycznia Czesi zaatakowali Stonawę wiedząc, że wolno im postępować brutalnie z nieumundurowanymi Polakami – podkreślił historyk.

Pierwszą ofiarą był żołnierz z kompanii wadowickiej dowodzonej przez por. Bronisława Kawałkowskiego, członek drużyny złożonej z 10-11 osób, która została zaatakowana przez czechosłowackie wojsko – I batalion 21 pułku Legii Francuskiej złożonego z Czechów i czeskich imigrantów. Polski żołnierz (historycy nie ustalili jego personaliów) schronił się w gospodzie, z której – według czeskich relacji – żołnierze czechosłowaccy zostali ostrzelani. Dlatego otoczyli budynek i wrzucali do niego granaty.
– Mamy relacje świadków, że ten żołnierz, otoczony przez nieprzyjaciela, rzucił broń i plecak przed wejściem do gospody i wyszedł, żeby się poddać. A mimo to został zastrzelony. To pierwsza ofiara i jedna z pięciu bardzo prawdopodobnych zbrodni wojennych – zaznaczył Daniel Korbel.
Stonawa - nieistniejący już dom Magdaleny Klimszowej. Fot. internet
Stwierdził, że przez sto lat powszechna była wersja, że 20 żołnierzy i milicjantów pochowanych w mogile na cmentarzu w Stonawie, zostało zamordowanych przez Czechów. – Ale to by znaczyło, że ci polscy żołnierze poddawali się masowo i że nie walczyli. A to nieprawda. To byli dzielni ludzie – podkreślił. Przypomniał, że bitwa o Stonawę trwała siedem godzin, że Polacy próbowali przeprowadzić kontratak chcąc odbić miejscowość, a podczas walk używane były karabiny maszynowe oraz granaty.
Bohdan Prymus opowiedział o Magdalenie Klimszowej, jedynej cywilnej ofierze tej bitwy, która mieszkała poniżej obecnego budynku szkoły wybudowanego w 1938 r., w pobliżu gospody „U Janka”.
– Z dokumentów dowiadujemy się, że jej córka, która była w ciąży, pracowała w tej gospodzie. Pani Klimszowa obawiając się o jej bezpieczeństwo wyszła z domu i prawdopodobnie trafiła na wymianę ognia między polskimi a czechosłowackimi żołnierzami, w wyniku którego zginęła. Jest pochowana na cmentarzu ewangelickim w Hołkowicach – wyjaśnił.
Kolejnym przystankiem była dawna polska szkoła znajdująca się naprzeciw kościoła św. Marii Magdaleny. Daniel Korbel wskazał, że w tym rejonie mieściło się jedno z centrum polskiej obrony.
– Podczas wycofywania się wojsk polskich jeden z żołnierz został ciężko ranny. Był to Karol Pająk. Został dobity przez Czechów. To drugi potwierdzony przypadek zbrodni wojennej – powiedział historyk.
Te słowa potwierdził biorący udział w spacerze Alfred
Bőhm z Cieszyna, który pochodzi ze Stonawy. – Mój dziadek Hugon Sznapka był kierownikiem tej szkoły, a moja matka, Anna, urodzona w 1907 roku, była świadkiem zabójstwa tego żołnierza. Został uśmiercony kolbą karabinu – powiedział.
Daniel Korbel opowiedział o pięciu najbardziej
prawdopodobnych przypadkach zamordowania rannych lub poddających się żołnierzy
polskich. Prócz wspomnianego żołnierza poddającego się w gospodzie „U Febera”
(dzierżawionej w tym okresie przez Józefa Janka), którego czescy żołnierze
zastrzelili w pierwszej fazie walk przed południem, byli to także:
- ranny leżący pod szkołą (naprzeciwko kościoła) –
umundurowany milicjant, Karol Pająk – dobity kolbami
- poddający się żołnierz, próbujący się ukryć w
zabudowaniach gospodarstwa pod nr 182, należącego do Franciszka Kałuży –
zastrzelony
- dwóch żołnierzy z obsługi karabinu maszynowego, w tym
jeden ranny (prawdopodobnie kapral Jan Byrski), mimo błagań o litość
zastrzeleni pod dworem Smołkowiec
Finałem spaceru była wizyta na stonawskim cmentarzu, gdzie
uczestnicy usłyszeli, że według źródeł historycznych wymieniony na tablicy Jan
Adamiec nie jest jednak pochowany w zbiorowej mogile w Stonawie, bowiem jako ranny
został przewieziony do Orłowej, gdzie zmarł 28.01. 1919 r. i został pochowany na tamtejszym cmentarzu. Zamiast
niego w mogile spoczywa Franciszek Kempka.
Do tematu wrócimy w papierowym wydaniu „Głosu”.
GALERIE Spacer śladami walk o Stonawę