Jeśli mamy rozmawiać w jednym wywiadzie o trzech jubileuszach, to od którego byś rozpoczął?
– Od tego może, który najmniej widać, czyli od 20-lecia PTA „Ars Musica”. Powstało ono w lutym 1999 roku i nadal funkcjonuje, choć nie jest tak widoczne, jak te zespoły, nad którymi roztacza pieczę i które biorą udział w konkursach, festiwalach, występują na scenie. Ważne jednak, żeby sobie uświadomić, że gdyby PTA „Ars Musica” nie było, to te zespoły nie miałyby punktu oparcia w sensie organizacyjnym i finansowym. Po to zresztą zostało ono powołane.
O które zespoły konkretnie chodziło?
– Przede wszystkim o zespoły gimnazjalne, którym Macierz Szkolna nie byłaby w stanie zapewnić potrzebnego zaplecza – chór „Collegium Iuvenum”, kapela góralska „Zorómbek” i zespół teatralny „SZKAPA”. Prócz tego „Ars Musica” przyjęła pod swoje skrzydła chór kameralny „Musicae Amantes”, później dziewczęcy zespół gimnazjalny „Alaudae”, męski zespół „Amici Cantionis Antiquae” i wreszcie chór mieszany „Canticum Novum”. Niektóre z tych zespołów już nie istnieją lub zawiesiły swoją działalność.
Zatrzymajmy się na chwilę przy chórze „Canticum Novum”. Jak można by scharakteryzować dwa dziesięciolecia jego działalności?
– Jeśli miałbym porównywać na zasadzie lepsze-gorsze, to na pewno w tym pierwszym dziesięcioleciu lepiej się nam pracowało. Chór generalnie był młodszy, wielu chórzystów było jeszcze studentami, w związku z czym było więcej możliwości, żeby regularnie się spotykać i w miarę regularnie też gdzieś wyjeżdżać. Z upływem czasu nasi członkowie pozakładali rodziny, podjęli pracę zawodową i nagle inne nowe obowiązki stały się ważniejsze od śpiewania w chórze. To spowodowało, że o ile na początku „Canticum Novum” był dużym 60-osobowym ansamblem, to teraz liczy zaledwie 30 członków. Z upływem czasu podniosła się też średnia wieku. Przeciętny wiek chórzysty przekroczył 30 lat.
To może w związku z jubileuszem warto zachęcić do powrotu owych czterdziestolatków, którzy kiedyś śpiewali w „Canticum Novum”, a potem z różnych względów go opuścili?
– Z całą pewnością. Zresztą przez cały czas staramy się to robić. Korzystając z gościnnych łamów „Głosu”, chętnie to jednak powtórzę. Zapraszamy w szeregi „Canticum Novum” nowe i staro-nowe twarze i głosy, pojedyncze osoby oraz całe paczki miłośników śpiewu chóralnego. Do nas zawsze można przyjść, zawsze też można powrócić i to zarówno po kilku, jak i po kilkunastu latach.
Całą rozmowę Beaty Schönwald z Leszkiem Kaliną można przeczytać w weekendowym wydaniu naszej gazety z 6 grudnia 2019.