Fala zakażeń pokazuje, że koronawirus nie jest tak łagodny, jak się często uważa | 29.12.2023
Notowany wzrost hospitalizacji osób zakażonych nowymi wariantami
koronawirusa pokazuje, że wcale nie są tak łagodne, jak się często uważa i
nadal zdarzają się skrajne konsekwencje – powiedział Polskiej Agencji Prasowej
doktor Maciej Tarkowski z Wydziału Nauk Biomedycznych i Klinicznych
Uniwersytetu w Mediolanie.
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 30 s
Pracuje on w odznaczonym przez prezydenta Włoch Sergio Mattarellę zespole
badaczy, który w 2020 roku, na początku pandemii Covid-19 odizolował włoski
szczep koronawirusa. Zdaniem naukowca obecna fala różnych zachorowań to efekt
nakładających się na siebie czynników.
– Występująca
teraz fala zachorowań to zlepek różnych powodów. W tej fazie, począwszy od
października-listopada nie można raczej rozpatrywać sytuacji tylko pod względem
zakażeń SARS-CoV-2, bo nakładają się na nie zakażenia grypą, a u dzieci –
wirusem RSV. Wszystkie atakują układ oddechowy – powiedział PAP Tarkowski.
– Szczególnie
obecnie nowy wariant koronawirusa daje objawy bardzo typowe dla zakażeń wirusem
grypy. Są oczywiście testy, które mogą to rozróżnić, ale wiele osób z lżejszymi
symptomami nie testuje się i leczą się sami. Faktem jednak jest i to, że we
Włoszech zanotowano wzrost liczby pacjentów na pogotowiu i hospitalizowanych z
powodu problemów oddechowych – zauważył naukowiec.
Doktor
Tarkowski dodał, że zarejestrowany też został wzrost przypadków śmiertelnych.– A to
sugeruje, że ten wirus wcale taki łagodny nie jest i nadal zdarzają się skrajne
konsekwencje zakażenia – wskazał polski naukowiec z Mediolanu. Na koniec podkreślił: „Czy to jest ogon
pandemii? Powiem tak: myślano, że to już jest koniec i że wirus zniknie, ale to
nie jest coś, czego można się było spodziewać”.