Były prezydent Jimmy Carter zmarł w wieku 100 lat | 30.12.2024
Były prezydent Stanów Zjednoczonych Jimmy Carter zmarł
w niedzielę w wieku 100 lat – poinformował Reuters i portal dziennika
„Washington Post”, powołując się na syna zmarłego. Carter był 39.
prezydentem USA. Sprawował ten urząd w latach 1977-1981. W 2002 roku został
laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Jimmy Carter. Fot. ARC
– Mój ojciec był bohaterem, nie tylko dla mnie, ale dla
każdego, kto wierzy w pokój, prawa człowieka i bezinteresowną miłość – oświadczył
James Earl III Carter, syn byłego prezydenta – Moi bracia, siostra i ja
dzieliliśmy go z resztą świata poprzez te wspólne przekonania. Świat jest naszą
rodziną ze względu na sposób, w jaki zjednoczył ludzi, i dziękujemy za
uczczenie jego pamięci poprzez kontynuowanie życia zgodnie z tymi wspólnymi przekonaniami.
Carter, prezydent z partii Demokratycznej, pełnił ten urząd
od stycznia 1977 roku do stycznia 1981 po pokonaniu urzędującego prezydenta
Republikanów Geralda Forda w wyborach w 1976 roku. Stracił władzę cztery lata
później w wyniku miażdżącej porażki z republikańskim kandydatem Ronaldem
Reaganem.
Carter żył dłużej po zakończeniu kadencji niż
jakikolwiek inny prezydent USA. Jak do tej pory był jedynym, który dożył 100
lat. Po drodze zyskał reputację lepszego byłego prezydenta niż prezydenta –
status, który chętnie zaakceptował.
Światopogląd Cartera opierał się na głębokiej wierze.
Był ewangelikiem i głosił postępowe idee, co jest niemal niemożliwe we
współczesnej Ameryce, gdzie 80 procent ewangelików stanowi konserwatywna
prawica. Po zakończeniu urzędowania na stanowisku prezydenta nadal kilka razy w
miesiącu prowadził zajęcia w szkółce niedzielnej, nawet gdy miał ponad 90 lat.
Carter opuścił urząd głęboko niepopularny, ale przez
dziesięciolecia energicznie pracował nad sprawami humanitarnymi. W 2002 r.
otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za „niestrudzone wysiłki na rzecz pokojowego
rozwiązania konfliktów międzynarodowych, promowania demokracji i praw człowieka
oraz promowania rozwoju gospodarczego i społecznego”.
– Największą porażką, jaką ponieśliśmy, była porażka
polityczna. Nigdy nie byłem w stanie przekonać Amerykanów, że jestem stanowczym
i silnym przywódcą – przyznał w filmie dokumentalnym z 1991 roku, w którym
poproszony został o ocenę swojej prezydentury.
Po porażce w 1980 roku z Reaganem światowe uznanie zdobył
jako niestrudzony obrońca praw człowieka, głos pozbawionych praw i lider w
walce z głodem i ubóstwem. Zyskał tym szacunek, którego brakowało mu w Białym
Domu.