poniedziałek, 9 grudnia 2024
Imieniny: PL: Anety, Leokadii, Wiesława| CZ: Vratislav
Glos Live
/
Nahoru

Jolanta Byrtus: Róbcie to, co kochacie! | 18.02.2021

O tym, że na Zaolziu nie brakuje utalentowanych młodych sportowców, przekonujemy regularnie na łamach „Głosu”. Mamy kolejny powód do dumy – 20-letnia Jolanta Byrtus z Nydka sięgnęła w ubiegły piątek po największy sukces w karierze, zajmując 20. miejsce w finałowym biegu na 5 km techniką dowolną w mistrzostwach świata juniorów rozgrywanych w fińskiej miejscowości Vuokatti. Oczko niżej, na 21. pozycji, zakończyła finałowy bieg na 15 km klasykiem. – Cieszę się tym bardziej, że w tym sezonie warunki do treningów nie były najlepsze – powiedziała w rozmowie z „Głosem”. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Jolanta Byrtus skąpana w śniegu na trasie mistrzostw świata juniorów w Vuokatti. Fot. ARC

 
Mistrzostwa świata juniorów to poważna impreza, która zobowiązuje. Czy rodzice mocno cię wyściskali po powrocie?

– Jestem bardzo zadowolona, bo każdy wynik do dwudziestego miejsca można traktować w kategoriach sukcesu. Z mroźnej Finlandii wróciłam rozpromieniona, bo nawet nie liczyłam na tak dobry wynik pośród mocnej konkurencji. Cieszę się tym bardziej, że w tym sezonie warunki do treningów nie były najlepsze, a wszystko za sprawą pandemii koronawirusa, która skomplikowała plany nie tylko czeskiej reprezentacji. 


Jaką taktykę obrałaś w swoim najbardziej udanym występie, na 5 km techniką dowolną?

– Stosuję prostą taktykę, albo dam radę i wytrzymam z siłami do końca, albo zdechnę na trasie (śmiech). Trochę straciłam na ostatnich 700 metrach, nie z powodu braku sił, ale popełniłam drobny błąd techniczny na jednym z zakrętów, co kosztowało mnie cenne sekundy w walce z rywalkami. Analizując ten bieg na spokojnie, po powrocie do domu, myślę, że trochę szkoda, że tak się stało, bo gdybym na tym feralnym zakręcie pobiegła tak, jak na wszystkich poprzednich, to teraz radowałabym się nie z dwudziestego miejsca, ale z piętnastego.

 
W Vuokatti walczyłaś nie tylko z rywalkami na trasie, ale też z potężnym mrozem. Masz swój domowy, beskidzki sposób na biegi przy minus 25 stopniach Celsjusza?

– Nie, taki mróz to coś okropnego. Palce marzną zarówno na nogach, jak też rękach. Płuca nie funkcjonują tak, jak by miały. Mięśnie nie są rozgrzane idealnie. Do takich warunków chyba nie można się przyzwyczaić, na pewno nie, kiedy mieszka się w Nydku. Trzeba być gorolem z Vuokatii, żeby ogarnąć taką pogodę i nie dać się zaskoczyć. Dla gospodarzy temperatury poniżej 25 stopni Celsjusza są zimą czymś zupełnie naturalnym. 


Co ten wynik oznacza w twojej dalszej karierze?

– W tej chwili miałabym chyba odpowiedzieć prosto, że bardzo wiele. I to prawda, ale nie wiem, jak będzie z moim sportem wyczynowym w przyszłości, gdyż rozważam kilka innych wariantów, włącznie ze studiami wyższymi. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Najbliższe miesiące będą kluczowe, ale nie chciałabym o tym mówić szerzej. 


Jaką radę przekazałabyś młodym adeptkom i adeptom biegówek na początku ich przygody z tym sportem?

– Nie zrażajcie się i róbcie to, co kochacie.
 

 
Całą rozmowę z Jolantą Byrtus publikujemy w weekendowym wydaniu naszej gazety 19.02.2021. 




Może Cię zainteresować.