piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Rozmowa z Romanem Jochymkiem: Krew wiele nam powie o zdrowiu  | 16.02.2022

Lekarz hematolog Roman Jochymek jest wicedyrektorem ds. medycznych szpitala w Trzyńcu-Sośnie oraz ordynatorem tamtejszego oddziału laboratorium klinicznego. 

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 60 s
Pod foto: Ordynator Roman Jochymek w sali analizatorów biochemicznych. Fot. DANUTA CHLUP

Kiedy umawiałam się z panem na wywiad, wspominał pan, że dużo lekarzy choruje. Domyślam się, że pana obowiązkiem, jako wicedyrektora ds. medycznych, jest m.in. rozwiązywanie takich sytuacji, kiedy brakuje lekarzy na oddziałach?

– To jest problem, z którym w szpitalu borykamy się na co dzień. Są takie oddziały, które mają dobrą sytuację personalną, lecz na większości brakuje lekarzy – nawet wtedy, gdy nie ma wyższej zachorowalności. Zresztą Trzyniec-Sosna nie jest jedynym szpitalem w regionie, który musi rozwiązywać takie problemy. W całym regionie, a nawet kraju, brakuje na przykład internistów i neurologów.
 

Pandemia koronawirusa pogłębia jeszcze te problemy. Jak je pan rozwiązuje?

– Czasem bardzo trudno je rozwiązać. Na internę, w ramach której działają oddziały covidowe, musimy przenosić lekarzy z innych oddziałów. To są niepopularne decyzje, ponieważ lekarze zmuszeni są pracować w innej specjalizacji, niż jaką wybrali, na oddziale, którego nie znają. W tej chwili ponownie przybywa pacjentów z COVID-19, mamy już trzy oddziały covidowe – trzeci powstał zamiast rehabilitacji. Na razie w pełnym zakresie przeprowadzamy operacje chirurgiczne, ale jeżeli będzie trzeba je ograniczyć, chirurdzy będą musieli pomagać na tych oddziałach.
 

Jakie inne ważne zadania wykonuje wicedyrektor ds. medycznych?

– Z ordynatorami poszczególnych oddziałów powinniśmy omówić strategię ich funkcjonowania na najbliższe 5-10 lat. Musimy zadbać o to, aby szpital dalej się rozwijał, aby lekarze nadal mieli do dyspozycji najnowocześniejsze, zaawansowane pod względem technologicznym urządzenia medyczne. 
 

Pan również stoi na czele jednego z oddziałów – laboratorium klinicznego. To oddział specyficzny, na którym nie leczy się chorych, a jednak ma on ogromne znaczenie dla pracy całego szpitala. 

– Większość istniejących chorób diagnozuje się dzisiaj w bardzo dużym oparciu o badania laboratoryjne. Ich wyniki potwierdzają i precyzują podejrzenie choroby, a przy niespecyficznych objawach klinicznych często dopiero na ich podstawie stawia się diagnozę. W przedniej części oddziału jest punkt pobrań krwi, tam przychodzą pacjenci. Każdego dnia mamy ok. 500 pobrań – łącznie z tymi, które wykonuje się pacjentom na oddziałach klinicznych szpitala oraz z tymi, które przychodzą z terenu, od lekarzy pierwszego kontaktu i weterynarzy. 
 

Pobrana krew jest tutaj badana. Co można z niej wyczytać?

– Przeprowadzamy ok. sto testów biochemicznych i hematologicznych. Badamy morfologię krwi, stężenie poszczególnych substancji w osoczu: minerałów, cukru, tłuszczów, białka, witamin, dalej enzymy wątroby, tarczycy, nerek, wskaźniki nowotworowe, krzepliwość krwi, wskaźniki zawału, różnego rodzaju przeciwciała. Prócz krwi analizujemy także mocz i inne płyny ustrojowe. 
 

Widziałam sprzęt do analizy krwi. Wszystkie testy wykonują automaty?

– Ręcznie robimy badania na hematologii, gdzie pod mikroskopem badamy rozmaz krwi oraz szpik kostny, a ponadto płyn mózgowo-rdzeniowy, który przysyłają nam z neurologii. Pozostałe badania wykonują automatyczne analizatory biochemiczne. Probówki z krwią wkładane są do analizatora, w którym automatycznie przesuwane są pomiędzy segmentami przeznaczonymi do przeprowadzania poszczególnych badań. Automatyczne pipety pobierają małą ilość krwi do danego badania. Na każdej probówce jest kod kreskowy z danymi nt. pacjenta oraz testów, które należy przeprowadzić. W jednym momencie analizator może badać kilkadziesiąt próbek. Po przeprowadzeniu testów automat dostarczy plik elektroniczny z wynikami. Nowoczesny sprzęt umożliwia nam bardzo szybkie uzyskanie wyników. Na oddziały intensywnej opieki dostarczamy je przed upływem godziny od pobrania. Przed dwudziestu laty trwało to kilka godzin, nowoczesny sprzęt bardzo przyspieszył ten proces. 
 

Pana specjalizacją jest hematologia. Kto trafia do pana gabinetu?

– Prowadzę poradnię hematologiczną, w której przyjmuję pacjentów z chorobami krwi, czyli białaczką przewlekłą lub ostrą, chłoniakami, czyli lymfomami, natomiast najwięcej jest osób z nadkrzepliwością albo odwrotnie – z nadmiernym krwawieniem. Do prostszych sytuacji należy anemia, zaburzenia białych krwinek i trombocytów. U nas na hematologii potrafimy zdiagnozować pełną skalę chorób krwi, tak samo jak w szpitalu uniwersyteckim. Nie leczymy jednak wszystkich. Chorych, którzy potrzebują chemioterapii w formie kroplówek dożylnych, odsyłamy do specjalistycznych szpitali. Wraz z postępem w medycynie coraz więcej rodzajów raka krwi można leczyć preparatami w tabletkach i wtedy pacjent może być leczony u nas.
 




Może Cię zainteresować.